PACQUIAO I BRADLEY W LIMICIE
Zarówno Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) jak i Timothy Bradley (31-0, 12 KO) nie mieli żadnych problemów z uzyskaniem wymaganego limitu kategorii półśredniej przed jutrzejszym rewanżem o pas federacji WBO.
Zarówno Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) jak i Timothy Bradley (31-0, 12 KO) nie mieli żadnych problemów z uzyskaniem wymaganego limitu kategorii półśredniej przed jutrzejszym rewanżem o pas federacji WBO.
Tim Bradley (31-0, 12 KO) zapowiedział, że jeżeli nadarzy się okazja, spróbuje znokautować Mannyego Pacquiao (55-5-2, 38 KO), jednak Filipińczyk, który dobrze pamięta pierwszą walkę z Amerykaninem, nie spodziewa się, aby mógł on go chociażby zranić.
Dwadzieścia milionów dolarów - to gwarantowana stawka dla Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO), który w sobotni wieczór postara się zrewanżować Timothy Bradleyowi (31-0, 12 KO) za bardzo kontrowersyjną porażkę punktową sprzed dwudziestu dwóch miesięcy.
Na jednym z ostatnich treningów Timothy Bradleya (31-0, 12 KO) pojawił się sam Floyd Mayweather Jr (45-0, 26 KO). "Desert Storm" kończy przygotowania do drugiej walki z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO), a wiadomo powszechnie, że "Money" jest pierwszym krytykiem Filipińczyka i zawsze chętnie pomoże jego rywalowi.
Tim Bradley (31-0, 12 KO) nie jest królem nokautu, ale Amerykanin przekonuje, że ma wystarczająco dużo siły, aby zastopować Mannyego Pacquiao (55-5-2, 38 KO). Desert Storm przypuszcza, że tylko takie rozstrzygnięcie może zamknąć usta jego krytykom.
Bob Arum promuje zarówno Mannyego Pacquiao (55-5-2, 38 KO), jak i Tima Bradleya (31-0, 12 KO), ale jest jasne, że faworyzuje Filipińczyka, z którym współpracuje od wielu lat. Nie ukrywa zresztą, że liczy na jego efektowne zwycięstwo w najbliższy weekend, kiedy Pac Man zmierzy się z Amerykaninem w walce rewanżowej w Las Vegas.
Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) jest już w Las Vegas, gdzie w nocy z soboty na niedzielę zmierzy się w rewanżu z Timem Bradleyem (31-0, 12 KO). Dla Pac Mana będzie to pierwszy występ w stolicy hazardu od ponad roku i porażki z Juanem Manuelem Marquezem. Ostatni pojedynek stoczył w Makao. - To było wspaniałe doświadczenie, bardzo mi się podobało, ale nie ma to jak boks w Las Vegas i entuzjazm tego miasta. Liczę na świetną walkę, chcę wygrać i dać satysfakcję wszystkim Filipińczykom powiedział Pacquiao po przyjeździe do MGM Grand.
Rok i 10 miesięcy temu na ringu w Las Vegas Timothy Bradley (31-0, 12 KO) pokonał Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO) po bardzo kontrowersyjnej decyzji sędziów. W sobotę będzie próbował udowodnić, że rzeczywiście jest lepszym pięściarzem od Filipińczyka.
Shane Mosley z zaciekawieniem będzie obserwować zbliżające się występy dwóch największych gwiazd boksu, swoich byłych rywali Floyda Mayweathera Jr (46-0, 25 KO) i Mannyego Pacquiao (55-5-2, 38 KO). Szczególnie ciekawy jest występu Filipińczyka.
Dopiero w sobotę rewanż Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO) z Timothy Bradleyem (31-0, 12 KO), a już zrobiło się spore zamieszanie wokół... sędziego.
Timothy Bradley (31-0, 12 KO) oświadczył, że nie oczekuje litości w rewanżowej walce z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO), bo i sam nie zamierza jej okazywać, jeżeli pojawi się szansa na wykończenie rywala przed czasem. Wyczekiwany pojedynek odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę na gali w Las Vegas, a transmisję przeprowadzi w Polsce telewizja Polsat Sport.
Układając ranking najlepszych obecnie półśrednich na świecie Sugar Ray Leonard nie miał problemów z obsadzeniem pierwszej lokaty. Słynny pięściarz przypisał ją Floydowi Mayweatherowi Jr (45-0, 26 KO) i nie sądzi, aby musiał dokonywać zmian 3 maja, kiedy Money zmierzy się w Las Vegas z Marcosem Maidaną (35-3, 31 KO). Leonard zaznacza jednak, że Argentyńczyk, tak jak każdy puncher, ma szanse na zwycięstwo.
Timothy Bradley (31-0, 12 KO) nie widzi innej możliwości niż kolejne zwycięstwo. Jego rewanżowy pojedynek z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO) odbędzie się w przyszłym tygodniu na gali w MGM Grand w Las Vegas. Faworytem jest Filipińczyk, który zdaniem fachowców wygrał pierwszą walkę, a sędziowie wypaczyli wynik potyczki.
Legendarny meksykański szkoleniowiec Ignacio Beristain uważa, że Timothy Bradley (31-0, 12 KO) przegrał trzy ostatnie walki. W czerwcu 2012 roku Amerykanin pokonał po skandalicznej decyzji sędziów Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO), w marcu 2013 stoczył brutalną wojnę z Rusłanem Prowodnikowem (23-2, 16 KO), a w październiku wygrał z Juanem Manuelem Marquezem (55-7-1, 40 KO).
Ceniony trener Robert Garcia, który przed kilkoma miesiącami przygotowywał do walki z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO) Brandona Riosa, twierdzi, że Filipińczyk nie jest już tak dobrym bokserem, jakim był jeszcze parę lat temu.
Podczas dnia otwartego dla mediów w Wild Card Gym Freddie Roach komplementował swojego podopiecznego Mannyego Pacquiao (55-5-2, 38 KO). Szkoleniowiec zapewnia, że Filipińczyk jest skupiony tylko i wyłącznie na walce z Timem Bradleyem (31-0, 12 KO) i 12 kwietnia na ringu w MGM Grand w Las Vegas udowodni swoją wyższość w ringu.
Jest już tradycją, że w tygodniu poprzedzającym kolejną walkę Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) pojawia się w programie Jimmyego Kimmela. Nie inaczej było tym razem. Podczas spotkania ze znanym prezenterem Pac Man, drugi środowy gość po Billu Clintonie, opowiedział pokrótce o swoich politycznych aspiracjach, zbliżających się narodzinach kolejnego potomka oraz oczywiście rewanżu z Timem Bradleyem (31-0, 12 KO). Będzie więcej agresji, więcej ciosów. Chcę udowodnić, że nadal mam instynkt zabójcy stwierdził Filipińczyk.
Kolejna dawka wiadomości ze świata boksu w pigułce. Sprawdźcie skrót niektórych z nich.
Już w następną sobotę dojdzie do wyczekiwanego rewanżu pomiędzy Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO) a Timothy Bradleyem (31-0, 12 KO) za kontrowersyjną decyzję sędziów sprzed dwudziestu dwóch miesięcy. Filipińczyk na swój obóz sprowadził dwóch byłych mistrzów świata - Steve'a Forbesa oraz Kendalla Holta. Ten pierwszy zachwala "Pac-Mana", wysoko oceniając jego aktualną formę.
- Pobiłem Pacquiao przy pierwszej próbie. Nie muszę go nokautować, ale jeśli będę miał okazję, to na pewno ją wykorzystam - zapowiada Timothy Bradley (31-0, 12 KO), który nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że 12 kwietnia znów pokona Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO).
W pierwszym odcinku programu HBO 24/7 zapowiadającego walkę rewanżową Mannyego Pacquiao (55-5-2, 38 KO) z Timem Bradleyem (31-0, 12 KO), która odbędzie się 12 kwietnia w Las Vegas, Amerykanin przyznał, jak wiele kosztował go kolejny pojedynek z Rusłanem Prowodnikowem (23-2, 16 KO).
Timothy Bradley (31-0, 12 KO) zdaje sobie sprawę, że w rewanżu będzie musiał pokonać Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO) bardziej wyraźnie, jeżeli chce, by kibice i eksperci docenili jego zwycięstwo. Wynik walki z czerwca 2012 roku przyjęto jako skandal i niemal wszyscy uznali, że filipiński gwiazdor był znacznie lepszy od Amerykanina.
Mauricio Herrera (20-4, 7 KO) często pomaga Timowi Bradleyowi (31-0, 12 KO) w przygotowaniach do jego walk, więc zna "Pustynną Burzę" bardzo dobrze. Niedawny pretendent do tytułów mistrzowskich w kategorii junior półśredniej uważa, że jego kolega poradzi sobie w rewanżowym pojedynku z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO).
- Kiedy ostatnio widzieliście go nokautującego swojego rywala? - zaczepia Timothy Bradley (31-0, 12 KO), który już za dwa tygodnie spotka się w rewanżu z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO) za kontrowersyjne zwycięstwo sprzed dwudziestu jeden miesięcy. Tym razem w stawce będzie należący do Amerykanina pas federacji WBO kategorii półśredniej.
Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) uważa, że za pierwszym razem został skrzywdzony decyzją sędziów, zaś Timothy Bradley (31-0, 12 KO) twierdzi, iż nigdy nie okazano mu szacunku za tamtą wygraną. Rewanż 12 kwietnia w MGM Grand w Las Vegas ma rozwiać wszelkie wątpliwości.