BRADLEY: TAMTA WYGRANA STAŁA SIĘ MOIM PRZEKLEŃSTWEM

Redakcja, The Ring

2014-03-25

Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) uważa, że za pierwszym razem został skrzywdzony decyzją sędziów, zaś Timothy Bradley (31-0, 12 KO) twierdzi, iż nigdy nie okazano mu szacunku za tamtą wygraną. Rewanż 12 kwietnia w MGM Grand w Las Vegas ma rozwiać wszelkie wątpliwości.

- Wszyscy wiemy doskonale, że w pierwszym pojedynku miałem być dla niego tylko kolejnym rywalem. Mało kto dawał mi jakiekolwiek szanse, bo przecież w ostatnich siedmiu występach pokonał takie gwiazdy jak Juan Manuel Marquez, Shane Mosley, Antonio Margarito, Joshua Clottey, Miguel Cotto, Ricky Hatton i Oscar de la Hoya. Nikt więc nie przypuszczał, że to ja mógłbym go pokonać. Dlatego gdy już zostałem ogłoszony zwycięzcą, nigdy nie otrzymałem należytego mi szacunku. Trenowałem najciężej w karierze, bo ta wygrana miała być punktem zwrotnym mojej kariery, tymczasem stała się moim przekleństwem. Wierzę iż zrobiłem wystarczająco dużo by wtedy zwyciężyć, podczas gdy niemal wszyscy chcieli potem mi na siłę udowodnić, że powinienem przegrać. To miała być moja noc. Nadszedł więc czas by znów udowodnić kim naprawdę jestem. Rewanż to dla mnie szansa na odkupienie - uważa Bradley.

- Rewanż z Bradleyem motywuje mnie jeszcze bardziej. Nie wygrałem w pierwszej potyczce na kartach punktowych, jednak wiem doskonale, że nie powinienem wtedy przegrać. Chcę więc tym razem udowodnić całemu światu, iż najzwyczajniej jestem od niego lepszy - odpowiedział Pacquiao.