CZERNINA Q AND A #6: 168 KINGS, SAMOBÓJCY, WENDE, BITWA O ALGIER

Szósty odcinek Q and A, a w nim odpowiedzi na kolejny zestaw pytań. Klasyka ''Czerniny'': od turnieju trzech królów wagi super średniej, przez trzech tragicznie zmarłych Polaków, do śląskiej szkoły boksu i bitwy o Algier. Towarzyszki i towarzysze - smacznego życzy awangarda związku.

CZERNINA Q AND A #6: 168 KINGS, SAMOBÓJCY, WENDE, BITWA O ALGIER

1. Czytelnik o nicku ''Jednoreki Kubica'' pyta, ''kto jest the best w super średniej? Roy Jones Jr, Andre Ward, Canelo?''.

To pytanie warto podzielić na dwie części. W pierwszej spróbuję odpowiedzieć, kto z ww. ma najlepszy dorobek w limicie 168 funtów, a w drugiej wrzucimy tych kozaków na ruszt w małym turnieju ''super średnich''.

CZERNINA Q AND A #5: MICHALCZEWSKI, TUCKER, VISCONTI, GOLA >>>

Roy Jones Jr i Andre Ward to jedni z najlepszych zawodników w krótkiej, niespełna czterdziestoletniej historii wagi super średniej. Mogą z nimi konkurować chyba tylko Joe Calzaghe (najdłużej panujący czempion tej kategorii), James Toney, Chris Eubank i Carl Froch, którego dorobek jest po prostu niesamowity (na koncie skalpy m.in. George'a Grovesa, Mikkela Kesslera, Luciana Bute, Jermaina Taylora, Jeana Pascala, Arthura Abrahama, Glena Johnsona i Andre Dirrella, wielu z tych zawodników było podczas walki z Frochem w bardzo dobrej/świetnej formie). Jeżeli mówimy o samym dorobku, to Roy Jones Jr ma jedno superzwycięstwo w limicie 168 funtów: wygraną z Jamesem Toneyem. Oprócz niego pokonał m.in. Vinny'ego Pazienzę, Tony'ego Thorntona, Erica Lucasa... Ward pobił za to m.in. Frocha, Kesslera, Abrahama i Chada Dawsona. Dorobek Warda waży w tym momencie najwięcej z trójki Jones-Ward-Canelo, choć Toney jest skalpem największego kalibru (zwycięstwa na zawodnikiem formatu Toneya Ward i Canelo na koncie nie mają). Przechodząc do dorobku Canelo - już teraz widać, że wkrótce może on konkurować z Jonesem i Wardem. Callum Smith był niepokonanym czempionem, numerem jeden magazynu The Ring i został przez Alvareza wręcz zdeklasowany. Nieco większy opór stawiał inny niepokonany brytyjski czempion globu - Billy Joe Saunders, ale nie zdołał przetrwać całego dystansu. Jeśli Alvarez zunifikuje we wrześniu tytuły w starciu z Calebem Plantem, będzie pierwszym w historii niekwestionowanym mistrzem super średniej.

Mniej korzystnie dla Alvareza wygląda sytuacja turniejowa. Canelo nie byłby faworytem w starciach z Wardem i Jonesem Juniorem z kilku powodów:

- Różnica warunków fizycznych przemawiałaby na korzyść ''S.O.G.'' i ''Supermana'', obaj potrafili z nich korzystać lepiej niż np. Callum Smith i Daniel Jacobs

- Ward bardzo szybko, mądrze i skutecznie pracował na nogach, a szeroko rozumiana szybkość Jonesa Juniora była absolutnie genialna; Canelo umiejętnie maskuje niezbyt szybkie nogi, ale w starciu z takimi tuzami jak ''S.O.G.'' i ''Superman'' byłoby widać różnicę. Wystarczy popatrzeć na walkę ''czarnego Canelo'', czyli Jamesa Toneya, z Royem Jonesem

- Ward miał niezwykle szczelną obronę i zostawiał rywalom mało miejsca na kontry, w dodatku jego boks był z gruntu defensywny, opierał się na ''spokojnym'' szukaniu luk w obronie i manipulacji dystansem; ''S.O.G.'' znajdował się albo zbyt daleko albo zbyt blisko dla rywali, a jego siła fizyczna i spryt w półdystansie i zwarciu sprawiałaby Canelo nie mniejsze kłopoty niż ww. praca nóg

- Roy Jones Junior miał zapewne nad Canelo przewagę siły uderzenia, ludzie zapominają, jak mocno bił ''Superman'' w wadze średniej i super średniej; połączenie przewagi szybkości z przewagą siły uderzenia jest na tym poziomie ringowego IQ (u wszystkich trzech uczestników turnieju ten poziom jest kosmiczny) trudne do zniwelowania

Oczywiście Canelo mógłby Amerykanów pokonać. Ward i Roy Jones nie narzucali morderczego tempa, więc nie dysponujący elitarną kondycją Meksykanin miałby czas, by łapać oddech i szachować zwodami. Mam wrażenie, że wbrew pozorom większe szanse miałby na pokonanie Jonesa, który dał się wciągnąć w grę Montella Griffina w ich pierwszej walce. Prowadzony przez Eddie'ego Futcha Griffin wykorzystał przyzwyczajenia Roya i wymuszał na nim m.in. cofanie się na liny, stosując serie sugestywnych zwodów. Potem zaczynał atak uderzeniami na korpus, a gdy Jones próbował kontrować ciosami z dołu, niejednokrotnie obrywał lewym sierpowym na głowę. Tego rodzaju taktykę - opartą na obniżaniu pozycji, nieustannych zwodach i umiejętnym operowaniu kombinacjami przy linach - Canelo byłby w stanie realizować. ''S.O.G.'' był natomiast na zwody mniej podatny, chociaż jestem przekonany, że rozszyfrowanie rytmu Alvareza (w tym przyzwyczajenie się do jego timingu) mogłoby mu zająć wiele czasu.

A kto wygrałby walkę Ward vs Roy Jones Jr? Teoretycznie ''S.O.G.'' ma sporo atutów taktycznych i technicznych (przede wszystkim zdolność do płynnego przedostawania się w ''martwą strefę'' zwarcia), ale zostałyby one raczej zniwelowane atletyzmem ''Supermana'', popartym zdolnością błyskawicznej analizy. Andre kontrolował pojedynek lewą ręką i pracą nóg, Royowi w tych aspektach nie dorównywał. Jones zabrałby Wardowi lewy prosty i lewy sierpowy, trzymałby chama w ryzach coraz to nowymi pomysłami, różnorodnymi seriami eksplozji. 

2. Czytelnik o nicku ''gerlach'' pyta, ''którą szkołę boksu stawiasz wyżej: amerykańską czy wschodnioeuropejską? I dlaczego?''.

Na pytanie odpowiada dziś gość - trener Kacper Bogdanowicz, współpracownik naszego portalu:

Jak dobrze wiemy, boks dzielimy na olimpijski oraz na zawodowy. W taki sam sposób możemy, choć bardzo ogólnikowo, rozdzielić obecnie style na amerykański i wschodnioeuropejski. Jeżeli przyjrzymy się współczesnemu pięściarstwu spod znaku pięciu kółek, zdecydowanie skłaniałbym się w stronę wschodnioeuropejską. Postsowiecki boks charakteryzuje się dużą aktywnością w ringu, wynikającą z ograniczonej do trzech liczby rund, metodyczną oceną prowadzenia walki itd. Pięściarze boksu olimpijskiego prowadzeni wschodnioeuropejską szkołą wyróżniają się intensywną pracą nóg polegającą na odskokach i doskokach przy ataku i kontrataku. Obrona oraz zwody pięściarzy, którzy walczą w tym stylu, w dużej mierze również opierają się na pracy nogami – zejściach z linii ciosu poprzez odejścia, uskoki itp. Do tego dochodzi duża liczba ciosów, zwodów i obron rękami w postaci zbić. Łącząc te wszystkie elementy pięściarz w ciągu trzech rund zużywa mnóstwo energii, co w przypadku dłuższych dystansów jest zwyczajnie mało ekonomiczne. W myśl sowieckiej szkoły nie szkoli się bokserów, a sportowców. Duży nacisk kładzie się na sprawność ogólną, która jest fundamentem do uprawiania jakiejkolwiek dyscypliny, co jest też bardzo ważnym elementem przy szkoleniu najmłodszych adeptów pięściarstwa. Większa ilość cykli treningowych w porównaniu do amerykańskiego stylu - wynikająca z dbałości o wiele płaszczyzn sprawności pięściarza - czyni taki trening wręcz reżimowym. 

Jeżeli zaś skupimy się na boksie zawodowym, to tak jak wspomniałem wcześniej, taki schemat nie ma sensu, bo zwyczajnie zawodnik po kilku rundach sam się położy z wycieńczenia. Amerykańska szkoła skupia się stricte na boksie i dlatego tam trenuje się boks (co i tak od dłuższego czasu ulega zmianie). Większa ilość rund wymaga bardziej ekonomicznego prowadzenia walki, dlatego też zawodnicy wywodzący się z tego stylu preferują spokojniejsze tempo. W ringu poruszają się ostrożnie, ważąc każdy krok, większość zwodów i obron wykonują samym tułowiem lub poprzez blok. Powyższe, bardzo ogólnikowe przykłady składają się w logiczny wybór amerykańskiego stylu pod zawodowstwo i sowieckiego pod boks olimpijski.

W sporcie jak w życiu - nie ma złotego środka. Istnieje mnóstwo wyjątków od reguły, a dobieranie stylu powinno być dyktowane przede wszystkim predyspozycjami psychofizycznymi zawodnika oraz celem jego treningu (boks zawodowy czy boks olimpijski). Każdy ze stylów ma swoje plusy i minusy, każdy jest w pewnym sensie dopasowany do uwarunkowań genetycznych i kulturowych danego regionu. Odpowiadając bardzo kolokwialnie: najlepszym stylem jest ten, który doprowadzi pięściarza do wygranej.

3. Czytelnik o nicku ''Nami1'' pyta, o ''największą w historii walkę w wadze ciężkiej, do której nie doszło (...)''.

CZERNINA Q AND A #4: WILDER, CHLANIE, DON KASJO vs BILL GATES >>>

Pierwszą walką reklamowaną jako ''Walka Stulecia'' był pojedynek pierwszego czarnoskórego mistrza świata wagi ciężkiej Jacka Johnsona z byłym czempionem Jimem Jeffriesem w 1910 roku. To starcie poruszało masową wyobraźnię do tego stopnia, że na kilka miesięcy zepchnęło w mediach na dalszy plan politykę. Biała Ameryka miała jeden cel: zdetronizowanie znienawidzonego Murzyna, który zdobył tytuł w roku 1908, pokonując Kanadyjczyka Tommy'ego Burnsa, pierwszego mistrza walczącego z czarnoskórymi rywalami. Wcześniej obowiązywała tzw. bariera rasowa, której początek dał opisywany w czwartym odcinku Q and A (link powyżej) John L. Sullivan, odmawiając walki z fenomenalnym czarnoskórym Australijczykiem, ''Czarnym Księciem'' Peterem Jacksonem. I właśnie walka Sullivan vs Jackson byłaby prawdopodobnie - biorąc pod uwagę gigantyczną popularność Sullivana i ówczesne napięcia rasowe - stosunkowo największym wydarzeniem w historii królewskiej dywizji. Inna sprawa, że z racji globalnego zasięgu pojedynek Ali vs Foreman jest na swój sposób bezkonkurencyjny.

Wracając na koniec do Petera Jacksona: oto tekst Łukasza Dynowskiego, który na naszych łamach przedstawił historię ''Czarnego Księcia''. Jak widać Dynowski po raz kolejny przychodzi nam z pomocą i jak zwykle zachęcam do szukania jego tekstów w archiwach Orga.

JACKSON, PETER >>>

4. Czytelnik o nicku ''pikawa'' pyta: ''jakie według Ciebie były najsłynniejsze i być może najważniejsze dla boksu, bo przerwały dobrą lub dobrze zapowiadająca się karierę, samobójstwa bokserów i morderstwa (bokserzy jako ofiary morderstw)''.

Wybrałem trzy polskie przykłady, które były już opisywane na Orgu - przez Jarosława Drozda, Łukasza Dynowskiego i niżej podpisanego. Linki do tekstów widać między zdjęciami i opisami prezentującymi dany przypadek.

I. Dom na ranczu w Conway (Missouri) i jadalnia, w której robotnik rolny Walter Dipley (na zdjęciu wraz z narzeczoną Goldie Smith) zamordował w 1910 roku Stanleya Ketchela (Stanisława Kiecala, na zdjęciu w kapeluszu), jednego z najlepszych bokserów w historii (w prestiżowym rankingu wszech czasów według IBRO z 2019 roku zajął 23. miejsce, tuż za Floydem Mayweatherem, tuż przed Mannym Pacquiao). Ketchel miał 24 lata i piękny pogrzeb.

KETCHEL, STANLEY >>>

II. Ruiny katowickiej rzeźni miejskiej (części jej budynków używały też zakłady mięsne) na Kozielskiej. W 1929 popełnił tu samobójstwo Alfred Kupka, największy w RP talent wagi ciężkiej międzywojnia i bramkarz KKS Katowice. Miał 20 lat i piękny pogrzeb.

Z DZIEJÓW POLSKIEGO BOKSU: CAŁA POLSKA PŁAKAŁA PO ŚMIERCI MISTRZA WAGI CIĘŻKIEJ >>>

III. Plac obok sierocińca im. dr. Mielęckiego w Katowicach (dziś dom dziecka ''Stanica''), przy ulicy Plebiscytowej. W 1937 roku popełnił tu samobójstwo Wiktor Moczko, pięciokrotny mistrz Polski w wadze muszej. Miał 30 lat i piękny pogrzeb.

MAŁE PIĘŚCI: BIBLIOTEKA ŚLĄSKA >>>

5. Pan Jarosław Lattek (regularnie wysyłający mi zagadki) pyta za pośrednictwem wnuka: ''Jaki polski pięściarz zdobył dwa tytuły mistrza Polski seniorów na jednych zawodach?''.

Odpowiedź na pytanie Pana Jarosława poznałem w 2014 roku dzięki broszurze autorstwa ś.p. Wojciecha Gorczycy, wydanej w 1978 roku z okazji mistrzostw Polski w Krakowie. Warto dodać, że wspomniany przez ''Gogo'' katowicki policjant Zygfryd Wende (Cestes Warszawa) pokonał w 1925 roku w Warszawie w finale wagi lekkiej Mieczysława Ciężkego (Warta Poznań), a w finale wagi półśredniej wygrał z poznańskim ''królem nokautu'' Janem Arskim (również Warta), którego zdyskwalifikowano w trzeciej rundzie, gdy zadał cios pod komendzie ''break''.

Wende (ur. 1903, zm. 1940), reprezentujący przez większość kariery barwy klubów mysłowickich, był również mistrzem Polski w wadze lekkiej w 1927 roku (Katowice) i pierwszym polskim uczestnikiem mistrzostw Europy (Sztokholm 1925, przegrał w pierwszej walce z późniejszym wicemistrzem, Signallerem Vineyem). W 1925 roku walczył także m.in. z Feliksem Stammem, pojedynek zakończył się remisem lub porażką Stamma. Ogółem Wende stoczył 150 walk, z czego ponad 130 wygrał. Tak pisał o jego stylu boksowania Aleksander Reksza w książce ''Ludzie, zwycięstwa, klęski'':

Reprezentował on tzw. śląską szkołę boksu, zasadzającą się na skuteczności, a pozbawioną finezji technicznej. Był to chłopak krępy, o spadzistych ramionach, parł do walki z bliska, zadawał ciosy seriami, najczęściej sierpowe i zamachowe. Bił silnie, zabawnie postękując przy uderzeniach.

Poniżej umieszczam link do opisu (tygodnik ''Stadion'', 1926) walki z jego udziałem, umieszczony na Orgu przez Krzysztofa Kraśnickiego.

1926: HONOROWA PRZEGRANA WENDEGO >>>

Pod koniec lat 20. Wende założył bokserską sekcję katowickiego Policyjnego Klub Sportowego, dla którego walczyli później m.in. Alfred Kupka i Wiktor Moczko. W 1935 roku wydano w Łodzi ważną książkę ''trenera Zygfryda'' pt. ''Samouczek boksu'' >>>. Podczas drugiej wojny światowej internowano go na Kresach i osadzono w obozie w Ostaszkowie, skąd został wywieziony do Kalinina (Tweru) i zamordowany przez NKWD.

6. Czytelnik o nicku ''pikawa'' (ten sam, który zadał pytanie nr 4) pyta, ''do jakiego utworu Jakubie chciałbyś wyjść do walki, jeśli byłaby to walka o pas?''.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Redaktor Bokser.org od 2011 roku. Współpracuje lub współpracował m.in. z TVP Sport, Grupą Agora, wydawnictwem Ebr, Wirtualną Polską, Programem Drugim Polskiego Radia i Weszło FM. Autor analiz, felietonów i reportaży, w tym cykli 'Czernina', 'Małe pięści' i 'Tygodnik bokserski'.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.