CZERNINA: FISHSCALE

You wanna be a champion? You need to work like a champion. Prawdziwy król P4P jest tylko jeden i kiedy zobaczycie go w sobotę w akcji, zrozumiecie, jaka jest różnica między czerniną a brytolskim bovrilem.

FISHSCALE

- Gennady, is there anything you would like to tell Canelo?

- Gud lak in September.

- La suerte es para los mediocres, my friend.

Rozmowa Maxa Kellermana z Saulem Alvarezem i Giennadijem Gołowkinem, Las Vegas 2017

 

Canelo stoi na szczycie zawodowego pięściarstwa - przede wszystkim dlatego, że kontroluje zarówno wydarzenia w ringu, jak i poza nim. Szczęście jest dla przeciętniaków, mój przyjacielu (tłum. Conrado Moreno-Szypowski). Mówi się, że przełomem w boksie Alvareza była przegrana z Floydem Mayweatherem Juniorem i że Saul zaczął naśladować Floyda także pod względem biznesowym. To jednak dość powierzchowna diagnoza, gdyż absolutną świadomość mechanizmów rządzących zawodowym boksem było widać w posunięciach Meksykanina od początku jego kariery. Nastoletni Canelo zachowywał między linami chłód godny doświadczonego sicario, a rozmowy z promotorami prowadził jak równy z równymi. Nigdy nie zginał przed nikim karku i był zabójczo zdyscyplinowany. Wiedział, że tylko w ten sposób można maksymalizować swoją wartość w bokserskiej rozgrywce o wpływy, podobnej w pewnym sensie do rywalizacji narkotykowych karteli. One nigdy nie bankrutują, mogą najwyżej zmieniać szyld. Ich rynkowa nieśmiertelność jest oparta na nieustannej, fachowej, natychmiast sprawdzanej w praktyce improwizacji (oryginalność kombinacji ciosów i obron), posiadaniu autentycznego credo (jedyną regułą biznesu jest brak reguł lub narzucanie rywalom swojego prawa) i gorliwym działaniu małych komórek operacyjnych (grupa perfekcjonistów skupiona wokół dających przykład liderów - Canelo i jego trenera-menadżera, Eddy'ego Reynoso). Relacja Team CA z jedną z najpotężniejszych na świecie, kierowaną przez skorumpowany klan Sulaimanów z Mexico City federacją WBC, przypomina relację kartelu z meksykańskimi instytucjami. Natomiast uzyskanie przez rudego gangstera statusu wolnego agenta, uwolnienie się spod władzy grupy Golden Boy i największego w historii sportu kontraktu z platformą DAZN (365 milionów dolarów za jedenaście walk w ciągu pięciu lat, umowa przetrwała kilkanaście miesięcy), stanowi odpowiednik wybicia się na niezależność wobec gigantów przestępczości zorganizowanej, międzynarodowych syndykatów starego typu. Canelo rozdaje teraz karty i zakończy rok walką, która dorównuje skalą rozmachu lutowemu pojedynkowi Fury vs Wilder II. Boks wraca do pełnej formy dzięki swojemu przodownikowi, ale na dogłębną analizę jego wpływu potrzeba perspektywy czasowej. Dziś krew gotuje się na myśl o technicznym bogactwie.

Czempion WBA Callum Smith to numer jeden wagi super średniej według The Ring, ESPN, TBRB i Boxrec. Brytyjczyk wygrał we wrześniu 2018 roku turniej WBSS, nokautując w finale George'a Grovesa, jednak rok 2019 był w wykonaniu ''Mundo'' bezbarwny. Podopieczny Joe Gallaghera zniszczył w czerwcu na gali w Nowym Jorku Hassana N'Dama N'Jikama, wyrastając w oczach coraz większej liczby obserwatorów na boksera formatu P4P i faworyta walki z Canelo, ale w listopadzie stoczył kontrowersyjny pojedynek z Johnem Ryderem, w którym sędziowie punktowali po prostu skandalicznie (117-111 i dwa razy 116-112). Minimalną wygraną  Smitha można od biedy wybronić, a starcie mogło spod ringu wyglądać inaczej niż na ekranie, co nie zmienia faktu, że Ryder ma prawo czuć się oszukany. Smith pojedynku nie kontrolował, był wielokrotnie spychany na liny, maltretowany w półdystansie i w walce z bliska. Wyraźnie wygrał maksymalnie dwie rundy. Taka postawa była zapewne spowodowana kilkoma czynnikami: klasą i stylem Rydera, brakami w umiejętnościach lub dyspozycji ''Mundo'' i problemami z osiągnięciem limitu 168 funtów. 30-letni liverpoolczyk jest olbrzymim ''super średnim'' i zbijanie wagi musi go coraz bardziej osłabiać, dlatego istotną kwestią przed starciem z Canelo byłoby drugie, poranne ważenie w dniu walki, podczas którego Smith musiałby się zmieścić w określonym limicie (procedura dopuszczająca nie więcej niż dodatkowe dziesięć funtów na drugim ważeniu, stosowana obecnie w walkach mistrzowskich federacji IBF, wprowadzana także do kontraktów przez wielu bokserów o uprzywilejowanej pozycji, m.in. przez Canelo). Inna sprawa, że o tzw. klauzuli nawodnieniowej nie ma w tej chwili mowy i że limit poranny ma swoje zalety, zapobiega m.in. przesadnej różnicy wagowej między bokserami podczas konfrontacji. Notabene według niektórych źródeł z obozu Alvareza na swobodnym nabraniu kilogramów zależy obu zawodnikom.

Sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu poparte dwumetrowym zasięgiem ramion, porządne wyszkolenie techniczne i bardzo poważna moc w pięści - oto główne atuty Calluma Smitha. ''Mundo'' dysponuje dobrym timingiem w ciosach z obu rąk, firmowa akcja to kapitalny, kontrujący lewy sierpowy z bloku, koszący nacierających rywali. Umie również włożyć cały ciężar ciała w uderzenia na dół i atakować bezpośrednim, niesygnalizowanym prawym. Zadaje dużo więcej (w dwunastorundowych walkach najczęściej ponad siedemset) ciosów niż Alvarez, którego piętą achillesową pozostaje niewielka aktywność (dla przykładu w wygranej na punkty walce z Danielem Jacobsem niespełna pięćset zadanych ciosów, a w wygranej przez nokaut w jedenastej rundzie z Siergiejem Kowaliowem niespełna czterysta ciosów), pochodna stosunkowo przeciętnej kondycji. Król P4P walczy zrywami, nierzadko oszczędza energię przez większość rundy, ale doskonale maskuje swoje mankamenty elitarną obroną i selekcją uderzeń. Każdy jego sztych ma znaczenie, a przejścia z defensywy do ofensywy i kombinacje są niezwykle płynne. Ten element odgrywa szczególną rolę podczas wywierania presji, gdyż Canelo nie jest ekspertem w skracaniu ringu. Woli wciągać przeciwników w pułapki za pomocą zwodów (nogami, rękami, biodrami, barkami, tułowiem), obniżania pozycji i kilku innych manewrów. Manipuluje dystansem, zmienia defensywne koncepcje (od szczelnej wysokiej gardy przez balans ciałem do shoulder roll w wersji Jamesa Toneya), eksploduje w ataku kreatywnymi seriami. Potrafi w ostatniej chwili zmienić trajektorię bezpośredniego lewego sierpowego, a jego wszelakie kontry, podbródkowe w półdystansie i bomby na korpus mają jakość fishscale: zero domieszek, ciało Chrystusa, 76 kilos de cocaina pura.

Brytyjczyk powinien boksować z Canelo (173 centymetry wzrostu, 180 centymetrów zasięgu) wykorzystując swoje warunki fizyczne, starać się utrzymać walkę w dystansie i na środku ringu, a zarazem nie dać sobie narzucić zbyt niskiego tempa. Problem w tym, że lewy prosty Smitha i jego praca nóg nie są wybitne. Jedynym w ostatnich latach zawodnikiem, którego ''Mundo'' zdołał ograć jabem, jest statyczny w obronie Nieky Holzken, legendarny kickbokser, który zastąpił chorego Jurgena Braehmera w półfinale turnieju WBSS. Nawet w pojedynku z jednostajnie atakującym Holendrem Smith nie był w stanie uniknąć przyjmowania kontr i wizyt na linach. Nie czuje się tam komfortowo, pochylony i niepewny popełnia błędy, otwierając się m.in. na podbródki. Sprawia też wrażenie jakby unikał klinczu, a przecież właśnie mocny klincz mógłby ograniczać zapędy Canelo. Droga ucieczki przed egzekucją jest zatem coraz węższa. 

Mimo wszystko trzeba podkreślić, że wspierany ciekawym arsenałem ofensywnym rozmiar Anglika pozostaje arcytrudnym wyzwaniem, jednym z największych w karierze Team CA. Nie bez powodu tylko dwóch zawodników - Thomas Hearns i Sugar Ray Leonard - zdobyło tytuły kategorii junior średniej, średniej, super średniej i półciężkiej (oprócz ww. tytułów zdobyli jeszcze pasy wagi półśredniej). Jeżeli Canelo zwycięży, wejdzie do grona tzw. superbossów. Widok Dawida rzucającego się na Goliata przypomina również - wśród wielu innych czempionów - osiągnięcia boksera, który wciąż bywa uznawany za najlepszego w historii. Mowa o Kanadyjczyku Samie Langfordzie, który w pierwszym ćwierćwieczu XX stulecia bił się w wagach od lekkiej do ciężkiej (pokonał m.in. Joe Gansa, Joe Walcotta, Stanleya Ketchela, Joe Jeanette'a i Harry'ego Willsa) i gdyby nie bariera rasowa, mógłby dzierżyć tytuł w pięciu kategoriach. Nazywano go ''The Boston Terror'', mierzył 170 centymetrów (188 zasięgu), w swoim prime ważył ok. 82 kilogramów. Był Wielkim Wybuchem, duchowym ojcem ryżego potwora.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: tomekzzar
Data: 13-12-2020 22:40:02 
Super artykuł ...
 Autor komentarza: Marduk
Data: 14-12-2020 00:44:28 
No i właśnie to, że lewy prosty i takie sobie wykorzystywanie zasięgu sprawiają, że dla mnie to Canelo, a nie Smith jest faworytem.
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 14-12-2020 11:48:42 
Gratuluję artykułu - jak zwykle bezkompromisowego stylu, który zapewne nie spodoba się garstce sfrustrowanych wielbicieli Canelo, którzy jednocześnie są zagorzałymi krytykami GGG. Proponuję dla równowagi zająć się teraz Gienią.
 Autor komentarza: zdzisie
Data: 14-12-2020 14:04:00 
Sam Langford nigdy nie wygrał ze Stanisławem Kiecalem.
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 14-12-2020 14:36:49 
zdzisie
też mi się tak coś zdawało, że do tej walki nigdy nie doszło. Miało dojść ale tragiczna śmierć Kiecala wszystko zniweczyła.
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 14-12-2020 14:50:30 
Frapującej pokazówki w 1910 (tuż przed śmiercią Stasia) nie liczę.
 Autor komentarza: soulfoodboxing
Data: 14-12-2020 17:22:52 
Panowie, to nie była pokazówka w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Walka tzw. no decision. Na serio, choć krótka. Zakończona tzw. ''newspaper decision'' na korzyść Langforda, ale takie decyzje z tamtych lat wlicza się często do rekordów zawodników. A według najbardziej wiarygodnych relacji wygrał Langford, choć potem pojawiały się różne wersje. Ale ich autorom chodziło raczej o to, żeby czarny nie pokonał białego. Tutaj uznany historyk cytuje jedną z wiarygodnych wersji: http://coxscorner.tripod.com/langford.html
 Autor komentarza: zdzisie
Data: 14-12-2020 18:26:00 
Zgoda , była to "walka bez decyzji", nie oceniana przez sędziów tylko przez dziennikarzy i komentarze były różne. Zdecydowanie nie można jej zaliczyć jako zwycięstwo Langforda. Jeśli trzeba poszukam i przedstawię komentarz tej walki na którym się opierałem (na razie z pamięci).
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 15-12-2020 08:49:18 
soulfoodboxing
Zgadza się, doprecyzowując była to walka no decision. Jednakże według relacji była z początku niemrawa, pojawiły się gwizdy, niezadowolenie widowni. Podobnie jak w walce Jackiem Johnsonem, pierwotne założenia walki poszły do kosza jak tylko odezwała się krewka natura Ketchela. Wtedy też rozgorzała ponoć niesamowita wymiana trwająca do końca krótkiej walki. To było w kwietniu a przygotowujący się do prawdziwej walki Ketchel został zastrzelony w październiku.Na podstawie czego określasz relacje jako "najbardziej wiarygodne"? Nie wiem. Zapewne bariera rasowa mogła mieć wpływ na ocenę tej walki, ale po tylu latach należy ją traktować jako swego rodzaju pokazówkę (biorąc pod uwagę realia ówczesnego boksu, mentalność ludzi). Była to walka jak na tamte warunki bardzo krótka - kilkurundowa (chyba sześciorundowa) tak więc choćby to dowodzi, że z założenia tym bardziej nie traktowano jej jako oficjalnej walki tylko reklamę.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.