A FROCH ZNÓW O WALCE Z CALZAGHE...

Do momentu, gdy znakomity Joe Calzaghe (46-0, 32 KO) nie zawiesił rękawic na kołku, twardy Carl Froch (33-2, 24 KO) pozostawał w jego cieniu. I choć Walijczyk był już na sportowej emeryturze, a wojownik z Nottingham święcił tryumfy, to wciąż miał mały kompleks "Włoskiego Smoka". Nie minęło mu to jak widać do tej pory, bo wciąż jest gotowy do takiej walki.

Walijczyk w zeszłym miesiącu obchodził już 48. urodziny, a głośniej zrobiło się nim wtedy, gdy opłakiwał śmierć ojca, który był jednocześnie przez całą jego karierę trenerem. Z kolei Frocha czekają niedługo 43. urodziny. On pozostaje nieaktywny od sześciu lat, Joe od jedenastu i pół. Nazwiska obaj mają wielkie, tylko czy taki pojedynek miałby dzisiaj w ogóle sens?

- Cały czas powtarzam, że jestem w stanie wrócić z emerytury, ale tylko dla odpowiedniego partnera do tańca. Nie wrócę przecież po tak długiej przerwie, by mierzyć się z panującymi mistrzami, którzy są aktywni, młodsi. Natomiast bardzo chętnie wrócę dla kogoś takiego jak Calzaghe - deklaruje jadowita "Kobra".

- Nie chcę aby to zabrzmiało jak brak szacunku, ale widzieliście jak on wygląda? Jak ma spuchniętą twarz? Wydaje mi się, że może mieć spore nadciśnienie. Dlatego choć chętnie przyjąłbym taką walkę, to raczej on odpuści. On wie jak się zapuścił i wie też, że ja cały czas utrzymuję się w dobrej formie. Calzaghe zdjął nogę z hamulca i sam nie wiem, czy taka walka byłaby fair w stosunku do niego - kontynuował Froch, który w 2008 roku był oficjalnym pretendentem do pasa WBC kategorii super średniej. Na tronie zasiadał wówczas Calzaghe, ale postanowił przenieść się do wagi półciężkiej, w której zanotował dwa wielkie zwycięstwa nad legendami, Bernardem Hopkinsem oraz Royem Jonesem Jr.

CALZAGHE WYŚMIEWA FROCHA >>>

- Byłem jego challengerem, a on nie okazał mi szacunku i porzucił pas. Ja zawsze oddawałem mu co jego i doceniałem jego osiągnięcia, niestety nie działało to w drugą stronę. On mi nigdy nie okazał szacunku i za to chętnie walnąłbym go w łeb. I to naprawdę mocno - zakończył Anglik, w przeszłości trzykrotny mistrz świata w limicie 76,2 kilograma.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Champion20
Data: 10-04-2020 12:20:32 
Joe Calzaghe to był świetny bokser. Fakt że prowadzony bezpiecznie i w sposób przemyślany ale w ringu pokazywał klasę. Był inteligentny a walka z Hopkinsem była w jego wykonaniu genialna...
 Autor komentarza: Furmi
Data: 10-04-2020 13:13:31 
Bezpiecznie???
Walka o pas z Eubankiem, legendą. Potem m.in. Robin Reid, Richie Woodhall, 2x Mario Veit, Charles Brewer, Jeff Lacy, Sakio Bika, Mikkel Kessler, a na koniec waga wzwyż i Hopkins z Jonesem Jr. Normalnie drugi Ottke... ;)
 Autor komentarza: MLJ
Data: 10-04-2020 13:29:53 
Też się pośmiałem z tego bezpiecznie prowadzonego Joe..

Zdeklasował Lacy'ego który siał spustoszenie, zabrał zero prime Kesslerowi i pokonał Hopkinsa na jego terenie..
To chyba wystarczy..
 Autor komentarza: Furmi
Data: 10-04-2020 14:01:52 
Szczególnie Lacy, dziś może niedoceniany, ale Lacy miał być nowym Tysonem niższych wag, demolował wszystkich, a tu dostał takie lanie, że już nigdy potem nie stanowił nawet połowy wartości siebie sprzed walki z Calzaghe. Totalnie zabrał mu wszystko. Tamta walka powinna się skończyć około ósmej rundy, może dziewiątej, a narożnik pozwolił, żeby Joe wysysał życie z Lacy'ego do ostatniego gongu. Jedno z największych lań jakie widziałem na żywo (niestety z bardzo daleka ;) )
 Autor komentarza: lubieznyzenon
Data: 10-04-2020 14:28:04 
Fajny był Froch, ale zaczyna irytować. Kto wie, może mu odbije na starość, wróci na walkę na przetarcie w której dostanie na cytrynę i wtedy się w końcu zamknie.
 Autor komentarza: Clevland
Data: 10-04-2020 14:40:37 
Dla mnie Joe Calzaghe był o wiele leprzym bokserem niż Carl.
Oczywiście z Royem czy Hopkinsem w czasach ich świetności by nie wygrał, ale takiego Carla bo ty oni ośmieszyli...
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 10-04-2020 17:19:35 
Byłem największym fanem Joe Calzaghe, gość wyglądał jakby przypadkiem zgarneliz ulicy, taki niepozorny. To tak jakby nasz Adaś co trochę obijał jakichś Waschingtonów, tylko, że Joe miał za...ste umiejętności a i serca mu nie brakowało.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.