FOLKBOKS: ŁOTWA, BRIEDIS, REWOLUCJA

Przedstawiamy Wam kolejną odsłonę cyklu Folboks autorstwa Sławomira Radtke, naszego nowego publicysty. Sławek uwielbia boks prowincjonalny i folkowy, dziś natomiast bierze na warsztat Łotwę i Mairisa Briedisa przed walką z Krzysztofem Głowackim, czyli nieco popularniejszy niż zwykle temat, choć również mieszczący się w ramach bokserskiej egzotyki. Czytajcie, komentujcie, cieszcie się przeróżnymi barwami pięściarstwa.

FOLKBOKS: MADE IN CHINA >>>

ŁOTWA, BRIEDIS, REWOLUCJA

18 listopada 1918 roku Łotwa proklamowała niepodległość, o którą walczyła z wojskami niemieckimi i bolszewickimi przez blisko dwa kolejne lata. Podczas II wojny światowej w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow znalazła się w granicach Związku Radzieckiego, by chwilę później przeżyć niemiecką okupację i powrócić pod skrzydła przyjaciół z Moskwy na kolejnych parędziesiąt lat. Brzmi znajomo.

Łotysze od końca zeszłego roku hucznie świętują stulecie swojego niepodległego państwa, przykładając w obchodach szczególną wagę do narodowej tradycji, kultury, historii i ojczystego języka. Ostatnia kwestia jest szczególnie problematyczna zważając na fakt, że dla ponad jednej trzeciej mieszkańców Łotwy pierwszym językiem jest rosyjski, co od lat budzi obawy decydentów o wpływ tego zjawiska na narodową tożsamość Łotyszy. Sprawa jest na tyle poważna, że nawet bajki dla dzieci, zgodnie z ustawą, muszą być emitowane z łotewskim dubbingiem bądź napisami.

Dla młodego narodu wartość postaci, którą jest Mairis Briedis, jest nieoceniona. Kulturalny i inteligentny, posługujący się narodowym językiem policjant, będący jednocześnie pięściarskim czempionem, budzi wielką sympatię i zainteresowanie rodaków. W ankiecie Państwowego Biura Stulecia Łotwy przeprowadzonej wśród młodzieży, jako współczesnych narodowych bohaterów wymienia się także sportowców, wśród których pierwszą pozycję zajmuje Mairis Briedis. Co prawda w rywalizacji o tytuł najpopularniejszego łotewskiego sportowca poważną kandydaturą jest także Kristaps PorziF#is, koszykarz i zawodnik występujący w NBA, ale nie ma wątpliwości, że miano ''pierwszego'' rozstrzyga się między nimi. Wpływ Briedisa na boks na Łotwie jest także niebagatelny. Narodowymi sportami Łotyszy są hokej i koszykówka, natomiast w sportach walki umiarkowaną popularnością cieszyło się judo i rozwijające się MMA. Boks przed erą Briedisa był w próżni i nie budził w kraju najmniejszego zainteresowania. Wraz z sukcesami sportowymi Łotysza powoli wzrastała popularność pięściarstwa, której kulminacją było zdobycie tytułu w 2017 roku w walce z Marco Huckiem, za co Mairis otrzymał zresztą najwyższe cywilne odznaczenie państwowe. Popularność to jednak kij, który ma dwa końce. Nagłówki gazet po zwycięskiej walce mistrzowskiej w szczególności odnosiły się do zarobków pięściarza i podatku, który ma odprowadzić od gaży. Na dwa tygodnie przed walką, dla łotewskich mediów kluczowym tematem była sprawa upublicznionego rozliczenia podatkowego Briedisa, na którym widnieją dokładne co do grosza kwoty, jakie zostały wpłacone na jego konto od ministerstwa, promotorów czy za pracę w policji. „Niczego nie ukradłem” – stwierdził niezadowolony pięściarz po szczegółowym śledztwie w sprawie jego zarobków, które zresztą niczego nie wykazało. Równie interesujące dla mediów są samochody jakimi przemieszcza się Briedis w ramach prestiżowej umowy z BMW, czy jego postępy w nauce gry na gitarze.

Tymczasem wielkimi krokami zbliża się wielka, półfinałowa walka turnieju World Boxing Super Series w Rydze, pomiędzy lokalnym faworytem a naszym, polskim faworytem – Krzysztofem Głowackim. W organizację gali był także finansowo zaangażowany łotewski rząd. Czy jest to w takim razie największa walka w historii łotewskiego boksu? Nie do końca. Warto w tym momencie cofnąć się w czasie do stycznia 2018 roku, gdy Briedis zmierzył się w Arena Riga z obecnym, zunifikowanym mistrzem wagi junior ciężkiej Oleksandrem Usyskiem. Powagę i znaczenie tego wydarzenia dla Łotyszy trudno opisać i porównać z jakimkolwiek innym wydarzeniem w historii całego sportu na Łotwie. Briedis jako pierwsza bokserska megagwiazda wprowadził walkę z Usykiem na poziom widowiska kulturalno-narodowego, które najłatwiej przybliżyć w liczbach. Galę można było zobaczyć jedynie za pośrednictwem PPV w cenie 10 euro, a wykupionych subskrypcji było ponad 90 tysięcy. Jest to dobry wynik, biorąc pod uwagę fakt, że populacja Łotwy wynosi zaledwie 1,95 miliona osób. Na tej gali mogliśmy także w zobaczyć w akcji czołowych ''ciężkich'' Filipa Hrgovica i Otto Wallina, a także (poza Briedisem) trzech innych łotewskich pięściarzy. Narodowego święta boksu w Rydze nie można jednak uznać za całkowicie udane, ponieważ z reprezentantów Łotwy tego dnia jako jedyny zwycięstwo odniósł Jewgienijs Aleksiejews, który zresztą także wystąpi 15 czerwca. Hokej i koszykówka, bez cienia wątpliwości, to sporty cieszące się największych zainteresowaniem wśród Łotyszy na co dzień, ale żadne wydarzenie sportowe nie może się konkurować ze świętem, jakim jest walka Mairisa Briedisa.

Porażka w walce z Usykiem zapoczątkowała serię zmian w karierze Łotysza. W owym czasie pierwszym trenerem Briedisa, był cieszący się dobrą opinią w lokalnym środowisku bokserskim Sandis Kleins, który (wraz z Romanem Anuczinem) przygotowywał pięściarza do walki. Pomimo dobrych wzajemnych relacji doszło do sprzeczki, która zakończyła ich współpracę. Zdaniem Kleinsa, Mairis zaczął samodzielnie decydować o swoich przygotowaniach, a jego postawa pod wpływem popularności stała się arogancka i roszczeniowa. Pięściarz zaprzeczył i winą obarczył trenera, który rzekomo miał zażądać wyższych zarobków. Nietypowo zakończyła się także współpraca pomiędzy Briedisem a jego menedżerem Alem Siestą (właściwie Albert Chaczaturow), szefem grupy Siesta Boxing, który przez ostatnie lata odpowiadał za karierę Łotysza. Rosjanin mieszkający na co dzień w Wielkiej Brytanii jest od lat zaangażowany w organizację gal w różnych miejscach na  świecie. Doprowadził Briedisa między innymi do walki w Czeczeni z Manuelem Charrem i do udziału w pierwszej edycji turnieju World Boxing Super Series w wadze junior ciężkiej, odpowiadał także za parę innych wydarzeń bokserskich na Łotwie. Kariera Łotysza była dla Siesta Boxing absolutnym priorytetem, jednakże relacje między zawodnikiem a promotorem uległy ochłodzeniu po przegranej walce z Usykiem. Przed finałową walką turnieju - Usyk vs Gasijew - w niejasnych okolicznościach miało dojść do rozmowy pomiędzy Kalle Sauerlandem a Mairisem Briedisem, której tematem było zastąpienie Ukraińca w finale. Ostatecznie Łotysz był jedynie rezerwowym, tocząc na gali w Moskwie słabą walkę z Francuzem Brandonem Deslaurierem, jednakże w ustaleniach zupełnie pominięty został promotor pięściarza – Al Siesta. Niedługo później Briedis zakończył współpracę z Rosjaninem, na co ten zareagował godzinną relacją na żywo za pośrednictwem mediów społecznościowych, podczas której groził pięściarzowi pozwem. Siesta ostatecznie nie zdecydował się wnieść oskarżenia, ale sprawa rozstania Briedisa z zaufanym trenerem i promotorem negatywnie wpłynęła na wizerunek zawodnika, uważanego do tego czasu za ideał sportowca.

Czerwcowa gala w Rydze, wedle oczekiwań, budzi na Łotwie duże zainteresowanie. Bilety na starcie Briedis-Głowacki w Arena Riga są bliskie wyprzedania, jednakże są sporo tańsze niż te na walkę z Usykiem. A co obecnie słychać u Briedisa? Całe przygotowania spędził na Łotwie, trenując pod okiem byłego (nowego) trenera Dimitrija Szilochaja. Wśród sparingpartnerów Łotysza wymieniani są Fabio Turchi (17-0) i James Branch (5-0). Niejasna wydaje się być kwestia zdrowia Briedisa, który zmagał się przez długi czas z przewlekłą kontuzją żeber, co oczywiście może korzystnie wpłynąć na szanse Krzysztofa Głowackiego. Należy jednak brać pod uwagę także inne okoliczności. Briedis jest narodowym bohaterem, związanym kontraktem z organizatorem turnieju Kalle Sauerlandem, który widział Łotysza w finale jeszcze w poprzedniej edycji. Wydarzenie współfinansowano z łotewskiego skarbu państwa i jest prawdopodobnie elementem obchodów stulecia niepodległości. Tysiące łotewskich kibiców będzie dopingować Briedisa 15 czerwca w Arena Riga.

Ale jeśli jest Polak, który potrafi, to z całą pewnością jest nim Krzysztof Głowacki.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: gerlach
Data: 11-06-2019 23:11:51 
Sauerland niestety potrafi przekrecic na korzysc swoich nawet walki przegrywane 5cioma punktami. Impossible is nothing. Generalnie powinno sie bojkotowac w Europie Sauerlanda. Szanse Glowy na wygrana bez nokautu to 10% , mimo ze jest duzo lepszym bokserem.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.