MAŁE PIĘŚCI: POCZTÓWKI Z OSTROWA (cz. 1)

Zawarłem pakt z diabłem podczas mojej służby wojskowej, którą odbyłem w Ostrowie Wielkopolskim. Była to wtedy urocza mieścina, z początkami środowiska artystycznego, którą to mieścinę darzę nieprzerwanie sentymentem do dziś dnia, choć z Ostrowa uczyniło się wielkie, ruchliwe i pozbawione litości mieścisko.

Jarosław Iwaszkiewicz

Jednoręcy bandyci w drink barze ''Bajka''. Młodzi jarają czerwone Marlboro i wciągają włada. Starzy palą Viceroye i piją Tatry z butelek. Biegański wchodzi jak szaman, jak wirujący Chrystus. Wielkopolski wyrzut sumienia, dryblas wyklęty przez karły. Dosiada się do niego cichy bezdomny, dostaje parę Camelów i śląską bułkę z serem. Żołnierzy trzeba werbować, kiedy są na dnie. Kto zawdzięcza gangowi życie, będzie je potem odbierał naszym wrogom. Opowiadamy rekrutowi o ''Piotrowskym'', roztaczamy przed nim wizję diabelskiej sztuki. Pławimy się w śliskm uwielbieniu, ćpamy najtańszą próżność w Polsce. To homilia dla tych, którzy nałogowo przegrywają. Tak się robi filmy o boksie.

Topola Wielka, wieś na przedmieściach Ostrowa. Hala nieczynnej drukarni, setki petów na podłodze. Bezładne sterty wszelakiej maści przedmiotów i jednoręki bandyta stojący przy ścianie. Jakby żywcem wyjęty z ''Bajki''. Kiedy otwieram okno, z poddasza hali dobiega modlitwa Biegańskiego i jego żony. Zupa się gotuje. Na stole cebula, pietruszka, seler i marchewka. Puszka pomidorów i słoik koncentratu. Siatka ziemniaków i siatka mięsa. Polski dom. Żaden tam savoir-vivre żony Kwaśniewskiego. Nie będzie chrześcijan uczyła, jak mają zupę jeść.

Kałuża w błocie rzeźbionym koleinami. Między halą i ogrodzeniem, na którym zawieszono dywan. Biegański uderza w niego trzepaczką, wybijając rytm ostrowskiego hymnu. Nie chcę ryglów, nie chcę krat/pójdę sobie od was w świat/wezmę z sobą młot ze stali/i przystanę do kowali, nie chcę ryglów, krat.../Bracie, z nami wal obuchem/jest robota nad łańcuchem/na ten łańcuch czeka kat/Wyjdzie z ognia hartowany/zrobią z niego twe kajdany/będziesz nieść je wiele lat.../Co mam robić, dokąd iść?/Chyba z głodu kamień gryźć/Takie moje przeznaczenie:/bezrobocie, głód, więzienie/Bracia, dokąd iść.../Ostrowiaku, jest robota/i dla kielni i dla młota/tylko z nami śmiało stój/Gdy nadejdzie dzień zapłaty/będziesz młotem walił w kraty, będziesz szedł w śmiertelny bój.

Garaż hali jest domową galerią, przedstawiającą twórczość Biegańskiego we wszystkich jej odcieniach. Od klasycznej fotografii, przez uratowane od zagłady meble, do intuicjonizmu, topolskiego nurtu w malarstwie. Charakteryzuje go malowanie na podłożach upcyklingowych, korzystanie z farb upcyklingowych, wyeliminowanie pędzla oraz malowanie od początku do końca (za jednym podejściem). Najwyższe ceny na aukcjach osiągają jednak fotograficzne kolaże ostrowskiego malarza, tzw. ''wczesny romantyzm topolski'', uważany przez prof. Marię Janion za wypowiedź na styku sztuk pięknych i literatury, ''radosny krzyk człowieka żyjącego w ciągłej opresji''. Jednym z ciekawszych kolaży w garażowej galerii jest zestawienie wałbrzyskiego hotelu ''Sudety'' i patrzącej na niego dziewczynki, zatopione w bezgranicznej czerni. Hotel ''Sudety'' otwarto na początku lat 70. Był olbrzymi, największy w regionie. W każdym z 284 pokoi były dwa telefony (''wewnętrzny plus międzymiastowy''), radio i łazienka. Znajdowały się tu m.in. restauracja, kawiarnia, fryzjer, pralnia, Pewex, kantor, bar nocny. Kozaczyli cinkciarze, gangsterzy, kombinatorzy i alfonsi. Moloch tryskał witalnością. Zamożniejsi goście, odwiedzający bogaty wówczas Wałbrzych mieszkali oczywiście w ''Sudetach''. Zagraniczni turyści, wybitni sportowcy, artyści. Hotelowa kuchnia wyróżniała się przedwojennym sznytem, a szefem sali był legendarny Stefan Lawer, przyjaciel twórcy ''Zaklętych rewirów'' Henryka Worcella. Sudeckie potrawy szczególnie upodobali sobie Aleksander Bardini i Bohdan Łazuka, pielgrzymujący z Warszawy na ozorki w galarecie. Ten drugi często zamawiał też rostbef z chrzanem.

Szachy, boks i balantajns na tle marmurowego kominka w siedzibie rodu Biegańskich, kilkadziesiąt metrów od mieszkania artysty. Performance polegający na symbolicznym odtworzeniu pojedynku Piotrowsky vs Fecko za pomocą ruchów na szachownicy. Obrona ponad wszystko, obrona za wszelką cenę. Świat materialny jako kraina nierzeczywistych cieni. Pięściarstwo, królewska gra, szkocka woda życia - jako prawdziwa rzeczywistość ponadczasowych idei. Parę minut walki uderza do głowy, wzbudza minione dźwięki, krystalizuje się, jak bycie całe, w kroplach potu spływających z czoła. Byle dotrwać do końca albo coś w tym stylu.

***

Wykorzystano fragmenty piosenek Jarosława Iwaszkiewicza i Władysława Broniewskiego, a także fragment anonimowego reportażu ''Panoramy Wałbrzyskiej''.

***

''Piotrowsky'', reżyseria: Marcin Biegański, produkcja: Telewizja Proart, mecenat: Miasto Ostrów Wielkopolski, premiera: czerwiec 2017

OFICJALNY PROFIL FILMU >>>

HOSPUDKA EDEN >>>

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Grzelak
Data: 20-03-2017 00:59:00 
Ten dzisiejszy felieton jest tak porażająco pesymistyczny, że odeszła mi ochota na jakiekolwiek żarty. :(
To wymaga dużych umiejętności, żeby tak złapać czytelnika za gardło.
 Autor komentarza: CELko
Data: 21-03-2017 04:05:52 
Maszyniści wiedzą
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.