MAŁE PIĘŚCI: KLEJNOTY ALBIONU

Rob Neilson był starym angielskim sukinsynem. Tą samą ręką, którą klepał cię po plecach, wbijał potem nóż. Starzy Anglicy są do tego genetycznie stworzeni. Wydaje im się, że cały świat jest kolonią królowej. Przybyszów z innych krajów trzeba nieustannie obserwować i składać o nich raporty. Pracowałem z Robem przez trzy lata, znałem wszystkie pułapki, jakie zastawiał podczas rozmów. Przypominał basseta, psa gończego o ciężkim podgardlu i obwisłym brzuchu. Kiedy złapał trop jakiegoś zaniedbania, nigdy nie odpuszczał. Zakładał przeróżne maski, by odkryć tożsamość bumelanta. Próbował bratać się z podejrzanymi, ale znali już jego zdradliwą naturę. Chyba zdawał sobie sprawę z narastającego ostracyzmu, dlatego zdarzały mu się coraz częstsze momenty szczerości. Opowiadał wtedy o dawnych, bokserskich czasach. Każdy prawdziwy sukinsyn ma w sobie jakąś potęgę. Rob miał setki anegdot, klejnotów Albionu. Cholernie żałuję, że zapamiętałem tylko kilka.

Pamiętam, jak dostałem w mordę na pierwszym treningu. Od razu było mi dobrze. Lubiłem dostawać po mordzie. Krew mi spływała po mordzie. Żyłem w Czarnym Kraju. Między Birmingham i Wolverhampton. Wszystko czarne od sadzy. Wszędzie kopalnie i fabryki. Ludzie pracowali kiedyś jak zwierzęta. Swoją pierwszą pracę miałem zaraz po piętnastych urodzinach. Szło ją pogodzić z boksem, żadnych wymówek. Takim chudym gnojem byłem, ale przychodziłem na trening czarny od sadzy i waliłem w worek jak w bęben. Miałem swój rytm, szarpałem i zwalniałem. Trenerzy mówili, że dobrze się zapowiadam. Sparowałem z Bobbym Blowerem, kozaczkiem pierwszej klasy. Śmierdział czosnkiem, żarł dużo zupy chlebowej i dodawał do niej dużo czosnku. Czosnek jest bardzo zdrowy. Górnicy go żują z tytoniem jak idą na szychtę. Spotykałem ich codziennie rano. Pracowałem w fabryce Dunlopa dziewięć miesięcy, na długo zanim ją przerobili na ten kurewski biurowiec. Tych bogatych gnojów tutaj kiedyś nie było. Tu, gdzie teraz siedzimy, była taśma produkcyjna. Urwała mi kciuk na nocnej zmianie. Mojej pierwszej w życiu. Dostałem 50 funtów odszkodowania i zapiłem mordę. Nigdy więcej nie boksowałem. Zacząłem pić jak mężczyzna. Ojciec pokazał mi starą sztuczkę górników. Jak szliśmy do pubu, kładł nam za uszy pijawki. Mogliśmy hulać do woli, robale czyściły krew na bieżąco. Taka sztuczka z Czarnego Kraju. Wszystko wtedy smakowało inaczej. Fish and chips zawijano w gazetę, tusz mieszał się z octem i tłuszczem. Spływało to wszystko po mordzie i lizało się palce. Takie dobre to było. Pamiętam, jak pojechaliśmy do Londynu i ojciec kupił mi podwójną porcję na pogrzebie Freddiego Millsa. To był dopiero kozak. Nigdy się nie cofał, mielił typów jak maszynka do mięsa. Lewym sierpowym potrafił urwać łeb. Policja twierdziła, że popełnił samobójstwo, ale podobno zabiły go pedały z East Endu, bracia Kray. Gangsterzy i celebryci. Freddie prowadził klub w Soho i nie chciał im płacić. Na jego trumnie były orchidee i rękawice. 

Autor okładki: Józef Tomczyk zwany Kurosawą, obrazy samplowane: ''Basset Hound'' Mariana Kmity i ''Portret Freddiego Millsa'' Dereka Hilla

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: soulfoodboxing
Data: 19-02-2017 20:52:30 
Freddie Mills nokautuje Lena Harveya - https://www.youtube.com/watch?v=xB7IxA3DBME + Freddie Mills - Fearless Aggression - https://www.youtube.com/watch?v=I0dydIMuDH0
 Autor komentarza: Grzelak
Data: 19-02-2017 21:25:01 
A tu film o nim, wiele fragmentów z walk, przyznaję, że nie lubię tego archaicznego stylu, jest jakiś taki koślawy.
https://www.youtube.com/watch?v=gATrFdKb5N8



"Jak szliśmy do pubu, kładł nam za uszy pijawki."
Na czym polega sztuczka z pijawkami? :) Pijawka pochłania alkohol z krwi? To jakaś ściema, ile taka pijawka może wypić?
 Autor komentarza: soulfoodboxing
Data: 19-02-2017 21:29:20 
@Grzelak - to chyba fantazja starego Angola, chociaż podobno Rosjanie też kładli sobie za uszy pijawki przed hulankami. W XIX wieku. Sprawdziłem. Może coś w tym jest.
 Autor komentarza: Grzelak
Data: 19-02-2017 21:55:59 
Załóżmy, że to działa, czyli, że pijawki trochę filtrują, ale jaki to by miało sens? Wtedy trzeba by wypić więcej, żeby osiągnąć ten sam efekt. Szkoda alkoholu i szkoda pijawki, to męczenie zwierzaka.
Dodatkowo taka pijawka przy uchu to nic przyjemnego. I chyba w czapce by trzeba było pić (czyli akcja możliwa tylko zimą w plenerze).

A co sądzisz o tym stylu, te filmiki z lat 40? Boksowanie na takim lekkim odchyleniu-pochyleniu, człapanie po ringu i dziwna garda? Ciekawe jakby to wyglądało w zestawieniu z dzisiejszym boksem.
 Autor komentarza: soulfoodboxing
Data: 19-02-2017 22:34:16 
@Grzelak - wiele technik się zestarzało, ale wiele jest do dziś skutecznych i odkrywanych na nowo, na przykład sziftowanie. Temat na osobny artykuł. Jestem przekonany, że dzisiejsi mistrzowie są lepsi, ale wciąż wiele się mogą nauczyć od starej gwardii, na przykład Toney uczył się ze starych filmów. Z walk Charlesa, Walcotta, Moore'a...
 Autor komentarza: KnockinOnHeavensDoor
Data: 20-02-2017 00:21:13 




Pan Jakub jak zawsze w formie - bez kontekstu, z nikad, z "dupy" i po prostu bez sensu (choc niezle sie akurat ten fragment czyta).......Moja teoria jest taka ze Pan Jakub wzial dawno temu z kolegami po szkole kwasa i niestety pechowo znalazl sie w tej niewielkiej grupie nieszczesliwcow ktorym do konca "nie zeszlo"......



 Autor komentarza: CELko
Data: 20-02-2017 04:30:13 
Knockin jak nie potrafisz zrozumieć tekstu przekazu to należysz do grona właśnie tych osób z niskim IQ.
 Autor komentarza: astarte
Data: 20-02-2017 06:11:20 
pan jakub nie zawodzi. jak zwykle - temat od czapy, timing kompletnie z dupy, tym razem jednak mniej belkotliwie, ale sama forma - jak zawsze - bardzo slaba.

warsztat literacki wola o pomste do nieba. jaki warsztat, co ja..

na szczescie pan jakub jest odporny na krytyke i chyba lubi sie realizowac w ten sposob, wiec mozemy byc pewni, ze kolejne belkotliwe buble ujrza swiatlo dzienne.
 Autor komentarza: Literatka
Data: 20-02-2017 10:17:45 
Jak zwykle się z wami nie zgadzam. Pan Jakub jak zwykle umilił mi poniedziałkowy poranek. Świetna stylizacja, właśnie styl jest wyborny w angielskich miniaturach.
 Autor komentarza: Granat
Data: 20-02-2017 15:21:37 
astarte, knockin

Oj bez przesady, ten "kawałek literacki" wyszedł mu całkiem nieźle :)
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.