TYGODNIK BOKSERSKI: WYWIAD Z PAULEM POLANSKYM

Od poezji Bukowskiego przez sparing z Sugarem Rayem Robinsonem do cygańskiego holocaustu. Krótki wywiad z autorem ''Zapisków walczącego świra'' przeprowadzony w katowickim klubie ''Katofonia'', zapowiedź wywiadu-rzeki.

J.B.: Słyszałem, że nie jest to Twoja pierwsza wizyta w Polsce. Czy możesz opowiedzieć nam o poprzednich wizytach i o poszukiwaniu Twoich polskich korzeni?
Paul Polansky: Cóż, na początku lat dziewięćdziesiątych byłem w Polsce kilka razy, szukając informacji o moich przodkach, którzy wyemigrowali do Bukoviny około 1780 roku. Ich nazwiska to Krzemienieccy i Szatyńscy. Przypuszczam, że pochodzili ze Wschodu Polski, ale mimo usilnych poszukiwań w kościelnych archiwach nie ustaliłem żadnych faktów.

Przejdźmy zatem do ''Bezdomnego Psa''. Ten zbiór został napisany dość późno w Twoim życiu, jaki był główny powód jego powstania?
Kiedy powstawał ''Bezdomny Pies'', żyłem w Czechach i miałem już na koncie kilka książek o Cyganach i zagładzie romskiej społeczności. Od kilku lat przeprowadzałem wywiady z ludźmi, którzy przetrwali cygański holocaust i chciałem zrobić sobie przerwę, wrócić do czasów, kiedy byłem amatorskim bokserem. Wkrótce potem urósł ''Bezdomny Pies''. Wydawca moich cygańskich wierszy był nim podekscytowany i zdecydował się na opublikowanie całego zbioru. Nie pisałem wierszy bokserskich z myślą o ich publikacji, ale to właśnie ''Bezdomny Pies'' okazał się moją najpopularniejszą książką, która została przetłumaczona na siedem języków.

Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z Twoją twórczością, poruszyła mnie jej bezpośredniość. Myślę, że jedynym równie bezpośrednim poetą jest Charles Bukowski. Czy miał on na Ciebie wpływ?
Tak, trochę mu zawdzięczam. Można powiedzieć, że mnie wyzwolił. Martwiłem się, że moja poezja jest zbyt bezpośrednia. Wielu ludzi uważało ją za prozę. Kiedy zacząłem czytać wiersze Bukowskiego, pomyślałem: ''Hej, widzimy poezję w ten sam sposób.'' A skoro Bukowski mógł zostać uznanym autorem, czułem, że również ja idę właściwą drogą.

W wierszu zatytułowanym ''W ciepłym łonie przemocy'' padają następujące słowa: ''Ból przychodzi dopiero/gdy ściągną ci z rąk bandaże/i wracasz do rzeczywistości/cierpiąc/jak normalny człowiek''. Uważasz, że przemoc może być dla bokserów formą ucieczki od znoju codzienności?
Nie nazwałbym tego przemocą. Przemoc jako taka nie istnieje według mnie w ringu. Podczas jednego ze spotkań z czytelnikami, ktoś zadał mi pytanie, czym różni się bokser od strażnika obozu koncentracyjnego. Odpowiedziałem, że gdyby więzień mógł opuścić obóz koncentracyjny, nie obejmowałby strażnika na pożegnanie, natomiast bokserzy obejmują się po skończonej walce i są w tym szczerzy; łączy ich prawdziwe, ringowe braterstwo. Moje wiersze nie gloryfikują pięściarstwa, staram się zrozumieć korzenie przemocy.

Przyszedł czas na lżejsze pytanie od jednego z czytelników Ebr. ''Kto znajduje się w czołowej trójce Twoich ulubionych pięściarzy?'' Jednym z nich jest prawdopodobnie Ingemar Johansson, Ingo Bingo...
Byłem chłopcem, kiedy słuchałem radiowej transmisji walki Johanssona z Floydem Pattersonem. Była to jedna z największych niespodzianek tamtych czasów. Mam w sobie domieszkę szwedzkiej krwi, więc cieszyło mnie zwycięstwo Ingo. Innym bokserem, którego podziwiałem, był Carmen Basilio, eks-żołnierz piechoty morskiej i hodowca cebuli. Nigdy się nie poddawał. Krwawił obficiej niż wszyscy inni pięściarze razem wzięci, ale miał największe serce do walki, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie wiem, kto jeszcze mógłby się znaleźć w trójce moich ulubieńców. Miałem słabość do bardzo wielu bokserów, być może wypada wymienić Sugara Raya Robinsona, z którym sparowałem kiedyś w Madrycie. On miał wtedy około pięćdziesiątki, ja zaś dopiero przekroczyłem dwudziestkę. Przez pierwszą minutę naszego sparingu Sugar Ray nie ruszał się z miejsca - zanim zaczęliśmy, położył na macie ringu chusteczkę, postawił na niej lewą nogę, wycofał do tyłu prawą i powiedział: ''Postawię ci obiad, jeżeli zdołasz mnie trafić tak stojącego''. Myślałem, że żartuje, bo byłem młody i miałem szybkie ręce, jednak nie mogłem go dotknąć. Potrafił unikać ciosów na wszelkie sposoby, nigdy wcześniej z czymś takim się nie zetknąłem.

Wielu mistrzów walczy dziś dwa-trzy razy do roku, otrzymując za swoje występy miliony dolarów. Dawniej życie pięściarza było o wiele cięższe. Jakie jest Twoje zdanie na temat współczesnego boksu zawodowego?
To nic innego jak showbusiness. Przypomina profesjonalny wrestling. Nie wiem, ile walk jest ustawionych, ale mam wrażenie, że wiele się reżyseruje, by ludzie chcieli zobaczyć rewanż. Boks jest teraz biznesem, jak niemal wszystkie inne dziedziny życia. Nie można go porównać ze starymi czasami, gdy sport odgrywał sporą rolę. Niektórzy ludzie walczyli raz w tygodniu, żeby zgarnąć swoją wypłatę i mieli na koncie ponad dwieście walk. Był to wówczas prawdziwy zawód.

Odkładając na bok poezję... Oprócz zbiorów wierszy napisałeś wiele innych rzeczy. Z której książki jesteś szczególnie dumny?
To jak wybieranie między swoimi dziećmi. Rodzic powie, że każde z jego dzieci jest równie wartościowe. Możesz podziwiać talent lub zachowanie jednego z dzieci, ale kochasz je wszystkie tak samo. Podobnie jest z pisarzem i jego książkami. Wiersze bokserskie okazały się bestsellerem, jednak wydano już chyba ze czterdzieści moich książek, a napisałem jeszcze dwadzieścia, których nie wydał nikt. Po prostu nikomu ich nie przesłałem. Jest więc bardzo trudno wybrać... Moja pierwsza książka - powieść bokserska - powstała, kiedy miałem dwadzieścia jeden lat. Nie została wydana i nie posiadam już jej manuskryptu... Źródłem mojego pisania są doświadczenia życiowe, wszystko kręci się u mnie wokół tego.

Twoja biografia jest pełna ciekawych tematów, takich jak dzikie dni w Ameryce przed wojną w Wietnamie czy dziennikarska przygoda w Hiszpanii trwająca prawie trzy dekady, dziś jednak chcę się skupić na głównym motywie Twojej twórczości - życiu Cyganów. Jak zaczęła się ta fascynacja?
Oprócz wizyt w Polsce, na początku lat dziewięćdziesiątych szukałem informacji o moich przodkach także w czeskich archiwach. W południowej Bohemii odkryłem około sześćdziesięciu tysięcy dokumentów świadczących o istnieniu obozu koncentracyjnego dla Cyganów, który Czesi założyli w Letach w 1939 roku. Przez ponad pięćdziesiąt lat dostęp do informacji na ten temat był ograniczony zakazami sądowymi. W końcu zniesiono je w roku 1994 i mogłem dokładnie sprawdzić dokumenty. Dowiedziałem się, że obóz był zarządzany przez czeską administrację. Wszyscy strażnicy także byli Czechami, nie pracował tam żaden Nemiec. Dziewięćdziesięciu trzech strażników, sześciu zarządców, ponad tysiąc więźniów - taki był skład obozu. Kiedy czeska policja wreszcie zgodziła się sprawdzić, czy żyją jeszcze jacyś więźniowie, powiedziano mi, że wszyscy są martwi, że zmarli na tyfus w czasie wojny. Takiego samego tłumaczenia używali kiedyś Niemcy. Wynająłem więc Cygana, który przez osiem lat prowadził taksówkę w Nowym Jorku i w ciągu sześciu miesięcy szukaliśmy byłych więźniów we wszystkich cygańskich gettach na terenie Czech. Odnaleźliśmy ponad sto osób, które przetrwały obóz w Letach. Zebrałem ich mówione świadectwa. Większość ocalałych została wysłana do obozu w Auschwitz i twierdzili, że czescy strażnicy byli bardziej brutalni od niemieckich... Tak rozpoczęła się moja droga działacza na rzecz praw Romów. Wydano osiem moich książek na temat cygańskiego losu, między innymi powieść, dwa zbiory poezji i zbiór świadectw mówionych. Zacząłem też żyć z Cyganami, aż wreszcie ONZ zaproponowało mi pracę eksperta do spraw pomocy Romom na terenie Kosowa. Piętnaście lat później wciąż żyję na Bałkanach, pracując z ludnością cygańską.

Istnieje duża różnica między życiem hiszpańskich Cyganów (Gitanos) i życiem pozostałych Cyganów europejskich. Dlaczego Gitanos mają w społeczeństwie hiszpańskim mocną pozycję?
Są oni w Hiszpanii bardziej doceniani, gdyż mają wielu cygańskich bohaterów - wielkich torreadorów, śpiewaków i tancerzy flamenco, a nawet powszechnie szanowanych piłkarzy. Musisz posiadać bohaterów wśród własnych ziomków, by być szanowanym. Yul Brynner był prezydentem Międzynarodowej Unii Romów, a Charlie Chaplin miał cygańskie korzenie. Cyganie są więc dużo bardziej szanowani w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii niż w krajach Europy Wschodniej, a szczególnie docenia się ich w Hiszpanii, gdzie od setek lat rodzą się cygańscy bohaterowie.

Wygląda na to, że europejskie społeczeństwa stają się coraz bardziej niechętne, by poprawić sytuację Cyganów i uznawać ich prawa. Ostatnim przykładem nienawiści jest popularność skrajnej prawicy, zwłaszcza na Węgrzech i we Francji. Co jest powodem wzrostu nienawiści w zglobalizowanej Europie?
Przed drugą wojną światową w większości europejskich krajów Cyganie byli bardzo potrzebnymi pracownikami sektora rolnictwa. Po wojnie rolnictwo zmechanizowano: praca fizyczna i tradycyjne zawody cygańskie (między innymi kowalstwo) straciły na znaczeniu. Cyganie stali się niepotrzebni i zaczęli się przenosić do miast, gdzie budowano fabryki. Pracę dostawali w nich jednak głównie biali ludzie. Cyganów dotknęło masowe bezrobocie, a kiedy nie masz pracy, stajesz się biedny, nie stać cię na czynsz i zaczynasz żyć w parku. To kwestia zależności ekonomicznych. Cygańskie umiejętności cieszyły się szacunkiem, ale przestano ich potrzebować. Spadli na dno drabiny społecznej i zaczęto nimi gardzić, uważać za pasożytów.

Jaka jest przyszłość Cyganów? Czy możesz przewidzieć, jak zmieni się ich życie na przestrzeni kilku kolejnych dekad? Czy jest jakaś nadzieja dla tych opuszczonych ludzi?
Zacząłem żyć i pracować z Cyganami niemal dwadzieścia lat temu. Nie myślałem wtedy, że może być jeszcze gorzej - ataki skinheadów wspieranych przez policję były codziennością, ale w ciągu ostatnich dwóch dekad sytuacja się pogorszyła. Nie widzę żadnej nadziei, nie wierzę, że za mojego życia coś się polepszy. Europejskie partie polityczne się radykalizują, Cyganie są kozłami ofiarnymi, zrzuca się na nich odpowiedzialność za problemy ekonomiczne. Naprawdę nie widzę nadziei.

WERSJA WIDEO WYWIADU - CZĘŚĆ PIERWSZA >>>

WERSJA WIDEO WYWIADU - CZĘŚĆ DRUGA >>>

Tekst o polskim wydaniu ''Zapisków walczącego świra'' - TB: ZAPISKI WALCZĄCEGO ŚWIRA >>>

Premiera wiersza ''Dzień Św. Patryka w Dakotach - TB: DZIEŃ ŚW. PATRYKA W DAKOTACH >>>

CZYTAJ I OGLĄDAJ WIĘCEJ NA www.boxrep.eu >>>

 

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: CELko
Data: 13-07-2014 20:30:00 
Zacząłem żyć i pracować z Cyganami niemal dwadzieścia lat temu. Nie myślałem wtedy, że może być jeszcze gorzej - ataki skinheadów wspieranych przez policję były codziennością, ale w ciągu ostatnich dwóch dekad sytuacja się pogorszyła.



Na tym zakończyłem czytanie, more more siabadaba more
 Autor komentarza: kuba2
Data: 13-07-2014 22:24:06 
O tych obozach to dosc ciekawe, fajna historia z SRR. Ale co do dawnego boksu a dzisiejszego to po prostu inne czasy. Piłkarze, koszykarze itd tez zarabiają krocie w porownaniu z dawnymi "kopaczami" po prostu sport stał sie wielkim biznesem. i właśnie z tego powodu myslę, że kiedyś było dużo wiecej ustawianych walk niz dzisiaj, przynajmniej na tym naprawdę najwyzszym poziomie. Było to po prostu łatwiejsze i nie nioslo takich konsekwencji. Tak wiec pan Polansky raczej nie jest wnikliwym i obiektywnym obserwatorem bokserskim, ale bardzo starym kibicem zyjącym sentymentami
 Autor komentarza: soulfoodboxing
Data: 14-07-2014 01:33:33 
@CELko - strasznie spłycasz temat. Największym problemem Cyganów jest ignorancja - matka ksenofobii. @kuba2 - zgadzam się, kiedyś było prawdopodobnie dużo więcej ustawianych walk. Przede wszystkim włoska mafia robiła swoje, teraz nie mogą już działać tak swobodnie... Wciąż jednak przemawiają do mnie pewne słowa Polansky'ego na temat dawnego boksu. ''Był to wówczas prawdziwy zawód''.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.