DILLIAN WHYTE CHĘTNY NA WILDERA BĄDŹ RUIZA
Dillian Whyte (31-4, 21 KO) pomimo lania z rąk Mosesa Itaumy (TKO 1) nie składa broni. Chce walczyć dalej, choć ma jasno sprecyzowane oczekiwania odnośnie ewentualnego rywala.
Jedną z opcji mógłby być Deontay Wilder (44-4-1, 43 KO), były mistrz świata wagi ciężkiej. Tak przynajmniej swoją przyszłość wyobraża sobie sam Brytyjczyk. Chętnie również spogląda w stronę Andy'ego Ruiza (35-2-1, 22 KO).
- Szczerze mówiąc wątpię, abym jeszcze kiedykolwiek dostał mistrzowską szansę, choć bardzo bym tego chciał. Jest jednak jeszcze kilku zawodników z mojej ery, z jakimi wciąż nie walczyłem. Jednym z nich jest Wilder i to byłaby dla mnie ciekawa opcja. Drugim takim zawodnikiem pozostaje Andy Ruiz. Nigdy nie wybierałem sobie przeciwników, ale bardzo chętnie zmierzyłbym się z jednym z nich - nie ukrywa Whyte.
Przypomnijmy, że Wilder jest w fazie negocjacji walki mistrzowskiej z Aleksandrem Usykiem (24-0, 15 KO), o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ >>>
Matuzalemowy ;p chociaz ja mysle ze Whyte to robi zarowno Derek, Ortiz, Ruiz, Miller. Whyte sie naprzyjmowal w karierze, nie zdziwilbym sie jakby go obil nawet Kacper Meyna.
I w tym chocholim tancu nagle sie przedarl Wardley, straszy mlody Itauma, rzadzi Usyk(38?), no i powiedzmy ze jest jeszcze Hrgovic, ale gdzie jakis narybek, gdzie szturm mlodych wilkow?
Jest jeszcze Dubois, ale celowo go traktuje osobno, bo chlopak ma ogien, ale tez juz troche zebral i pytanie jak sie ogarnie. Czy wroci do ostrej gry czy juz go bwda lamac jak Joshue?
Obie formy są poprawne, w tym że podana przez ciebie jest częściej w obiegu, aniżeli użyta przez ze mnie:)