WBC: CANELO DLA NOWEGO MISTRZA W SUPER ŚREDNIEJ

Mauricio Sulaiman - prezydent World Boxing Council, wyjaśnił sytuację w wadze super średniej oraz status Saula Alvareza (63-3-2, 39 KO).

Przypomnijmy, że blisko dwa tygodnie temu federacja pozbawiła mistrzowskiego tytułu Terence'a Crawforda, który miał nie zapłacić dwóch ostatnich opłat sankcjonujących walkę jako mistrzowską.

O wakujący pas WBC na granicy 76,2 kilograma powalczą Hamzah Sheeraz (22-0-1, 18 KO) oraz posiadacz tytułu w wersji tymczasowej, Christian Mbilli (29-0-1, 24 KO).

Canelo, który przechodzi rehabilitację kontuzjowanego łokcia, dostał zapewnienie od Sulaimana, iż będzie obowiązkowym challengerem dla zwycięzcy walki Sheeraz vs Mbilli.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: puncher48
Data: 14-12-2025 17:08:34 
Tak czy siak będzie miał trudno, ale z punktu widzenia fana każdy z nich jest dobrą opcją dla Meksykanina. Z jednej strony gość który może być naprawdę silny i polować mocnym ciosem, a drugiej opresyjny pięściarz nie dający chwili wytchnienia i siejący zamęt w defensywie przeciwnika.
 Autor komentarza: VVD
Data: 14-12-2025 21:16:47 
To, co wydarzyło się wokół odebrania pasa WBC Terence’owi Crawfordowi, nie jest ani drobnym sporem o opłatę sankcyjną, ani kolejną kłótnią boksera z federacją, tylko symptomem znacznie większego procesu, który bardzo niepokojąco przypomina momenty przełomowe sprzed około stu lat, gdy stary porządek świata zaczął się kruszyć, a nowy jeszcze nie miał jasno zarysowanych reguł. Wtedy też wszystko zaczynało się od pozornie technicznych sporów, gospodarczych interesów, „racjonalizacji” i „nowoczesności”, a w tle rosły nowe centra siły, które nie chciały już respektować starych instytucji, tylko przejąć nad nimi kontrolę albo je unieważnić. W boksie pasy mistrzowskie i federacje przez dekady pełniły rolę czegoś w rodzaju międzynarodowych instytucji porządkujących świat sportu, ułomnych, skorumpowanych, często absurdalnych, ale jednak nadających sens rywalizacji. Dziś ten sens jest celowo podważany, nie oddolnie, lecz przez nowe sojusze pieniędzy, mediów i władzy, w których Netflix, Dana White, Turki Alalshikh i szerzej model UFC stają się odpowiednikiem nowych imperiów, a federacje bokserskie traktowane są jak relikt Ligi Narodów tuż przed jej faktycznym upadkiem. Reakcja Crawforda nie była emocjonalnym wybuchem, tylko demonstracyjnym gestem pokazującym, że pas przestaje być potrzebny, bo prawdziwa władza leży dziś gdzie indziej, w dystrybucji, narracji i globalnym zasięgu, a nie w formalnym tytule. Dokładnie tak samo sto lat temu przestały się liczyć stare traktaty, a zaczęła się liczyć siła, zdolność narzucenia reguł i opowieści. Dana White od lat pokazuje, że można zbudować sport całkowicie podporządkowany jednej strukturze decyzyjnej, a jego otwarte polityczne sympatie i bliskość z trumpistowską wizją świata, w której liczy się silny lider, słabe instytucje i twardy biznes, nie są tu bez znaczenia. Turki i saudyjskie pieniądze nie wchodzą do boksu z sentymentu, tylko z ambicją kontroli i redefinicji zasad, Netflix nie wchodzi jako neutralny dystrybutor, lecz jako kreator rzeczywistości, który decyduje, co jest wydarzeniem, a co przestaje istnieć. W takim układzie federacje rzeczywiście mogą zostać zredukowane do roli formalnego balastu albo całkowicie wycięte, a pasy zamienione w rekwizyty bez realnej wartości. To nie jest obrona starych struktur, bo one same od lat podcinały własną wiarygodność, ale trzeba mieć świadomość, że ich demontaż nie prowadzi do „wolności”, tylko do jeszcze twardszej centralizacji, disneylandyzacji boksu i podporządkowania go jednej narracji, jednemu właścicielowi i jednemu interesowi. Tak jak sto lat temu, świat sportu staje dziś na progu nowego porządku, w którym konflikty, silni gracze i cyniczny pragmatyzm zastępują zasady, a to, co wygląda na bunt i rewolucję, może się okazać tylko zmianą pana, nie systemu.
 Autor komentarza: puncher48
Data: 15-12-2025 12:43:42 
Czas dosięgnie każdego a zarazem wszystkiego i trudno z tym polemizować. Każde imperium się wznosi, a poprzez czas rozkwitu ostatecznie upada, bo i takie jest życie i dotyczy każdego jej elementu. Było i tak w historii świata, że potęgi powstawały gwałtownie, ale i raptownie upadały (np. Mameluków), zresztą nie trzeba daleko szukać wystarczy zobaczyć co się dzieje od dłuższego czasu w skali globalnej i to już nam wiele powie. Pantha rei we współczesnym wydaniu krótko mówiąc.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.