BŁYSKAWICZNA DEMOLKA NA LEWICKIM W FINALE TURNIEJU
Czasem w boksie bywa i tak. Z pewnością Ryszard Lewicki (12-2-3, 5 KO) to klasowy zawodnik, ale James Osborne (13-1, 3 KO), który nie uchodzi przecież za punchera, przejechał się po nim niczym walec. Dodajmy jednak, że tego samego dnia Polak wygrał dwie inne walki.
To był turniej wagi super średniej (76,2 kg) wzorowany na popularnym niegdyś Prizefighterze. Wcześniej Rysiek, swego czasu mistrz Polski w boksie olimpijskim, odprawił dwóch niepokonanych rywali. W ćwierćfinale zastopował w drugiej rundzie Ellisa Stewarda (12-1, 2 KO). W półfinale natomiast pokonał niejednogłośnym werdyktem Taza Nadeema (8-1, 5 KO). Sędziowie punktowali 28:29 i dwukrotnie 29:28. Skoro więc był wczoraj w tak dobrej formie, w napięciu czekaliśmy na finał.
Osborne uderzył lewym sierpowym, od razu poprawił prawym na szczękę i wysłał Polaka na deski ciężkim nokdaunem. A wszystko już po siedmiu sekundach! Lewicki powstał na osiem, lecz był wciąż mocno zraniony. Brytyjczyk doskoczył więc, uderzył mocno lewym sierpem, przebił się przez gardę dwoma kolejnymi sierpami i do akcji wkroczył sędzia. Łączny czas finału to zaledwie 29 sekund. Szkoda, bo w sobotni wieczór Lewicki był naprawdę w gazie...