CANELO I REYNOSO KOŃCZĄ WSPÓŁPRACĘ
Wygląda na to, że Saul Alvarez (63-3-2, 39 KO) i jego wieloletni trener oraz menedżer, Eddy Reynoso, po wielu latach współpracy postanowili pójść swoimi ścieżkami.
Po blisko dwóch dekadach wielu sukcesów, jak widać, pewna formuła się wyczerpała. A i Canelo nie jest już młokosem, tylko 35-latkiem po wielu ringowych wojnach. Meksykański gwiazdor, z Reynoso w narożniku, sięgnął po mistrzostwo świata wszystkich czterech kategorii od junior średniej (69,85 kg) aż po półciężką (79,4 kg).
Na ten moment wiemy tylko tyle. Niebawem Alvarez rozpocznie więc poszukiwania nowego szkoleniowca. Prawdopodobny powrót, jak to ma w zwyczaju, w pierwszy weekend maja. Czasu jest więc jeszcze sporo...
Przypomnijmy, że Alvarez w połowie września stracił wszystkie cztery mistrzowskie pasy dywizji super średniej na rzecz Terence'a Crawforda (42-0, 31 KO).
Co na to ja? :P Mam nadzieję, że to już końcówka tej patologii boksu. Że zostanie zorganizowana jakaś gala w Meksyku, na której Saul uroczyście obije jakiegoś uciekiniera z piórkowej, ale z rozpoznawalnym nazwiskiem, po czym da sobie spokój. Coś takiego oczyści co najmniej trzy kategorie wagowe. Nie będzie już czajenia się na emerytalną wypłatę albo hodowli półgłówków w stylu Berlangi tylko po to, żeby Alvarez mógł ich sobie stłuc.
Sami zawodnicy też będą dążyli do jak najlepszych zestawień a nie kombinowali, co by tu zrobić, żeby złoty cielec zwrócił na nich uwagę.
Ktoś tam tarczę będzie trzymał, może Roger Bloodworth?
Kapitalizowania? Raczej nie. On na ringu i poza nim zarobił tyle, że teraz wszystko poniżej 50 milionów baksów za walkę to dla niego kasa na waciki. A Jake Paul do niego nie wyjdzie. Bo cokolwiek by o Alvarezie nie mówić, to jest to nadal bardzo dobry bokser. Past prime, ale nadal najwyższej klasy.
A Paul to klaun, sapiący albo do jakichś zgrzybiałych dziadygów, ćpunów, albo typków ważących na co dzień 70 kilo, o wzroście metr sześćdziesiąt w kapeluszu, gdzie limit wagi jest ustalony na prawie 90 kilo. Canelo by go ośmieszył a potem posłał na dechy, czego Paul w oczywisty sposób nie chce.
Gość zrobił super formę na Buda, ale to i tak było za mało. Choćby się zesrał i zatrudnił nie wiadomo kogo do narożnika, nie będzie już lepszy. Niby ma 35 lat ale jest pro od 20(!) lat. Całe życie boksuje i zwyczajnie ma już taki przebieg, że wiele mu nie zostało.
Paul to klaun, ale jest tylko przykładem. To że nie ma już w nim ambicji sportowych wiemy od jakiegoś czasu, do Crawforda został zmuszony.