PARKER PRZED WARDLEYEM: WRÓCIŁA MIŁOŚĆ DO BOKSU I TRENINGÓW
Ponad 16 tysięcy biletów rozeszło się jak świeże bułeczki. Walka Josepha Parkera (36-3, 24 KO) z Fabio Wardleyem (19-0-1, 18 KO) już w następną sobotę.
- Lubię trening, ale nic nie przebije walki i trenowanie do czegoś konkretnego. Zawsze chciałem być aktywny i toczyć po cztery walki rocznie, dobrze jest więc wrócić. Wardley wnosi do tej potyczki swój status pretendenta do pasa WBA, ja jestem challengerem WBO. Znów pokochałem boks i ciężki trening, wróciła pasja, którą w pewnym momencie swojej kariery straciłem. Chcę odzyskać tytuł mistrza świata i to jest mój cel. Wcześniej robiłem to dla innych, z moim ojcem na czele, dziś jednak trenuję i walczę tylko dla swojej satysfakcji i z miłości do tego sportu. Znów więc cieszy mnie ciężka praca, a do tego Andy Lee to znakomity trener oraz nauczyciel. Wszystko potrafi uprościć. Wygrana w tej walce otworzy mi furtkę do jeszcze większych rzeczy, ale jeśli nie pokonam Wardleya, to nie będę mógł myśleć o Usyku czy Itaumie. Skupiam się więc wyłącznie na Wardleyu, on jest teraz moim "Usykiem". Nawet przez moment nie mogę stracić koncentracji w tej walce, bo widzieliśmy co się stało, gdy on mierzył się z Hunim. Muszę być skupionym w każdej rundzie, każdej minucie, a nawet sekundzie. Mimo wszystko jestem przekonany, że są pewne poziomy w boksie, a ja jestem w tym biznesie bardzo długo. I właśnie to powinno zrobić różnicę. Sam jestem ciekaw, jakiego typu wyzwaniem będzie dla mnie ten rywal i walka. Czuję, że to będzie wieczór pełen emocji i dramatyzmu, ale to moja ręka powędruje w górę - powiedział Parker.
W teorii z lepszym z tej dwójki w przyszłym roku powinien zaboksować Aleksander Usyk (24-0, 15 KO), zunifikowany mistrz świata wagi ciężkiej. Bo w następną niedzielę Parker bądź Wardley będzie obowiązkowym challengerem i z ramienia WBA, i z WBO.
Usyk walczy tylko w UK, tylko z UK, nic innego mu sie nie oplaca. 7 ostatnich walk to UK.