MĘCZARNIE ŻAŁOŁOWA, KUŹMIN PRZEGRYWA PRZED CZASEM
Bachodir Żałołow (16-0, 14 KO) na ringach olimpijskich brylował, o czym świadczą dwa złota olimpijskie wagi super ciężkiej, ale boks zawodowy to zupełnie inna bajka.
Ponad dwumetrowy Uzbek przez cztery rundy dominował nad atakującym zaciekle Witalijem Kuduchowem (7-4, 3 KO), jednak w piątej odsłonie nagle odcięło go i przez kilka minut widniała nad nim groźba porażki przed czasem. W siódmym starciu złapał drugi oddech, znów uruchomił nogi i po ośmiu rundach wygrał na kartach wszystkich sędziów. Widać jednak, że gdy "usiądzie na nim" ktoś mocniejszy, to Żałołow padnie. Niekoniecznie po ciosie rywala, a ze zmęczenia...
W daniu głównym gali w Petersburgu porażki doznał miejscowy Sergiej Kuźmin (19-3, 14 KO). On i Murad Chalidow (11-0, 6 KO) od pierwszego gongu poszli na ostre wymiany, dając naprawdę fajne show. W siódmym starciu Chalidow zranił sławniejszego rodaka lewym sierpowym na szczękę, ruszył na zranioną ofiarę i po kolejnych dwóch bombach przy linach było po wszystkim.
Ciekawe plotki na temat zawodnika sprzedał ostatnio GarnekSport, Pan Przemek sugeruje, że BigUzbek ma w ojczyźnie jak w domku u mamusi. Jest gwiazdą, ponad miarę opłacaną za obstukanie raz na jakiś czas gównianego no neme'a. Jak chłopu ma się chcieć wskoczyć na wyższy poziom, gdy finansowo jadąc na samym talencie już jest na poziomie gwarantującym wygodne życie ... ?
Obstawiam że dołączy do niespełnionych mistrzów olimpijskich Harrisona czy np. Pricea.