USYK: NAJMOCNIEJ BIŁ DEREK CHISORA
Chyba każdy kibic boksu dogłębnie zna Aleksandra Usyka (24-0, 15 KO) między linami, nieco mniej znane jest jego życie prywatne, o którym nieco więcej dowiecie się poniżej.
Ukrainiec opowiedział nieco o swojej rodzinie, najlepszej radzie, którą dostał od ojca, o swojej kolorowej osobowości - zobaczcie zresztą sami.
O doborze elementów stroju ringowego
- Jestem osobiście zaangażowany w dobór tego, co ubieram zarówno w tygodniu poprzedzający walkę, jak i w sam dzień pojedynku. Doskonale wiem, że każdy strój ma nieść jakiś przekaz. Razem ze swoim zespołem siadamy i decydujemy, co chcemy przekazać światu, jakie symbole umieścić. Z reguły przekaz dotyczy mojej wiary, moich wartości i mojego kraju - Ukrainy.
O imionach członków rodziny i przyjaciół umieszczonych na ringowej garderobie
- Rodzina to jeden z głównych filarów mojego życia, jest stałym źródłem wsparcia i inspiracji. Podczas obozów treningowych spędzam długie okresy z dala od żony i dzieci, chciałbym zatem, by byli ze mną choć symbolicznie, gdy wchodzę do ringu. To zdecydowanie podnosi mojego ducha walki. Pikselowy wzór, który ostatnio nosiłem, był z kolei hołdem i gestem szacunku dla obrońców mojej ojczyzny, którym zadedykowałem ostatnie zwycięstwo. To ludzie, którzy chronią moich bliskich, ich wsparcie znaczy dla mnie wszystko. Wiem, że moja wiktoria również wiele dla nich znaczy. Kiedy wchodzę do ringu, chcę dokładnie pamiętać, dlaczego walczę i dla kogo to robię.
O tym, co robi, gdy sprawy między linami nie idą po jego myśli
- Z zewnątrz wszystko może wyglądać łatwo, ale tylko ja, moja rodzina i mój zespół wiemy, ile wysiłku to kosztuje. Nie wszystko udaje się od razu. Jeżeli pojawiają się problemy, trzeba próbować dalej. Bóg wskazał mi ścieżkę i podążam nią bez względu na to, jak jest ciężko. Przeszkody i wyzwania są częścią tej drogi, częścią planu, czynią mnie silniejszym.
O znaczeniu auto ekspresji
- Jestem bardzo wesołym facetem! Mocno kocham życie, uwielbiam wyrażać radość poprzez muzykę, taniec, kolorowe ubrania, no i rzecz jasna boks. Kiedy naprawdę doceniasz każdy dzień, który daje Ci Bóg, motywuję cię to do przeżywania go w pełni, do cięższej pracy i stałego dążenia do swoich celów.
O najlepszej radzie, której nigdy nie zapomni
- Dał mi ją nieżyjący już ojciec. Powiedział mi, abym nie przejmował się tym, co mówią o mnie inni. Abym robił swoje i robił to najlepiej, jak potrafię, bo moje czyny będą mówiły same za siebie. To samo mówi Biblia - "po czynach ich poznacie".
O najmocniej bijącym rywalu
- Był nim Derek Chisora. Najtrudniejszym przeciwnikiem dla siebie jestem jednak ja sam - ta część mnie, która próbuje mnie przekonać, abym nie trenował, spoczął na laurach. Walczę z nią każdego dnia.
:)))
Poza tym jest cala masa bokserów, którzy różnie oceniaja sile razenia przeciwnika. U nas jest taki legendarny typek, które mówił że Wilder słabo bije.. mój rówieśnik. Ajtuj chyba mu na imie, a w ringu sie posikał.