WIDEO: USYK ZNÓW ZNOKAUTOWAŁ DUBOIS
Redakcja, DAZN
2025-07-20
Aleksander Usyk (24-0, 15 KO) po raz drugi znokautował Daniela Dubois (22-3, 21 KO), tym razem jeszcze szybciej i efektowniej, unifikując wszystkie cztery pasy wagi ciężkiej. Oto skrót pojedynku.
To nie mental. Usyk jest potwornie celny a Dubois zawalczył wyjątkowo głupio i schematycznie. Za każdym razem to samo. Atak DD, rozpoczynany jakimś tam lewym prostym na górę i potem prawy "urywający głowę". Bity na głowę. Usyk po kilkunastu sekundach to przeczytał i zaczął się wpasowywać. Za każdego niecelnego "niedźwiedzia" wsadzał przeciwnikowi dwa swoje, już celne. A potem to już w ogóle wyprzedzał. Widział, że DD spina mięśnie naramienne do lewego, to mu łupał na głowę.
A Usyk to przecież 100 kilowy facet z perfekcyjną techniką. W 5 rundzie DD się podpalił i za karę zebrał celnego sierpa nad ucho, w bok głowy. Wstał, ale był zamroczony i miał widoczne problemy z orientacją przestrzenną. Ledwo puszczono walkę, wyłapał wredny, lewy sierp. Ustał go, ale już był rozklekotany jak 30 letni Polonez. I zamiast próbować się kleić i klinczować, znów usiłował urwać rywalowi głowę. Tyle że się celownik nie zgadzał. Bombę wyprowadził na wysokości klatki piersiowej Usyka a w nagrodę dostał atomowy lewy, bity ze skrętem na bok żuchwy.
Fakt, wstał na 9, ale potem szedł do narożnika takim krokiem, jakby się nogami z Lereną pozamieniał. Gdyby wtedy zdołał wstać na 8, to potem zaliczyłby to, co Wilder zrobił Szpilce i obudził się na OIOMie. Mental był dobry, sprawił, że DD w ogóle wstał.
Rewanże wygrywają - a. Ci co dominowali w pierwszej walce
b. bokserzy o wyższym IQ kórych 1 walka więcej nauczyła
c. młodsi (pod warunkiem że 1 walka była dość równa) - tu mały punk dla DD
W przypadku rewanży zwykła staysyka jest lepsza niż wydumane analizy
Według mnie zawalczył głupio, w kontekście "zwycięstwa za wszelką cenę". Walcząc z kimś, o kim wiesz, że przewyższa cię technicznie i kondycyjnie, musisz wymyślić coś, co te przewagi zniweluje. Gdybym ja był trenerem Dubois'a, to bym zaprosił na sparingi Okolego i... Andre Warda.
I potem konsekwentnie - znikający punkt? Nie ma sprawy. Garda wysoko, wpadamy z ciosem, najlepiej tak, żeby walnąć czołem w twarz przeciwnika. Och, sorry, tak wyszło, nie wyczułem dystansu. Potem od razu przejście do klinczu i wieszania. Dokładnie tak walczył Fury z Wilderem, tyle że bez bicia "z dyńki". Za to Taki Hollyfield z Tysonem ładował już z byka ile wlezie. I nic mu za to nie zrobili. A na odchodnym dorzucałbym jeszcze cios w jaja. Albo "na granicy". W ten sposób mój zawodnik może i wyłapałby kilka ostrzeżeń, ale niezbyt dużo, bo walczył u siebie. Za to może udałoby się uzyskać jakieś "oślepiające" rozciecie u rywala? Albo osłabić mu silnik, bo po ciosy w jaja bardzo mocno go osłabiają.
Szczerze mówiąc byłem przekonany, że Dubois zawalczy właśnie tak. A zamiast tego on usiłował "prawie nadążać" za Usykiem. Nie ma co, świetny pomysł :) Dla boksu oczywiście dobry, bo walka była bardzo smakowita, ale w kontekście "zwycięstwa po trupach" już nie.