HUNI: 30 TYSIĘCY KIBICÓW PRZECIWKO MNIE, ALE CHCĘ ODLECIEĆ Z TYM PASEM
- To była zbyt dobra okazja, by wypuścić ją z rąk - mówi Justis Huni (12-0, 7 KO), który wskoczył w miejsce Jarrella Millera i już w sobotę w Ipswich spotka się z miejscowym osiłkiem, Fabio Wardleyem (18-0-1, 17 KO).
Chłopak wyciągnięty przez Dilliana Whyte'a z turniejów "Białych Kołnierzyków" za trzy dni będzie mógł sięgnąć po pas WBA wagi ciężkiej w wersji tymczasowej. Bo właśnie takie trofeum jest w stawce jego sobotniej potyczki z medalistą Mistrzostw Świata 2019.
- Musiałem rozważyć za i przeciw. Gdybym nie podjął walki, być może walczyłbym na małych kartach w Australii przez kolejny rok, może nawet dwa. Pięć tygodni to mało czasu, ale mam okazję pokazać się całemu światu. Po dokładnej analizie uznałem, że to zbyt dobra i ciekawa walka, aby przejść obok niej. Przyleciałem to po pas i z nim chcę odlecieć. Będę miał przeciwko sobie 30 tysięcy kibiców, ale dam z siebie wszystko. Na koniec dnia w ringu będę przecież tylko ja i Wardley - dodał Huni.