ALLEN ZNOKAUTOWAŁ FISHERA W REWANŻU
Rewanż jest słodki. Pod koniec zeszłego roku David Allen (24-7-2, 19 KO) został skrzywdzony przez sędziów, wziął więc sprawy w swoje ręce i przed momentem znokautował Johnny'ego Fishera (13-1, 11 KO).
Fisher wyszedł do ringu trochę spięty, próbował boksować z kontry, ale po minucie zainkasował mocny prawy overhand. Dopiero w końcówce drugiej odsłony mocniej zaatakował, choć bez większego błysku. Zaraz po przerwie uderzył natomiast mocnym prawym hakiem na żebra i był do dotąd najlepszy cios z jego strony. Sędzia coraz częściej zwracał natomiast byłemu rugbyście uwagę na "brudny boks" i faule.
W czwartym starciu Johnny znów wcielił się w rolę bokser i choć był w odwrocie, dobrze mu to wychodziło i zbierał małe punkty. Wydawało się, że Allenowi wymyka się ta walka, ale on po prostu wyczekał swój moment i rozwiał wszelkie wątpliwości.
Na minutę przed końcem piątej rundy David zranił przeciwnika prawym overhandem. Poszedł za ciosem, poprawił kilka razy przy linach i pół minuty później Fisher przyklęknął. Po liczeniu zostało tylko dziesięć sekund do przerwy, jednak Allen nie wypuścił już tej okazji. Równo z gongiem huknął lewym sierpowym na szczękę i ciężko znokautował byłego już chyba prospekta wagi ciężkiej.
Wcześniej Taylor Bevan (4-0, 4 KO), być może wschodząca gwiazda wagi super średniej, z ciekawą karierą olimpijską, zastopował w połowie drugiej rundy Juana Cruza Cacheiro (7-5, 3 KO).
W tym wypadku dokonał tego wyciągnięty z emerytury Allen - solidny journeyman i gatekeeper. Co nie zmienia faktu, że Fisher nadal może toczyć widowiskowe boje z podobnymi sobie klockami. W Polsce byłby to Meyna, którego chyba by pokonał. Po młócce rodem z remizy.
Nb. jaki jest potencjał w UK - pół kraju emocjonowało się walką lokalnych #14 i 15... U nas byliby to Rekowski i Werwejko (ciut wyżej są niejaki Wartalski i Gałązka, a niżej chyba lepiej znani Bołoz i Ćwik :)).