NUDY W WALCE O CZTERY PASY - CANELO POKONAŁ 'UCIEKINIERA' SCULLA
Nudy. Walka dla koneserów, bez fajerwerków, a przecież w stawce były wszystkie cztery mistrzowskie pasy kategorii super średniej.
Saul Alvarez (63-2-2, 39 KO) człapał nieco ociężale za Williamem Scullem (23-1, 9 KO), czasem przy linach uderzył hakiem na korpus bądź sierpem na górę, ale ciosów, szczególnie tych celnych, było bardzo mało. Zresztą po obu stronach.
Dotychczasowy champion IBF zaprezentował typowo kubańską szkołę boksu - świetny taniec na nogach, odczepne, nieprzyjemne kontry, ale ciosy zadawane bez złych intencji. W boksie olimpijskich tak można urywać rundy, lecz nie w zawodowym. A już na pewno nie w konfrontacji z taką gwiazdą jak Canelo.
Scull pokazał kilka ładnych akcji, jak kontra prawym podbródkiem w siódmej odsłonie, przede wszystkim jednak skupiał się na tym, aby samemu przyjąć jak najmniej. I - co należy podkreślić, nawet na sekundę nie stawał w miejscu. Kondycyjnie przygotowany był więc znakomicie. Z taką taktyką i nastawieniem nie mógł jednak spodziewać się przychylności u sędziów.
Alvarez wydłużał kombinacje tylko wtedy, gdy rywal miał liny na plecach. Niby bił mocniej, ale nawet przez moment nie miał oponenta w poważnym kryzysie. Był momentami mocno sfrustrowany, przez co popełniał też błędy, jak choćby w dziesiątej rundzie, dając się złapać bezpośrednim prawym krzyżowym. Kubańczyk wyprowadził blisko dwa razy więcej ciosów, tylko mało znaczących ciosów.
Kiedy zabrzmiał ostatni gong, kibice byli zawiedzeni, Canelo sfrustrowany, i tylko Scull wydawał się być zadowolony... Sędziowie punktowali 115:113, 116:112 i 119:109 - wszyscy na korzyść Alvareza. Tym samym meksykański gwiazdor po raz drugi w karierze został absolutnym i bezdyskusyjnym championem wagi super średniej, unifikując pasy WBC, WBA, IBF i WBO.
I on kuźwa kozaczy o rewanż do Bivola :))). Mocno mu łeb kirgiz uszkodził
Walka tak ch,jwa że trzeba będzie AI użyć ab jakiś minuowy Highlight zrobić