BRIGGS: LENNOX LEWIS MÓGŁBY POKONAĆ KAŻDEGO, W KAŻDEJ ERZE
Są różne ery w boksie i trudno porównywać byłych mistrzów z tymi obecnymi. Ale byli tacy, którzy poradziliby sobie w każdych czasach. Jednego z nich wskazuje Shannon Briggs.
Amerykanin wspomniał nazwisko Lennoxa Lewisa (41-2-1, 32 KO), wielkiego championa przełomu wieku, który pomścił remis i obie porażki. Zdobył też złoto olimpijskie w Seulu (1988). Trzykrotny mistrz wszechwag zakończył również karierę będąc na samym szczycie, a w swoim CV ma wygrane nad takimi asami jak Mike Tyson, Evander Holyfield, David Tua, Donovan Ruddock, Tommy Morrison, Andrzej Gołota, Ray Mercer, Witalij Kliczko czy właśnie Briggs.
"The Cannon" stanął naprzeciw Brytyjczyka pod koniec marca 1998 roku. W pierwszych minutach był groźny, poległ jednak w piątej rundzie.
- Zapomnijcie o naszej walce, bez niej i tak uważam Lewisa za jednego z największych mistrzów w historii wagi ciężkiej. Był niesamowity, zresztą wystarczy spojrzeć na jego rozpiskę i rekord. Być może nie wyglądaj pięknie stylowo, ale był w stanie pokonać każdego zawodnika w historii boksu. Lewy prosty, mocna prawa ręką i podbródek, on miał po prostu wszystko. To był jeden z tych zawodników, który mógłby pobić każdego w każdej erze - przekonuje Briggs.
Poniżej przypominamy Wam nasz wywiad z Emanuelem Stewardem, równie legendarnym trenerem Lewisa.
Larry mial okolo 192 cm, 97 kg, kondycję na 15 rund, energiczność, genialny jab, tytanową szczekę. To mógłby być koszmar Lewisa, zwłaszcza w odległych, późniejszych rundach. Lewis nie miał jakiejś komfortowej przewagi warunków fizycznych nad nimi, raptem 4-5 cm wyższy. Waga? waga Lewisa byłaby jego WADĄ w konfrontacji z Alim czy Holmesem.
Zbyt kontuzjogenny. 2 walki przegrał przez kontuzję i 4 lata nieaktywny. Dodatkowo zbyt wyrachowany. Wybieranie na rywali dziadka Briggsa, Sosnowskiego to przesada. Byli wtedy lepsi rywale.
LL to bydle o swietnych warunkach, dobrej odpornosci, mocarnym uderzeniu, dobrej technice, sprycie.
Resume ma jedno z lepszych w historii (moze tylko Ali ma lepsze, ale tam bylo kilka walkow, kilka ewidentnych porazek).
Co do walki z Vitem (ktorego tez cenie i szanuje), to nie róbmy jaj. Sflaczaly LL vs gosc ktory przygotowywal sie pod mistrza od miesięcy (a teorie spiskowe sa takie ze nawet przekupil pretendenta xd) a finalnie i tak wygral (nieprzygotowany, wycienczony, stary mistrz) w sposob zgodny z przepisami. Sam Lennox skwitowal to kiedys w wywiadzie (chyba dla polskiej prasy), ze mistrz oprocz wielu atrybutów powinien też być odporny na rozciecia - Vit w tamtej walce nie byl i mistrzem nie zostal.
Lennox Lewis był po prostu przekotem, oczywiście był do znokautowania co pokazali Rahman i McCall
Jednak łącząc umiejętności bokserskie + warunki i inne naturalne talenty jak timing, szybkość itd był według mnie najlepszy
Zostałby zajechany, zresztą jak pisałem, także i Holmes w prime by Lewisa zrobił.
192 cm, 96,5 kg, duży, silny, mega szczęka, genialny jab, kondycja na 15 rund, agresja i głód zwycięstwa.
Lewis miał problem ze znokautowaniem już Mavrovica i tego nie zrobił, wątpię aby mu się to udało z Holmesem. Czekałoby go więc 12/15 rund katorgi. On już z Holyfieldem w USA nie wygrał pierwszej walki na punkty, fakt, trochę był wałek, ale chodzi o to że w USA nie dają punktów za macanie jabem w powietrze. Z Holmesem w USA by nie wygrał.
Walka z Alim; Ali z walki z Terrellem robi Lewisa. Zrozumcie, że tu byłaby sytuacja analogiczna do Joshuy z Usykiem. Joshua też się wydawał szybki - na tle ciężkich, dużych oklapłych gości. Przy Usyku był o jedno tempo za wolny, nie nadążał.
Lewisa waga 111 kg przy 196 cm nie byłaby pomocna, byłaby tylko przeszkodą z gościem jak Ali. Z taką wagą miałby ciężko wytrzymać wysokie tempo na 12 rund, a Alego i tak nie znokautował.
Ali wygrałby z Lewisem na punkty.
Fury - myślę że wyrównana walka, Lewis Fury'ego mógłby pokonać, bo walka z Ngannou pokazała, że Fury nie jest taki cwany w klinczach z kimś silnym fizycznie i masywnym, a taki był Lewis.
Tak czy inaczej obaj; Ali i Holmes, byliby prawdziwym kryptonitem na Lewisa. On nie miałby na nich argumentów - za ciężki, zbyt leniwy, za mało zwrotny; to co jeszcze z Holyfieldem przechodziło, to już z Alim i Holmesem by nie przeszło. Raz, że byli oni wyżsi od Holy'ego, dwa, że mieli dłuższe ręce i lepszy jab, trzy że byli szybsi i bardziej zwrotni jednak, cztery że mieli bardziej agresywny charakter pod dominację, zdominowanie swojego rywala.
Lewis byłby za wolny o jedno tempo na Alego/Holmesa, tak jak Joshua był na Usyka.
Jakie niby kłopoty? Skończył rolnikowi karierę...
Lewis był tylko 5 cm wyższy od Alego będąc CO NAJMNIEJ o jedno tempo wolniejszym. Do tego miał gorszą kondycję.
Dlatego trzymanie na dystans Alego czy Holmesa przez Lewisa to wygląda fajnie chyba tylko na papierze i dla laików.
Mavrovic wygrał z Lewisem 3 rundy a jedna była remisowa w punktacji Boba Logist.
Joshua też miał trzymać Usyka na dystans długim silny lewym prostym, bo jest większy, bla bla bla. Okazał się o jedno tempo za wolny, a przewaga warunków nie była wystarczająca aby "upilnować" Usyka i trzymać w zasięgu.
Lewis był tylko 5 cm wyższy od Alego czy Holmesa, to jest taka sama różnica jak między Dubois a Usykiem, a przypominam, że Dubois w żadnym razie nie był znacząco większy w ringu.
Co do Lewisa, z pewnością to świetny gość itd. Idealny kandydat na twarz boksu w przeciwieńśtiwe do tego sepleniącego, małego wariata ( wiecie kogo mam na myśli) Ale analizujac jego kariere, oglądając walki, biorąc pod uwagę całokształt kariery, wyrobiłem sobie o Lewisie swoje zdanie i jest ono raczej przeciw ogólnemu trendowi stawiajacego Brytyjczyka na piedestale. Co ciekawe, ja jakieś 10 lat temu toczyłem o wiele bardziej zażarte dyskusje w jego obronie !, szczególnie z jednym, znanym wówczas userem bokserskich portali do którego zdania jest mi obecnie o wiele, wiele bliżej. Ale tak jak pisze, swego czasu patrzyłem dużo bardziej powierzchownie i schametycznie na boks bo tak jest dużo łatwiej.
A co do zdania Briggsa, być może gloryfikując Lewisa gloryfikuje fakt że omal go nie znokautował swego czasu ale wcale się temu nie sprzeciwiam. Briggs miał dwóch wybitnych rywali w swoim prime. I też uważam że Lewis był na tyle wzechstronny i uniwersalny że odnalazłby się w każdej epoce będąc zagrożeniem dla każdego. Dla mnie nie ma tu sprzeczności. Dla mnie Lewis to raczej mocny top 10, podobnie jak np Frazier czy Norton ale bardziej uniwersalny od nich. Lennox byłby w stanie dopasować się zarówno do Alego, Holmesa, Fraziera, Foremana, Kliczki i z każdym mógłby wygrać chociaż nie z każdym widziałbym go jako faworyta.
https://www.youtube.com/watch?v=l-xTh75Rbpc&ab_channel=GlobalVillageChampionsFoundation
Holmes mimo wieku jest prawie jak Lewis. To był naturalnie kawał dużego skurwiela, trochę coś w stylu Ortiza - te jego 191-192 cm to były takie mocne, silne gabaryty, a nie np jak u Haye'a który zdecydowanie nie należał do wagi ciężkiej.
Ali mógł wydawać się nie tak silny fizycznie po obejrzeniu jego walki z Holmesem, ale polecam obejrzeć urywki jego sparingów z Holmesem 6 lat wcześniej, w 1974 (są na youtube), choć rywalizacja była zacięta, to na pewno Ali tam nie ustępował i nie był jak gdyby sparaliżowanym ruchowo spychanym na liny facetem tym jakim był w 1980 roku.
Ponadto Holmes miał coś, co przeszkadzało Alemu, a czego nie miał Lewis. Dużą szybkość rąk, jabu, dużą energię poruszania się, jabowania. Lewis był w ringu bardziej leniwy, mniej zwrotny, miał na pewno wolniejsze ręce od Larry'ego. Był znacznie łatwiejszym rywalem dla Alego wbrew pozorom, niż byłby prime Holmes.
Z Foremanem raczej Lewis byłby faworytem, ale to tak łatwo mówić, a to jest waga ciężka i to nie są żarty jak George przypierdoli i jak George jest w prime.
Z Furym 50-50. Z Bowe 55-45 dla Lewisa. Z młodszym Kliczko 70-30 dla Lewisa. Z starszym Kliczko jak widać - Lewis wygrał. Z Usykiem - poczekajmy na walkę Usyka z Furym, ale też uważam, że Usyk mógłby być dla Lewisa koszmarem, takim jak Ali.
Niewiele niższy (Lewis był niższy od Joshui), szybszy na nogach, rękach, ciosach, tańczący wokół ringu, o żelaznej kondycji i konsekwencji, ciągle narzucający presję. Usyk to nie jest gość, co tylko pomacha rękawicami i potańczy - to jest facet co będzie realnie wyrzucał ciosy WPROST, BEZPARDONOWO bijąc na głowę rywala aby go trafić i punktować. To facet który nie czeka w ringu na cud, ani na cudowną okazję.
Z Joshuą często początek rundy ruszał bez strachu do przodu trafiając, bezceremonialnie naskakując na rywala z kąśliwymi prostymi. On by się tu nie ceregielił tak jak Mavrovic który był jednak za bardzo asekurancki.
12 rund gehenny - pytanie jakby to punktowano, ale jak dla mnie duże szanse na to, że Usyk by Lewisa zrobił na punkty.
Z tego co czytałem są różne teorie. Może pestycydy? Pamiętam, że to rolnik weganin. "czerpiący siłę z mocy chlorofilu"...