PARKER OPOWIADA O NEGOCJACJACH Z OBOZEM JOYCE'A

Po długich negocjacjach i odwołaniu lipcowego terminu obozy Josepha Parkera (30-2, 21 KO) i Joe Joyce'a (14-0, 13 KO) przełamały impas i dogadały się w sprawie odbycia pojedynku o miano obowiązkowego pretendenta z ramienia federacji WBO. Ustalono termin i miejsce - 24 września i AO Arena w Manchesterze.

JOSEPH PARKER: PRZEŁAMIĘ JOYCE'A >>>

Nowozelandczyk i Brytyjczyk mieli się ze sobą bić 2 lipca, ale walkę przełożono. Jako oficjalny powód podano narodziny potomka Andy'ego Lee, a więc głównej persony w narożniku Parkera. Teraz jednak były mistrz WBO opowiada o bardzo trudnych negocjacjach z opiekunem Brytyjczyka Frankiem Warrenem, łamaniu porozumień i kompletnym braku ochoty na kompromisy ze strony szefa grupy Queensberry Promotions.

- Wszelkie kontakty z Frankiem Warrenem, Adamem Morallee (menadżerem Joyce'a - dop.red.) i całym ich zespołem były bardzo męczące. Słuchaj, jeśli podajemy sobie ręce i umawiamy się na jedną walkę, a potem na umowie widzisz trzy walki i inne modyfikacje, o których nie było mowy, jak bardzo jest to męczące! Wiesz, obiecujesz to, obiecujesz tamto, nagle kontrakt wraca zmieniony. Uznałem, że podpiszę kontrakt tylko wtedy, gdy warunki będą odpowiednie, czyli takie, na które się zgodziliśmy. Ale kiedy zgadzasz się na coś i to się ciągle zmienia, dlaczego miałbym to podpisać?

- Uścisnąłem dłoń Warrena po umówieniu się na jedną walkę, a więc Joyce'a, a potem przyszedł kontrakt z umową na trzy walki. I inne rzeczy takie jak loty, zakwaterowanie, wszystkie te aspekty, które przysługują pięściarzom, sformułowania w kontrakcie, one wszystkie ciągle się zmieniały i nie byliśmy z tego zadowoleni. Mój prawnik i menadżer spojrzeli na to i nie było to coś, co podpisałbym z przyjemnością. Kiedy nie jesteś zadowolony, nie możesz zgadzać się na coś, co nie ma dla ciebie sensu.

- Warren był "nienegocjowalny", bezkompromisowy. Nie ruszał się, nawet nie drgnął. Próbowałem powiedzieć, "hej, możemy zrobić to i tamto?", a on nawet nie drgnął. On może mówić, że powinienem był wcześniej z nim rozmawiać i renegocjować warunki, ale on nie był na to chętny. Od początku wszystko to było na zasadzie "bierz to albo odejdź". Umowa z Dillianem Whyte'em polegała na uściśnięciu dłoni. Dogadanie umowy z Joshuą nie trwała tak długo. Pojedynek taki jak ten z Joyce'em nie powinien zabrać tyle czasu.

- Moje relacje z Warrenem nie są chłodne, to część boksu, biznes. Jeśli biznesowa strona byłaby łatwiejsza do załatwienia, byłoby świetnie, ale każdy musi być szczęśliwy, wchodząc do ringu i jestem zadowolony, że jesteśmy tu teraz. Cieszę się, że podpisałem umowę z grupą Boxxer i Sky Sports i że pozwolili mi na walkę w stacji BT Sport. Szanują oni moje interesy, gdyż nie zablokowali walki z powodu, iż będzie to inna telewizja. Podpisałem z nimi umowę, ponieważ chcą mnie uczynić swoim pięściarzem, a nie stroną B, tak jak chciał to zrobić Frank Warren. Frank nie dbał o mnie, traktował na zasadzie "on jest zawodnikiem B, przyjdzie i będzie boksował z naszymi", chciał, abym został obity i poszedł dalej - podsumował 30-latek z Auckland.

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Scross
Data: 08-08-2022 12:15:59 
Jeśli faktycznie tak robili to frajerstwo na maksa.
 Autor komentarza: deeceWzp
Data: 08-08-2022 14:03:25 
Takie same podejście ma Fury jak jego promotor, http://www.bokser.org/content/2022/08/06/165842/index.jsp
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.