'MARIO' KRUCZEK PRZED FINAŁEM Z 'GOATEM' PAROBCEM NA GROMDA 9

- Kibice zobaczą odmienionego MARIO, który poszuka precyzyjnych ciosów, a nie cepów bitych na oślep. Cieszę się, że walczę z tak świetnym rywalem jak Łukasz Parobiec - mówi charakterny góral-wojownik z Zakopanego Mariusz "MARIO" Kruczek przed piątkowym pojedynkiem na gali GROMDA 9 o główną nagrodę w wysokości 100 tysięcy złotych.

To będzie czwarty występ Mariusza na gali GROMDA, ale o taką stawkę jeszcze nie bił się na gołe pięści.

- Pół roku temu wygrałem finał GROMDA 7 z Danielem "Hunterem" Więcławskim, ale nie byłem zadowolony. Oglądając powtórki miałem wrażenie, że zbyt wiele było nieprzemyślanych ataków z mojej strony. Analizując walkę zwróciłem też uwagę na kilka innych spraw, między innymi odpowiednią koncentrację. Nie jestem wirtuozem techniki, ale jestem silnym i odważnym zawodnikiem, który wie co poprawić, by pokazać się z jeszcze lepszej strony - powiedział Mariusz.

Zakopiańczyk od ponad 10 lat prowadzi klub Spartakus Team. Jak twierdzi, nigdy nie było tak dobrze przygotowany jak do pojedynku z Łukaszem "GOATEM" Parobcem.

- Tym razem nie opuściłem żadnego dnia treningowego. Nie byłem tak przygotowany na żadną z wcześniejszych gal GROMDA, mimo że marzyłem i dostałem walkę z "Maximusem" Żółtaszkiem, bardzo utytułowanym sportowcem. Za kilka dni wejdę do ringu z Parobcem i znów spełnię marzenia. Jeśli walczyć, to z takimi przeciwnikami, a nie jakimiś ogórkami na ulicy, którzy siadają na dupie po pierwszym ciosie. Tutaj mam pewność, że będziemy się napieprzać do upadłego - zaznaczył "MARIO".

Mariusz Kruczek zapowiada, że zawalczy bardziej efektownie niż z "HUNTEREM".

- Przede wszystkim jestem gotowy na wszystko i na nielimitowaną ostatnią rundę. Na sparingach wydłużaliśmy czas rund i bardzo dobrze wytrzymałem je kondycyjnie. Bardzo mocno pomagają mi trenerzy, mój brat Darek, szkoleniowiec od treningów obwodowych Robson, pracowałem z trenerami Tomkiem Sararą, Divi, Łukaszem Witosem, z którym trenuję od 14 lat, i trenerami Niklińskim, Robertem Orange i Tadkiem Florkiem oraz trenerem Maćkiem Pustelnym z Koła i moim ciężkim sparingpartnerem Mariuszem Bomblem. Trenowałem od 22:30 nawet do 1:00 w nocy, by przygotowań organizm do eksplozji o tej porze 10 czerwca. Dostawałem taki wycisk, że ostatkiem sił opuszczałem salę treningową. To musi dać efekt w piątek. Mentalnie także jestem gotowy.

Opowiadając o Łukaszu Parobcu, Mariusz powiedział: - To bardzo dobry i jednocześnie nieprzewidywalny zawodnik, do którego mam szacunek. Obserwowałem jego dwie walki z "Kruszyną". Kładł rywali w walkach, w których nie był faworytem. Łukasz postawił na charakter i siłę. Świetnie, że finale spotka się dwóch doświadczonych życiowy sportowców, Parobiec ma 42 lata, a ja 45. Chciałem przeciwnika, który zawiesi wysoko poprzeczkę i tam jest "GOAT". Mnie GROMDA dała szansę w sportach walki i zrobię wszystko, by ją wykorzystać.

TU KUPISZ DOSTĘP DO PIĄTKOWEJ GALI GROMDA 9 >>>

- Ważne, że uporałem się z kontuzjami, a przecież rok temu w walce z "BALBOĄ" Domalikiem doznałem poważnych urazów torebki stawowej, kolana i Achillesa. Wydałem sporo pieniędzy na rehabilitację, ale warto było zainwestować w siebie, by teraz móc walczyć w wielkim finale. Cieszę się, że na co dzień robię to co kocham, a w moim klubie gościłem takie postacie jak Materla, Błachowicz, Janikowski, Odzimkowski, a wcześniej trenerów zapasów Wolnego i Zawadzkiego - mówił Mariusz Kruczek.

GROMDA 9 to gwarancja wielkich emocji i krwawych walk. W piątek o pas mistrzowski najtwardszej federacji zmierzą się Bartłomiej "BALBOA" Domalik i Anglik Mark Godbeer, weteran UFC.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.