RINGOWA SAGA RODU STRASZEWSKICH

RINGOWA SAGA RODU STRASZEWSKICH

W dziejach polskiego pięściarstwa mieliśmy już boksujących braci, by wymienić tylko: Artura i Zbigniewa Olechów, Jana i Józefa Pińskich, Grzegorza i Pawła Skrzeczów, czy Janusza i Stanisława Czerniszewskich. Mieliśmy także sukcesje pięściarskie sukcesje z ojca na syna, jak: Janusz i Robert Gortat, Józef i Andrzej Rżani, czy Edward i Dariusz Gumowscy. Ale fakt obecności na ringu przedstawicieli aż trzech kolejnych pokoleń - notujących coraz to większe osiągnięcia - to intrygujący temat na prawdziwą rodzinną sagę. Jej bohaterami są: Marian, Daniel i Jakub Straszewscy, których nazwisko już cieszy się dobrą i w pełni zasłużoną sławą.

Przy czym, zważywszy na fakt, że najmłodszy z tego grona, czyli Jakub nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, miejsce rodu Straszewskich w annałach polskiego – i nie tylko – pięściarstwa ma poważne szanse zapisać się w jeszcze bardziej znaczący sposób.

MARIAN STRASZEWSKI – SENIOR RODU

Wszystko zaczęło się od Mariana, który – jako nastoletni chłopak – za namową swoich kolegów trafił na salę włocławskiego „Startu”, gdzie jego pięściarskim wychowawcą został Jerzy Ciesielski. W późniejszym okresie opiekę szkoleniową nad seniorem rodu Straszewskich objął Jędrzej Stanecki.

- To była pasja od pierwszego wejrzenia – przyznaje Marian, który dodaje także, że w ringu występował przez 9 lat, tocząc ok. 130 pojedynków.

Zapytany o swoje największe osiągnięcia Marian Straszewski wymienia wicemistrzostwo Polski Zrzeszenia Sportowego „Start” w wadze półśredniej. Dodaje także, że jednym z bardziej znanych jego rywali był Czesław Kapałka – wicemistrz Polski z 1981 r. oraz reprezentant Polski na mistrzostwa świata w Monachium.

Równie istotne – albo nawet istotniejsze – osiągnięcia senior rodu dopisał do swojej biografii już po zawieszeniu rękawic na kołku.

- W ostatnim okresie boksowania dyrektor włocławskiego „Startu” Waldemar Dudczak zaproponował mi podjęcie funkcji kierownika sekcji. Bardzo płynnie wypełniło to lukę po zejściu z ringu. Mogłem wciąż zajmować się boksem. Jednak obowiązki działacza były dla mnie mniej absorbujące od zawodniczych. Dzięki temu miałem więcej czasu dla rodziny. Było to o tyle ważne, że w tym czasie urodził się mój syn Daniel – wspomina Marian Straszewski.

Propozycja złożona przez Waldemara Dudczaka nie była dziełem przypadku. Marian w gronie zawodniczym bardzo szybko zyskał opinię dobrego organizatora. Do tego – ze względu na rzetelność swoich poczynań – cieszył się uzasadnionym zaufaniem kolegów. I właśnie na ten element zwrócił uwagę dyrektor klubu, trafnie oceniając predyspozycje Mariana Straszewskiego do pracy managerskiej na rzecz ukochanego boksu.

Potwierdzeniem tego jest bogaty wachlarz funkcji pełnionych przez seniora rodu Straszewskich, z których wypada wymienić: wiceprezesurę klubową, prezesurę Okręgu Kujawsko-Pomorskiego, czy wreszcie – po wyjeździe do Anglii – prezesurę klubu Bolton Champion oraz objęcie funkcji prezydenta federacji boksu zawodowego World Boxing Body.

To jednak nie wszystko, gdyż – jak dodaje Marian Straszewski – podjął on w ramach swojej pasji jeszcze jedno wyzwanie, na gruncie którego także zaprezentował spory potencjał i serce. Został sędzią.

- Do sędziowania namówił mnie Henryk Sołtysiak. Duża osobowość sędziowska z okręgu warszawskiego – uzupełnia senior rodu.

W ten sposób – zgodnie z obowiązującymi z tym zakresie przepisami – Marian został kolejno sędzią: kandydatem, okręgowym, związkowym i międzynarodowym. A jako arbiter swoje obowiązki wypełniał na mniejszych i większych ringach zarówno w skali lokalnej, krajowej i kontynentalnej.

Obecnie - o czym wspomniałem powyżej - senior rodu Straszewskich jest prezydentem federacji World Boxing Body, która dynamicznie rozwija swoją działalność. A rezydując i działając – na gruncie pięściarskim – w Anglii nawiązał współpracę z takimi postaciami, jak: mistrz pięści Amir Khan, czy promotor Zahiron Eagle. Zresztą lista pięściarskich osobowości, z którymi Marian Straszewski nawiązał współpracę pięściarską i przyjacielskie relacje jest znacznie szersza i obejmuje  m.in.:  Steve Eagana, czy Bena Lancastera.

- W klubie w Bolton pracujemy bardzo ciężko – mówi Marian Straszewski. – Dzięki temu mamy już na swoim koncie naprawdę fajne sukcesy. Nasi zawodnicy zdobywają medale na mistrzostwach Anglii, a także na mistrzostwach Europy. Duża w tym zasługa trenera Adama Wójcika, który wrócił do Polski, trenując w Tarnowie. Warto też pamiętać, że nasza znajomość z Amirem Khanem nie ogranicza się tylko wymiany uprzejmości. Ma charakter ściśle związany ze szkoleniem w czym swój niezaprzeczalny udział ma Przemysław Klimek – George New Klimek. Nie tylko bardzo dobry trener, ale i organizator.

Osobiste sukcesy – związane z boksem – nie są dla Mariana Straszewskiego jedynym powodem do satysfakcji. Na gruncie rodzinnym – w ramach sukcesji pięściarskiej – wiele powodów do radości dostarczają mu syn Daniel i wnuk Jakub.

DANIEL STRASZEWSKI – MISTRZ POLSKI JUNIORÓW

Mając ojca bardzo mocno związanego z pięściarstwem Daniel – można powiedzieć – od zawsze był „skazany” na boks. I trudno się temu dziwić jeżeli weźmiemy pod uwagę, że już w wieku 3 lat brał on udział w klubowych zgrupowaniach. I kiedy inni chłopcy od grzechotek przechodzili do piłki nożnej on podpatrywał, jak w praktyce wygląda nauka szlachetnej szermierki na pięści.

Mały Daniel nie tylko zresztą chłonął tę wiedzę. Okazało się także, że faktycznie posiadał on prawdziwą smykałkę do boksu. Kiedy więc przyszedł właściwy – i zgodny z regulaminem – czas Daniel Straszewski najpierw podjął treningi, a następnie wszedł na ring. I trzeba przyznać, że było to wejście naprawdę w dobrym stylu.

Co prawda pierwszy start w mistrzostwach Polski juniorów we Wrocławiu w 1993 r. Daniel Straszewski zakończył bez medalu, przegrywając w ćwierćfinale kat. 51 kg przez rsc w 2 rundzie z Radosławem Królem ze Stali-Stocznia Szczecin. Jednak już rok później na ringu we Włocławku – podczas 48. edycji juniorskiego championatu naszego kraju – Daniel zdobył szarfę mistrzowską w wadze do 54 kg. W drodze do najwyższego stopnia mistrzowskiego podium włocławianin pokonał kolejno: Michała Wachowskiego z Chojniczanki 5:0, Artura Głażewskiego z białostockiego „Hetmana” 3:2 oraz w finale Rafała Cebulę („Renoma” Elbląg) 4:1.

Jako najlepszy polski junior w limicie 54 kg Daniel Straszewski dostąpił zaszczytu reprezentowania barw narodowych na VIII edycji mistrzostw świata tej grupy wiekowej, które w 1994 r. odbyły się w Stambule. Na tureckim ringu – w eliminacjach – Polak skrzyżował rękawice z Igorem Jackowem (Ukraina), przegrywając na punkty. Złoty medal w tej wadze zdobył Juan Despaigne (Kuba).

W kolejnym sezonie – już jako młodzieżowiec – Daniel Straszewski zdobył wicemistrzostwo Polski, boksując już w limicie wagowym do 75 kg. Championat ten rozegrany został we Włocławku, a Daniel podczas ringowych zmagań pokonał Piotra Peplińskiego („Astoria” Bydgoszcz) przez rsc w 1 rundzie, otrzymał walkower od Artura Ziółkowskiego („Start” Włocławek) oraz przegrał w finale 0:5 z Przemysławem Kieliszkiem z warszawskiej „Gwardii”.

Przez cały czas kariery amatorskiej Daniel Straszewski boksował w barwach „Startu” Włocławek, gdzie jego trenerami byli: Wiesław Zawadzki i Henryk Kwiatkowski.

Następnym etapem pięściarskiej przygody Daniela Straszewskiego było podpisanie kontraktu zawodowego. W obozie profesjonalnym włocławianin – po 6 kolejnych zwycięstwach – w swoim 7 występie doznał poważnej kontuzji barku, przegrywając przed czasem. Wtedy też postanowił, że nadszedł czas na zawieszenie rękawic na kołku.

Po zejściu z ringu Daniel poświęcił się szkoleniu następców, w tym swojego syna Jakuba.

JAKUB STRASZEWSKI – WICEMISTRZ ŚWIATA JUNIORÓW

Jakub jest przedstawicielem  trzeciego już pokolenia rodu Straszewskich, który pojawił się – i to z sukcesami – w ringowej rywalizacji krajowej i międzynarodowej. Co prawda swoją przygodę ze sportem rozpoczął od judo – które także należy do grupy sportów kontaktowych – ale tak naprawdę to boks stał się jego wielką pasją. Zamienił więc judogi na rękawice i przeniósł się z tatami do ringu. I – jak pokazują to kolejne sukcesy Jakuba – była to decyzja ze wszech miar słuszna, czego potwierdzeniem jest juniorskie wicemistrzostwo świata w wadze ciężkiej, wywalczone na kieleckim ringu w 2021 r. Zanim jednak najmłodszy przedstawiciel rodu Straszewskich sięgnął po ten sukces, mozolnie wypracowywał sobie w kolejnych startach poziom niezbędny do podjęcia tego wyzwania.

W 2018 r. - boksując na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Koninie – wywalczył wicemistrzostwo Polski kadetów w wadze do 80 kg, zwyciężając: Piotra Olszewskiego 3:0, Sebastiana Bergandego (KKS Kalisz) 3:0, Oskara Maciągowskiego 5:0 i przegrywając po zaciętej walce w finale z Oskarem Drywą (KKS Poznań) 2:3.    

W tym samym sezonie Jakub Straszewski wystartował na kadeckich mistrzostwach Europy w Anapie, gdzie w ćwierćfinale przez pełne trzy rundy toczył otwartą walkę z Borną Loncaricem (Chorwacja), przegrywając niejednogłośnie na punkty stosunkiem głosów 2:3. A to oznacza, że dosłownie otarł się o kontynentalne podium.

W 2019 r. Jakub Straszewski nie wystartował co prawda w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale w bardzo dobrym stylu zwyciężył w turnieju międzynarodowym o „Czarne Diamenty” w Myszkowie, zwyciężając: Pawła Drzewieckiego („06 Kleofas” Katowice) przez rsc w 1 rundzie oraz Pawła Bakiera („San Paulo” Masłońskie) 3:0.

Po raz drugi też w karierze włocławianin zaboksował w mistrzostwach kontynentalnych, które w 2019 r. rozegrano w rumuńskiej miejscowości Galati. W fazie eliminacyjnej turnieju Jakub skrzyżował rękawice z Matviiem Razhbą (Ukraina), z którym przegrał jednogłośnym werdyktem sędziowskim. Reprezentant Ukrainy na rumuńskim ringu był poza zasięgiem rywali, sięgając pewnie po złoty medal.

Prawidłowość rozwoju swojego talentu pięściarskiego Jakub Straszewski potwierdził także po przejściu do grupy wiekowej juniorów. Startując w mistrzostwach Polski tej grupy wiekowej, które w 2020 r. rozegrano we Włocławku zawodnik miejscowego „Championa” w dużym stylu sięgnął nie tylko po złoty medal w wadze do 91 kg, ale także po miano najlepszego zawodnika championatu. W drodze do podium podopieczny Roberta Osmólskiego i Daniela Łuczaka pokonał kolejno: Wojciecha Strzemiecznego  („Ziętek Team” Kalisz) przez poddanie w 1 rundzie, Wojciecha Dyrkacza („Stal” Rzeszów) przez rsc w 2 rundzie, Tymoteusza Smykowskiego („Pomorzanin” Toruń) przez poddanie w 1 rundzie. Wreszcie w finale pewnie pokonał Michała Pankiewicza („Carbo” Gliwice) jednogłośnym werdyktem punktowym.

W tym samym sezonie najmłodszy przedstawiciel rodu Straszewskich wystartował w mistrzostwach Europy juniorów, które rozegrano w czarnogórskiej Budvie. Boksując w limicie wagowym do 91 kg Polak w starciu eliminacyjnym przegrał na punkty z Azemi Ardijanem (Mołdowa), który na tym turnieju wywalczył brązowy medal.

Wreszcie w 2021 roku doświadczenie zbierane przez Jakuba Straszewskiego we wcześniejszych międzynarodowych startach mistrzowskich zaowocowało dużej rangi sukcesem wynikowym, jakim było bez wątpienia wywalczenie tytułu wicemistrza świata juniorów w wadze do 91 kg. W ten sposób wychowanek włocławskiego „Championa” nawiązał do osiągnięć Jerzego Kaczmarka oraz Andrzeja Gołoty, którzy wcześniej zdobywali dla Polski srebrne medale w juniorskich championatach naszego globu – Kaczmarek w Jokohamie w 1979 r., a Gołota w Bukareszcie w 1985 r.

Po swój tytuł Jakub Straszewski sięgnął na turnieju, jaki w kwietniu 2021 r. odbył się w Kielcach. I od razu trzeba dodać, że zarówno pod względem wynikowym, jak i sportowym był to wynik godny szacunku. Dość powiedzieć, że w drodze do srebrnego medalu MŚJ Polak pokonał w dobrym stylu aż czterech rywali: Manuchara Kriheli (Izrael) 5:0, Kevina Beri (Węgry) 5:0, Amirshoka Samadova (Uzbekistan) 3:2 oraz Vishala Guptę (Indie) 5:0. Także w finale Polak toczył otwartą walkę z Jorge Luisem Felimonem Lobainą (Kuba), który jednak w przekroju całego pojedynku wykazał lepszą dyspozycję, zwyciężając zasłużenie jednogłośnym werdyktem sędziowskim. Ta przegrana w niczym jednak nie podważa wielkiego sukcesu włocławianina, jakim jest wicemistrzostwo świata juniorów.

Na przełomie sierpnia i września 2021 r. Jakub Straszewski – na ringu w Staszowie – po raz drugi w karierze wystartował w krajowym championacie juniorów. I po raz drugi w bardzo dobrym stylu wywalczył złoty medal. W ćwierćfinale włocławianin zdecydowanie wypunktował Kacpra Klimko, w półfinale w podobny sposób zwyciężył Szymona Dobrzenieckiego. Także w finale podopieczny Roberta Osmólskiego i Daniela Łuczaka pewnie pokonał Piotra Orzechowskiego. We wszystkich tych walkach komplet sędziów nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, kto był lepszy, opowiadając się za zawodnikiem „Championa” Włocławek.

Miesiąc po mistrzostwach Polski nasi najlepsi juniorzy wystartowali w championacie kontynentalnym tej grupy wiekowej, który ponownie odbył się w Budvie (Czarnogóra). Po wcześniejszych sukcesach Jakub miał pełne prawo wierzyć, że jest w stanie wywalczyć medal na turnieju europejskim.

Dobre przygotowanie do turnieju potwierdziło eliminacyjne zwycięstwo Polaka nad Ersungurem Gokturkiem (Turcja), w którym sędziowie jednomyślnie orzekli zwycięstwo zawodnika z orłem na piersiach. W ćwierćfinale jednak Polak trafi na Saida Almazowa (Rosja), z którym stoczył zacięty pojedynek, przegrywając ostatecznie na punkty. Rosjanin w kolejnych dwóch walkach zwyciężał przed czasem, sięgając po złoty medal. Można więc bez obawy popełnienia większego błędu stwierdzić, że spotkanie Polaka z Rosjaninem było przedwczesnym finałem tych mistrzostw w wadze ciężkiej. Można też założyć, że to doświadczenie na pewno będzie procentować w przyszłości. Tym bardziej, że najmłodszy przedstawiciel rodu Straszewskich na ringu wciąż pracuje nad sobą i ma wielkie marzenia związane z boksem. I ma duże szanse te marzenia spełnić.

Opracowanie: Janusz Stabno

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Glacenemenes
Data: 26-12-2021 01:14:23 
Dobrze chłopaki rokują!
On i Bereźiński
 Autor komentarza: Glacenemenes
Data: 26-12-2021 01:17:06 
Bereźnicki
 Autor komentarza: Clevland
Data: 26-12-2021 09:35:54 
Dobrze że liga wraca.
To pozwoli tym młodym na skupienie się na boksie.
Bo walka za puchary i dyplomy w przypadku seniorów szybko zmusza do podjęcia pracy i rzuceniu rękawic.
Oczywiście Suzuki wspiera część bokserów.
Potrzebny jest większy zasięg i sponsorzy.
A im większa konkurencja tym lepiej.
 Autor komentarza: khorne
Data: 26-12-2021 13:58:47 
plus dla redaktora Janusza za przygotowanie takiego artykułu!
 Autor komentarza: Ariosto
Data: 26-12-2021 22:05:35 
Zgadzam się, fajny materiał
 Autor komentarza: Clevland
Data: 27-12-2021 09:09:26 
UP
Tak, Brawo za materiał
 Autor komentarza: Furmi
Data: 29-12-2021 08:35:49 
Cieszę się, że doceniacie, bo Januszek robi fajną robotę dla koneserów. Będzie tego więcej. Pozdrówki!
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.