SKANDAL NA RINGU W BOLIWII (WIDEO)

W miniony weekend, w cieniu wielkich spektakli sportowych, podczas gali w Boliwii doszło do skandalu na niespotykaną skalę. W roli głównej wystąpił niejaki Pedro Tabares.

Doświadczony Saul Farah (73-26-3, 62 KO) pod koniec zeszłego roku sięgnął po pierwszy pas(ek) WBC nowo utworzonej kategorii bridger (101,6 kg). Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ. I właśnie ten regionalny tytuł wystawił na szalę w walce z debiutującym na zawodowym ringu Tabaresem.

Po pięciu rundach niekoniecznie lepszy boksersko, ale dużo lepiej przygotowany fizycznie Tabares wygrywał na punkty. W szóstej trafił kontrą z lewej ręki i przewrócił rywala. W tym momencie powinno nastąpić liczenie, tymczasem... Debiutant podbiegł do zranionej ofiary i kopnął go, poprawił ciosem z ręki i znów kopnął. Wszystko to działo się, gdy Farah leżał na macie. Szybko odciągnięto Tabaresa, a sędzia go zdyskwalifikował.

W tych dziwnych okolicznościach 38-letni Boliwijczyk, ze złamanym nosem po kopnięciu przez rywala, wygrał i obronił swój regionalny pas(ek) WBC. Poniżej wideo z całego zajścia.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Faaan
Data: 21-06-2021 09:28:26 
Nie wiem jak wy, ale ja się uśmiałem po pachy :D
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 21-06-2021 09:31:45 
Pewnie zakłady bukmacherskie albo inny wałek w tym stylu. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ta reklama tanich sterydów była aż tak bezmózga. Szczególnie, że przedtem w klinczach Tabares nie usiłował ani obalać ani w ogóle stosować żadnych technik rodem z MMA, która to sztuka walki jak widać nie jest mu obca.
 Autor komentarza: MLJ
Data: 21-06-2021 09:50:06 
Mafia boliwijska zadziałała :)
 Autor komentarza: Hugo
Data: 21-06-2021 11:52:40 
Aby zrozumieć, co tam się wydarzyło i dlaczego, to trzeba przyjrzeć się skopanemu grubasowi Saulowi Farrahowi, bo to nader ciekawa postać. Ma 38 lat, stoczonych około 100 zawodowych walk, z czego 72 wygrane (68 KO). Karierę zawodową rozpoczął w 2004. W kraj niedużych Indian i Metysów, krzepki facet o wzroście 178 cm szybko doszedł do miana najlepszego boksera w kraju w wadze cruiser, a następnie w ciężkiej. Rychło też wpadł na pomysł, jak ten fakt spożytkować. Nabijał sobie bilans walkami z krajowymi rywalami (z niektórymi po 6 razy, być może część walk tylko na papierze), aż w końcu zaczął go dostrzegać i wysoko klasyfikować Boxrec. No i wtedy można było zacząć zarabiać na wyjazdowych walkach i to często o regionalne paski poszczególnych federacji. Zaczęło się w 2007 walką w Kostaryce, a potem nasz bohater odwiedził jeszcze Australię, Brazylię, Argentynę, Panamę, Chile, Chiny, Filipiny, Rosję (2 razy) i Niemcy (3 razy, w tym z Christianem Hammerem). Aż dziw, że tego "groźnego Boliwijczyka" nie gościliśmy na polskich ringach. Wszędzie przegrywał i na ogół szybko przed czasem, ale zarobił sobie kupę forsy (na boliwijskie warunki). Ten kryptobum zaczął trząść całym boliwijskiem boksem jako matchmaker, promotor, a nawet sędzia. Taki Wasilewski, Jankowiak, Najman i Szpilka w jednym. W 2020 niespodziewanie stracił krajowy tytuł w ciężkiej na rzecz jakiegoś debiutanta Marcosa Viscarry. Swoją drogą ciekawe, czy Viscarra jeszcze żyje (więcej nie walczył), podobnie 2 sędziów, którzy dali mu wygraną. No, ale Saul Farah sobie poradził. Na początek wziął walkę "na przełamanie" z Rosendo Mercado i pokonał go siódmy raz (pierwszy raz walczyli w 2008). Potem postanowił kontynuować karierę w nowej kategorii bridger (choć gołym okiem widać, że spaślak w ringu ważył co najmniej 115 kg). Rywalem był debiutant Tabares, który stanął przed trudnym zadaniem przegrania z gościem o kondycji 50-latka zniszczonym przez żarcie, chlanie, ćpanie i inne przyjemności życia. Pewnie kombinował tak: jak przegram, to stracę honor (a walka była w jego rodzinnym miasteczku), jak wygram, to stracę forsę, a może i życie. No i co wykombinował, to widzieliśmy. Nie tylko zbił grubasa, ale jeszcze do tego skopał, ale przegrał, więc formalnie jest w porządku. Czy przeżyje najbliższy rok, to już nie byłbym tego pewny.
 Autor komentarza: khorne
Data: 21-06-2021 11:58:59 
@Hugo

Jeśli to co napisałeś jest prawdą to szacunek, że odkopałeś takie info. Czasami komentarze są tutaj jednak wartościowe.

Pozdrawiam :)
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 21-06-2021 12:05:06 
Hugo
szacun :) za wyszperanie i zwięzłe przedstawienie rewelacji o takim asie jak Farach. Wynika z nich, że mało prawdopodobne jest iż temu Taboretowi odje..ło po sterydach :) teraz można nawet człowieka zrozumieć :)
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 21-06-2021 12:31:45 
@Hugo
No proszę:) I wszystko stało się jasne. Nie rozumiem tylko jednego. W jaki sposób ten Najmano-Wasilewski, dysponując tak żałosnymi argumentami techniczno-fizycznymi jest w stanie zapełnić taką halę. W dodatku chyba nie w stolicy. Chyba że to taka latynoska mentalność i ludzi kręci wrestling, bo jakąś jego odmianą są popisy tego Faraha. Swoją drogą dziwię się, że o tak zacnego wojownika nie upomniały się jeszcze polskie "freak-fighterskie" organizacje. Pojedynek Faraha z jakimś Najmanem czy Bonusem Cośtam byłby epicki. Oczywiście przy uwzględnieniu skali :)
 Autor komentarza: KalarCz
Data: 21-06-2021 13:08:19 
Hugo
ciekawa historia , ale jej finał trochę nierealny, przecież przegrana walka to jeszcze nie strata honoru, tym bardziej w sytuacji gdy wygranie jej grozi Ci śmiercią, mając na szali swoje życie a przegrany mecz bokserski, wybór jest raczej prosty, a jeżeli to był faktycznie jakiś huligan ortodoks albo lokalny gangster i honor był dla niego ważny to tym rozwiązaniem i tak niewiele by sobie pomógł, bo nie dość że z nim wygrał to jeszcze go skopał po głowie na ziemii na oczach ludzi, czyli generalnie jeszcze go ośmieszył, więc teraz śmierć grozi mu dwa razy bardziej niż po zwykłym zwycięstwie
 Autor komentarza: Hugo
Data: 21-06-2021 13:13:05 
@Stieczkin
Dobrze, że wspomniałeś o miejscu walki. Sprawdziłem. Pojedynek odbył się w Cobija w stanie Pando. Z jednej strony totalne zadupie Boliwii, w Amazonii na granicy z Brazylią. Z drugiej strony mekka poszukiwaczy złota, która rozrosła się w ostatnich latach do 100 tys. mieszkańców. Jak wiemy z literatury i filmów, w takich miejscach ogromną popularnością cieszyły się walki psów, walki kogutów i walki bokserskie, z elementem hazardu w tle. No więc jak walczył lokalny osiłek z międzynarodową gwiazdą boksu, to zainteresowanie musiało być ogromne, bimber lał się strumieniami, a złote samorodki często i gęsto zmieniały właścicieli.
 Autor komentarza: Hugo
Data: 21-06-2021 13:22:34 
@KalarCz
Może życie nie było elementem w grze, a tylko forsa? Jeśli Tabares wziął kasę za podłożenie się Farahowi, a nie chciał stracić w oczach rodziny, kobiety, kumpli, to postąpił logicznie. A może nawet uzgodnili z Farahem taki scenariusz, żeby wspólnie zarobić na zakładach. Gołym okiem widać, że muskularny osiłek nie ma prawa przegrać z opasłym wujem ledwie powłóczącym nogami po ringu, więc dla widzów to Tabares musiał być faworytem pomimo międzynarodowych "osiągnięć" Faraha.
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 21-06-2021 13:26:55 
Hugo
czyli rysuje się nam historia - taki współczesny southstern a Farah to taki obwoźny handlarz, westernowy cwaniaczek co sprzedaje maść na wszystko. A ten Rosendo Mercado to należy do jego trupy w obwoźnym teatrzyku.
 Autor komentarza: KalarCz
Data: 21-06-2021 13:29:35 
Hugo
być może, biorąc pod uwage takie teorie spiskowe, to najrealniejsza wydaje się taka że w gre wchodziła kasa, chłop się zapomniał w walce, choć miał przegrać to wyprowadził cios, tamten się przewrócił, ale szybko się zreflektował i dał się zdyskwalifikować, chociaż w takich dziwnych gangsterskich krajach, wszystko jest możliwe włącznie z Twoją pierwszą wersją, albo że to poprostu był jakiś naćpany skoksowany półgłówek któremu odwaliła psychika
 Autor komentarza: klopotynajmana
Data: 21-06-2021 13:49:16 
skoro ten opas jest takim ważniakiem, to takie butowanie na twarz też może się zbytnio nie spodobać smutnym panom.
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 21-06-2021 15:24:23 
Możliwe też, że ten Pedro Taboret miał nagły atak RLS :)
 Autor komentarza: Ariosto
Data: 21-06-2021 16:14:30 
Hugo historia bardzo naciągana, ale dołączam do głosów podziwu za odkopanie faktów.
 Autor komentarza: Baggio
Data: 21-06-2021 23:34:20 
Hugo pozamiatał.
PS. "Aż dziw, że tego groźnego Boliwijczyka nie gościliśmy na polskich ringach".
Oj, tak. Tyłu było cudakow, od 50letniego Sidona po Laszlo Fekete, że Boliwijczyka aż brakuje. :)
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.