POBOKSOWANE #7: BILLY JOE SAUNDERS I DŁUGO WYCZEKIWANA CHWILA PRAWDY

Przed nami wielki wieczór w teksańskim Arlington, czyli unifikacyjny pojedynek w limicie 168 funtów - Saul Alvarez vs Billy Joe Saunders. Oto wstęp do tego hitowego starcia, kolejna część cyklu ''Poboksowane'' Kacpra Bartosiaka: spojrzenie na krętą drogę cygańskiego czempiona i jego dzisiejsze szanse w konfrontacji z Canelo.

POBOKSOWANE #7: BILLY JOE SAUNDERS I DŁUGO WYCZEKIWANA CHWILA PRAWDY

W sobotę Saul "Canelo" Alvarez (55-1-2, 37 KO) zamierza wykonać kolejny krok na drodze do tytułu niekwestionowanego mistrza świata w kategorii superśredniej. Billy Joe Saunders (30-0, 14 KO) reprezentuje ciekawe wyzwanie nie tylko pod względem bokserskiego stylu. Czy psychologiczne gierki to faktycznie dobry sposób na dobranie się do skóry liderowi rankingu P4P?

Pierwotnie do tej walki miało dojść w maju 2020 roku, ale plany pokrzyżowała pandemia. Ostatecznie Canelo najpierw sprawdził się z mistrzem WBC i liderem rankingu "The Ring" Callumem Smithem (27-0), a potem odprawił obowiązkowego pretendenta Avniego Yildrima (21-2). Ambitne plany na resztę roku chce pokrzyżować Saunders, który od lat czekał na wyzwanie tego kalibru. Nie brakuje opinii, że Brytyjczyk ma pewne argumenty, by napsuć faworytowi sporo krwi.

Zacznijmy jednak od pięściarskiego CV Saundersa, które wyróżnia się rzadko docenianą głębią, choć pewnym cieniem kładą się na nim dokonania z ostatnich lat. Po raz pierwszy po mistrzowski tytuł sięgnął w grudniu 2015 roku. W tamtym momencie był naprawdę rzetelnie zweryfikowanym pretendentem, który zaliczył szereg cennych zwycięstw na poziomie krajowym i europejskim.

Billy Joe wyjątkowo chętnie brał walki z innymi niepokonanymi prospektami. W sumie zabrał "zero" w rekordzie aż pięciu zawodnikom, którzy potem sprawdzali się na światowych ringach. Jarrod Fletcher (12-0), Gary O'Sullivan (16-0), John Ryder (15-0), Emanuele Blandamura (22-0) i wreszcie Chris Eubank junior (18-0) - dwóch z tego grona po porażkach z Saundersem zdobywało tymczasowe tytuły mistrza świata, a jeden mistrzostwo Europy. Do tego zestawu można też dopisać Nicka Blackwella (12-1), który nie był wprawdzie niepokonany, ale BJS nie unikał go broniąc krajowego tytułu.

Polskie ślady

Oczywiście ta ścieżka była pod pewnymi względami wyboista, a werdykty w walkach z Ryderem i Eubankiem wzbudziły spore emocje. Wychodząc w grudniu 2015 roku to pierwszej walki o tytuł mistrza świata Saunders był jednak jednym z najmocniej zweryfikowanych pretendentów w XXI wieku. Pojedynek z Andym Lee (34-2-1) miał wymiar historyczny - po raz pierwszy w walce o mistrzowską stawkę spotkali się dwaj przedstawiciele koczowniczych grup "travellers", którzy często sami określają się mianem współczesnych Cyganów.

Billy wychował się w Hatfield w rodzinie należącej do "Romany gypsies", Lee to z kolei potomek "Irish travellers". Dla samych zainteresowanych nie ma to specjalnego znaczenia - traktują się jak jedna wielka rodzina. Saunders historię tworzył już wcześniej - w 2008 roku był najmłodszym członkiem brytyjskiej kadry podczas igrzysk w Pekinie. Jako 18-latek w walce o bilet wyeliminował wtedy Neila Perkinsa - starszego o 10 lat brązowego medalistę mistrzostw świata. To była duża niespodzianka, bo BJS został wyłowiony przez brytyjski system jako olimpijski kandydat do startu w 2012 roku.

W samym Pekinie nie miał już tyle szczęścia - w drugiej rundzie trafił na Carlosa Banteura. Billy kilka miesięcy wcześniej sensacyjnie pokonał znakomitego Kubańczyka w Strandży po dramatycznym boju, ale tym razem musiał uznać wyższość późniejszego srebrnego medalisty. Warto dodać, że Saunders jako nastolatek dwa razy gościł w Polsce na turniejach międzynarodowych i oba wygrał - najpierw Mistrzostwa Unii Europejskiej Juniorów w Warszawie, a rok później VI Mistrzostwa Unii Europejskiej w Cetniewie.

Pierwsza mistrzowska kadencja Saundersa na zawodowstwie pozostawiła jednak ogromny niedosyt. Lee był największym wyzwaniem, a walka mimo dwóch nokdaunów na korzyść pretendenta miała wyrównany i zacięty przebieg. Po nieznacznym zwycięstwie (dwa do remisu) Billy miał jednak szereg problemów zdrowotnych i na ring wrócił dopiero po roku. Z Arturem Akawowem (16-1) wyglądał tragicznie - bił na poziomie celności wynoszącym 14 procent, a po werdykcie przepraszał kibiców i otwarcie się kajał.

Na kolejny występ trzeba było czekać dziesięć miesięcy. Willie Monroe junior (21-2) w ringu chwilami stawiał twarde warunki, ale najbardziej charakterystycznym obrazem całej rywalizacji był chyba cios poniżej pasa, który Amerykanin otrzymał na ceremonii ważenia od syna Saundersa. Billy Joe już wtedy żył w stanie zawieszenia i czekał na walkę z Gołowkinem, gdzie stawką byłyby wszystkie pasy. Najbliżej było w połowie 2017 roku - brytyjska strona podpisała kontrakt i była gotowa na wyprawę do Kazachstanu. GGG wolał jednak poczekać na spotkanie z Canelo, które gwarantowało kosmiczne pieniądze.

Popis na HBO i oskarżenia o doping

Saunders wrócił do ringu już trzy miesiące po wygranej z Monroe. Jako mistrz nietypowo poleciał na teren obowiązkowego pretendenta. Nie brakowało opinii przepowiadających zmianę warty, ale David Lemieux (38-3) został po prostu ośmieszony. Brytyjczyk wygrał praktycznie każdą rundę, a chwilami jak torreador wręcz bawił się boksem na tle coraz bardziej sfrustrowanego punchera. Walkę na HBO obejrzało ponad 700 tysięcy widzów, a akcje Saundersa osiągnęły chyba najwyższy poziom.

Niestety była to ostatnia obrona mistrzowskiego tytułu, choć w tamtym momencie nic tego nie zapowiadało. Jeszcze na początku 2018 roku BJS miał spotkać się z Martinem Murrayem, ale dwukrotnie wycofywał się z powodu kontuzji. W międzyczasie cały świat czekał na definitywne rozstrzygnięcie rywalizacji Gołowkina z Canelo, a brytyjska strona miała świadomość, że warto czekać. Organizacja WBO wyznaczyła jednak do walki o pas Demetriusa Andrade'a (23-0). Szybko osiągnięto porozumienie, a pojedynek miał być w USA transmitowany na raczkującej platformie DAZN.

Na ostatniej prostej w organizmie Saundersa wykryto jednak niedozwoloną substancję. Sprawa nie jest jednoznaczna - oksylofryna to substancja oddziałująca na układ nerwowy i układ krążenia. Jest uznawana za coś pośredniego między amfetaminą i efedryną, jednak Brytyjska Agencja Antydopingowa (UKAD) i Brytyjska Federacja Boksu (BBBofC) nie uznają jej za substancję zakazaną. Obóz mistrza twierdził, że środek wszedł w skład leku na przeziębienie, który Billy Joe aplikował sobie do nosa.

Sprawa rozeszła się po kościach, choć do walki z Andradem nie doszło. Saunders nie stracił pasa tylko sam z niego zrezygnował, ogłaszając przejście do kategorii superśredniej. Posunięcie wyglądało na typowo taktyczny manewr, bo pas WBO w limicie 168 funtów zwalniał akurat Gilberto Ramirez (40-0). BJS powalczył o wakujące trofeum z Shefatem Isufim (27-3-2), a zawodnik pokonany 4 lata wcześniej przez Dariusza Sęka zdołał nawet zranić faworyta. Po dwunastu rundach pas zgarnął jednak gospodarz.

Zmiany i rzut kurczakiem w Wildera

W tamtym czasie dużo działo się za kulisami. Billy Joe rozstał się na moment z trenującą go od początku kariery rodziną Tibbsów. Na moment trafił do "Ingle gym", by potem dać szansę młodemu Benowi Davisonowi. Zmienił też promotora - Eddie Hearn miał być gwarancją, że jakaś wielka walka wreszcie dojdzie do skutku. Początki nie napawały optymizmem - w listopadzie 2019 roku pierwsza obrona Saundersa miała poprzedzać walkę YouTuberów w Kalifornii. Sam pięściarz przedstawił się jako "sexy motherfucker", ale w ringu miał spore problemy z anonimowym Marcelo Estebanem Coceresem (28-0-1). Sensacja wisiała w powietrzu, ale w jedenastej rundzie udało się przełamać twardego pretendenta. 

Następny miał być już Canelo - uzgodniono wstępne warunki umowy, która zakładała stoczenie pojedynku w maju 2020 roku. Plany pokrzyżowała pandemia, a Billy Joe znów miał długą przerwę. Rdzę zrzucił w grudniu, dając w końcu szansę wiekowemu Murray'owi (39-5-1). Znów nie zachwycił, ale pewnie wygrał na punkty po walce bez historii.

Można zaryzykować teorię, że o Saundersie więcej pisano w ostatnich latach nie w kontekście ringowych popisów, a różnych głupstw, którymi ze zdumiewającą regularnością zadziwiał opinię publiczną. Jesienią 2018 roku upublicznił nagranie, na którym słychać jak oferuje crack przechodzącej kobiecie za seks ze zbliżającym się mężczyzną lub jego pobicie. Film kończył się w momencie, gdy kobieta wyprowadzała ciosy i trudno powiedzieć jaki był jego finał. W drugim nagraniu pięściarz nazwał inną kobietę "prostytutką, od której nie chciałby zarazić się kiłą". Brytyjska federacja nie zrozumiała żartów - ukarała Saundersa naganą oraz grzywną wynoszącą 100 tysięcy funtów.

Kilka tygodni wcześniej Billy Joe w specyficzny sposób przywitał Deontaya Wildera, który przyleciał na walkę Tysona Fury'ego z Francesco Pianetą. W sieciówce Nandos wywiązała się szamotanina, której finałem był rzut kawałkiem kurczaka w stronę Amerykanina. Próbując gonić Saundersa chude nogi zdradziły Wildera, który zaliczył spektakularny upadek. Panowie pogodzili się kilka godzin później, a sprawa rozeszła się po kościach. Podczas pandemii przez Wielką Brytanię znów przeszła fala oburzenia po tym jak BJS nagrał instrukcję… bicia upierdliwej żony.

Tego typu akcje to znak rozpoznawczy Brytyjczyka, który w ostatnich dniach próbował wyprowadzić z równowagi także Canelo. W tygodniu walki na pierwszym planie pojawiła się sprawa ringu - BJS i jego ojciec Tom walczyli o jak największe wymiary. Postawili na swoim - bok wewnątrz lin ma mieć 22 stopy (6,7 metra). Nie udało się wymóc obecności brytyjskiego sędziego punktowego - walkę będzie sędziować trzech Amerykanów, ale żaden nie jest z Teksasu.

Czy Saunders ma jakieś bokserskie argumenty, by napsuć Canelo krwi? Patrząc na historię są pewne przesłanki. - Z kim Canelo miał najwięcej problemów? Z Floydem Mayweatherem i Erislandym Larą. Obaj byli czystymi bokserami, a Billy Joe pod wieloma względami prezentuje podobny styl - ocenił Roy Jones junior, który dziś trenuje wciąż nienawidzącego Saundersa (z wzajemnością) Eubanka. Do listy warto dodać Siergieja Kowaliowa, który do momentu przerwania u wielu obserwatorów wygrywał z Canelo na punkty, prowadząc pojedynek na dystans.

Najdalej w zapowiedziach poszedł Michael Buffer, opisując Brytyjczyka jako "najbardziej śliskiego pięściarza w świecie boksu". To już spora przesada - Saundersa można trafić. W wielu walkach demonstrował też kryzysy kondycyjne w końcowych rundach. Niewątpliwie jest jednak lotnym na nogach mańkutem, ale na presję Canelo może mu brakować recepty w postaci siły pojedynczego uderzenia, które miał choćby Lara.

Alvarez ma także jeszcze jeden poważny atut - karcący lewy prosty, który w jego rzemiośle spełnia różne funkcje. Zapytałem niedawno Stephena „Breadmana” Edwardsa o ten cios w kontekście najlepiej jabujących obecnie pięściarzy. Były trener Juliana „J-Rocka” Williamsa uznał Canelo najlepszym w tym zakresie, notując za nim Caleba Planta, Errola Spence’a, Jermalla Charlo i Terence’a Crawford. - Ludzie nazwą mnie szaleńcem, ale jab Canelo jest niesamowity. I pozostaje niezauważony, bo nikt o nim nie mówi. Ale obejrzyjcie uważnie jego walki - w ostatnich latach karcił rywali lewym prostym - tłumaczy Breadman.

Być może sposobem na wyprowadzenie Canelo ze strefy komfotu są gierki psychologiczne. W najświeższej historii brakuje przykładów na to, by ktoś próbował w ten sposób zajść Alvarezowi za skórę. Werbalnie najmocniej atakował Gołowkin, ale nie było w tym pozy tylko szczera chęć podkreślenia niesmaku związanego z sięganiem przeciwnika po doping. Wcześniej w 2011 roku Alfonso Gomez (23-4-2) próbował dissować Canelo rapowym fristajlem, ale nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.

Gry podjazdowe prowadzone przez obóz brytyjski mając jednak inny wymiar. W jakimś aspekcie przypominają to, co Tyson Fury osiągnął w walce z Władimirem Kliczką - wtedy też właściwie nikt nie wierzył w pretendenta. Taktyka zdaje się przynosić pewne skutki - Eddy Reynoso wdał się w szarpaninę z jednym z członków obozu Saundersa, a potem wyprowadzony z równowagi przepowiedział wygraną Canelo przez nokaut. Mimo wszystko trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym Alvarez zamienia się między linami w sfrustrowanego Lemieux. Bez wątpienia pokonanie Saundersa będzie miało sporą wymowę, jednak ewentualna porażka seryjnego pogromcy Brytyjczyków będzie nie tyle niespodzianką, co jedną z największych sensacji XXI wieku.

KACPER BARTOSIAK

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Spartacus
Data: 08-05-2021 15:39:58 
Bartosiak i Pindera, ten duet jest wybitny. Mogę ich słuchać godzinami.
 Autor komentarza: BOXER
Data: 08-05-2021 21:50:09 
Pewnie RUDY nie jednogłośnie wygra z pomocą sędziów.
 Autor komentarza: btfh
Data: 08-05-2021 22:01:17 
Sunders wypadnie gorzej niż Callum Smith. Wydaje mi się, że dla Sundersa Canelo będzie koszmarem stylowym, na takich fajkowych, śliskich czarodziejów nie ma nic gorszego niż zdyscyplinowany, poprawny, techniczny boks z dobrą obroną i refleksem.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.