OCZY NA OLIMP #5: PREZENTÓW NIE BĘDZIE, MIKOŁAJ NA KWARANTANNIE

Dzieci mają to do siebie, że czekają w ciągu roku na dwa najważniejsze dla nich momenty: urodziny i pierwszą gwiazdkę w wigilię. Co do drugiego to byłoby dobrze, gdyby tego wydarzenia nie zepsuł „wesoły” tatuś wracający na święta prosto z tzw. firmowej wigilii. A co ta historia ma wspólnego z boksem? 

Długoletnia tradycja mistrzostw Polski seniorów, na które z niecierpliwością czekamy przez długich 11 czy 12 miesięcy (w zależności od tego jak zostanie złożony kalendarz imprez boksu olimpijskiego), są imprezą, obok której nie można przechodzić obojętnie. Tytuł mistrza Polski w tak prestiżowym sporcie powinien być przepustką do wielkiego boksu. Czasem jednak krajowy czempionat odbywa się niemal niezauważony przez szerszą publiczność. Oczywiście w tym roku wiele spraw i kłopotów obok tej imprezy trzeba zrzucić na pandemię i co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości, ale nie wszystko musi być tak hermetyczne.

Biorąc przykład z innych sportów, organizatorzy mistrzostw, którzy mierzą się z problemami niezależnymi od nich w żaden sposób, czyli obostrzeniami i brakiem publiczności, tym bardziej powinni jak tylko się da wyeksponować tak ważną imprezę. Dlatego martwi trochę brak transmisji w przyzwoitej jakości, a koncentrowanie się wyłącznie na finałach pokazywanych w telewizji, gdzie na marginesie mam obawy, że lepiej mogą się oglądać kwalifikacje skoczków narciarskich przed pierwszym konkursem w sezonie (tuż przed mistrzostwami Polski w boksie) niż boks olimpijski na najwyższym poziomie w krajowych realiach. 

Krótko mówiąc: boję się, że popisy na sztucznym śniegu anonimów z Kazachstanu (którzy u nas anonimami nie są) mogą być bardziej popularne od szukania następców mistrzów sprzed lat. Mała liczba zgłoszeń (tak jak już pisałem, w dużej mierze spowodowana pandemią) i emigracja wielu dobrych pięściarzy do boksu zawodowego, sprawiły, że brakuje mocnej rywalizacji. I nawet jak ona jest, to na międzynarodowym poziomie jest co najwyżej 2-3 zawodników w jednej wadze. Dlatego też tegoroczne bokserskie święta to raczej kłótnia domowników niż oczekiwanie na prezenty.

Jutro finały i sporo oczekuję od walki w wadze średniej pomiędzy Gołębiewskim i Goińskim. Ciekawie może być też w wadze półciężkiej, gdzie idący po raz kolejny wagę wyżej Daniel Adamiec będzie musiał dać odpór ambitnemu Wiktorowi Szadkowskiemu z Lublina, a Oskar Safaryan broniący tytułu w kategorii super ciężkiej będzie się mierzył z Damianem Knyba, co do którego z każdym startem coraz bardziej się przekonuję, jeśli chodzi o sposób boksowania.

Mistrzostwa Polski powinny jeszcze kreować nowe talenty - tutaj mam wrażenie jest z tym problem, bo Szadkowski i Bereźnicki już na MMP w Grudziądzu pokazali, że warto na nich stawiać. Co do reszty to są to raczej mocni gracze w naszym kraju - niestety jak wiadomo, bez wyraźnego przełożenia na imprezy międzynarodowe.

A jeśli mowa o imprezach międzynarodowych, to wypada wspomnieć o juniorskich mistrzostwach Europy w czarnogórskiej Budwie, skąd nasza młodzież w rywalizacji męskiej nie zdobyła żadnego medalu, a na ośmiu zawodników tylko Marcel Materla zdołał wygrać jeden pojedynek. Wynik dla wielu oczywisty i pewnie doskonale wpisuje się w klimat ogólnego narzekania na sport bliski mojemu sercu, choć przyznaję, że dzisiaj z pewnych powodów dałem się również ponieść tym negatywnym nastrojom. Jednak uważam, że tym bardziej smuci taki obrót sprawy, że ci chłopcy, którzy tam pojechali, są naprawdę nieźle poukładani w ringu i nie można ich skreślać. 

To też zostawia pewną refleksję jeśli chodzi o emocje przy ogłaszaniu werdyktu na naszych mistrzostwach, gdzie niejednokrotnie sekundanci wykłócają się o taki, a nie inny stan na kartach punktowych, a tak naprawdę później czy na zawody jedzie zawodnik X czy Y (za których trenerzy gotowi są zniszczyć stolik sędziowski) to obaj mają tak samo mało do powiedzenia na mistrzostwach Europy, nie mówiąc już o świecie. Choć oczywiście nie jest to regułą i wciąż się łudzę, że kiedyś coś pozytywnie zaskoczy.

Patrząc jednak na to, jak mizernie idzie za granicą, to pozostaje cieszyć się mistrzostwami Polski, a te kończą się już jutro i na następną „gwiazdkę” poczekamy rok. A do wszystkich odpowiedzialnych za krajowy czempionat apeluję: Panowie, dajcie świętować!

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.