NIEDZIELA W RINGU: RANKINGI ŚWIATOWE A POLSKI BOKS - CO DAJĄ PASY REGIO?

Obecnie w „15” rankingów światowych mamy tylko sześciu przedstawicieli. To bardzo zły prognostyk, zwłaszcza gdy popatrzymy na sytuację sprzed dekady, kiedy na samych rozszerzonych listach WBC mieliśmy nawet 20 pięściarzy. Dlaczego tak mało bokserów posiada prawa pretendenta do mistrzostwa świata? Czy na pewno chodzi o brak talentów?

Jedną z przyczyn, jaką się często podaje, jest niedobór zawodników z potencjałem. Jest on widoczny, ale nie sądzę, że to najważniejszy czynnik. Rankingi światowe buduje się inaczej, a w tej grze nieodłączną rolę odgrywają pasy regionalne.

Dwa dni temu Dilan Prasović – mało znany i nieprzetestowany pięściarz wagi junior ciężkiej – zdominował i dwukrotnie przewrócił Edina Puhalo. Tym samym Czarnogórzec zapewnił sobie mistrzowską szansę. Skrzyżuje rękawice ze zwycięzcą walki Głowacki – Okolie o mistrzostwo świata federacji WBO. Prasović przez całą swoją karierę nie walczył z nikim poważnym, ale ma coś, czego w Polsce wielu pięściarzy może mu zazdrościć. Jego ludzie w 2018 r. w przeciągu trzech miesięcy zorganizowali mu dwa pojedynki o pas młodzieżowego mistrza świata federacji WBO, w efekcie w ekspresowym tempie wszedł do rankingu i najprawdopodobniej w 2021 r. zawalczy o pas.

W Polsce pasy intekontynentalne mają długą historię. 

Powrót do przeszłości  

Kilka przykładów. 

Rok 2009. Krzysztof Bienias dwukrotnie jedzie do Włoch i pokonuje Svena Parisa. Zdobywa pas WBO Inter-Continental i wskakuje do rankingu wagi półśredniej. Mistrzem świata jest Manny Pacquaio. Co by nie mówić, Bienias może z nim walczyć. Ostatecznie dostaje ciekawą ofertę z Wielkiej Brytanii. 

Rok 2010. Ranking WBC. Tomasz Hutkowski posiada pas WBC Youth wagi junior ciężkiej i jest w „15” rankingu. Kilka oczek za nim widnieje nazwisko wspomnianego wyżej „Mastera” – on np. jest posiadaczem… tego samego paska co Hutkowski, ale w wersji tymczasowej. W konsekwencji obaj panowie są w rankingach i mogą walczyć o pas. W samym rankingu WBC widnieje… DZIEWIĘTNASTU polskich zawodników.

Marzec 2010. Maciej Zegan daje równą walkę Bonicelowi na gali Andrzeja Grajewskiego w katowickim Spodku. Wynik dla wielu kontrowersyjny. Zdobywa pas WBO European. Kilka miesięcy później gruchnęła wiadomość, że „Boom-Boom” ma zawalczyć z Rickym Burnsem o mistrzostwo świata. Ostatecznie do walki nie doszło, ale jedno starcie o pasek regionalny spowodowało, że Zegan  podskoczył w rankingu, w czerwcu był już piątym zawodnikiem WBO w wadze lekkiej. Na tej samej czerwcowej liście WBO oprócz Zegana było jeszcze sześciu Polaków.

W tamtym okresie świetnie lokaty w rankingach zajmowali m.in. Dawid Kostecki, Damian Jonak, Paweł Kołodziej, Andrzej Wawrzyk. „Cygan” obracał się wśród takich nazwisk jak Bernard Hopkins, Adrian Diaconu, Jean Pascal. Wszystko dlatego, bo był wysoko w rankingach. Oczywiście mieliśmy świadomość, że niektórzy są tam po prostu za wysoko jak na swoje umiejętności, że prawdopodobnie przy pierwszej dużej próbie mogą się wyłożyć – tak jednak działały i działają tytuły regionalne.

Kostecki wylądował w więzieniu, Jonak kłócił się z promotorem, ale kilku innych zawodników swoje mistrzowskie szanse otrzymało. Wawrzyk zaczynał od federacji WBC i ich młodzieżowego tytułu MŚ. Sukcesywnie piął się na listach światowych, sukcesywny wzrost na papierze nie szedł oczywiście w parze z rozwojem jego umiejętności bokserskich. Zdobyty w 2011 r. pas WBA International sprawił jednak, że szybko stał się łakomym kąskiem dla wielu mocniejszych zawodników. Ostatecznie w 2013 r. skrzyżował rękawice z posiadaczem pasa WBA Regular Aleksandrem Powietkinem. Do wyniku nie wracajmy – tu mamy najbardziej na myśli sam proces prowadzenia kariery.

Pawłowi Kołodziejowi Andrzej Wasilewski organizował walki m.in. o tytuły WBA International, IBF Inter-Continental. „Harnaś” bliski był potyczki mistrzowskiej z Yoanem Pablo Hernandezem, na drugim planie także bitka z Ilungą Makabu o WBA Interim. Ostatecznie Paweł wyszedł do walki z Denisem Lebiediewem o pas WBA. Przegrał sromotnie, chluby nie przyniósł, ale z ulicy go do ringu nie przyprowadzili. Od lat był w rankingach, od lat dlatego, bo robiono mu walki o tytuły regionalne.

Wspomnienia z walki Krzyśka Głowackiego z Marco Huckiem polscy kibice mają znakomite. „Główka” zdobył tytuł WBO, wcześniej zagwarantował sobie ten pojedynek zwycięstwem nad Nurim Seferim w oficjalnym eliminatorze. Ale jak właściwie Krzysiek znalazł się w tym rankingu? Wróćmy do roku 2012. Głowacki miał walczyć w Międzyzdrojach z Felipe Romero. W ostatniej chwili dokooptowano do stawki pojedynku pasek WBO Inter-Continental. Okazało się, że jest wakat i wyłożono odpowiednie pieniądze, by taki tytuł znalazł się w stawce. Krzysiek walkę wygrał, a miesiąc później WBO zaktualizowało swój ranking – pięściarz z Wałcza zadebiutował na liście WBO. Potem kilka razy obronił ten pasek, a w 2015 został mistrzem świata. Gdyby nie zdobył wtedy pasa regionalnego, nie miał takich walk, być może nigdy nie doszłoby do większych starć z jego udziałem.

Dziś jest inaczej

Czy pamiętacie walkę Mateusza Masternaka z Youri Kalengą sprzed dwóch lat na gali MB Promotions w Częstochowie? W stawce tego starcia widniał pas WBO European. Wyłożono spore pieniądze, dodano tytuł do stawki, Masternak wygrał, awansował w rankingu, na koniec roku skrzyżował rękawice z Yunielem Dorticosem w wielkim turnieju World Boxing Super Series.

To prawdopodobnie ostatnia zorganizowana walka w Polsce, której stawką był pas regionalny jednej z czterech najważniejszych organizacji bokserskich. Polscy promotorzy przestali bowiem organizować takie pojedynki.

Młody Masternak, nieznany szerszemu gronu ludzi, wyrywał się dziesięć lat temu do walki z ówczesnym mistrzem Krzysztofem Włodarczykiem. Wtedy trudno było o ten pojedynek – „Diablo” chciał wreszcie dobrze zarobić, dostać ciekawą ofertą np. z Rosji i zebrać porządną kasę. Interesowały go duże pojedynki za granicą – te organizowane w Polsce nie przynosiły dużych zysków ani jemu, ani grupie Knockout Promotions. To całkiem zrozumiałe. Na papierze ta walka mogłaby się jednak wtedy odbyć, bo „Master” posiadał prawa pretendenta, był w rankingu WBC.

Dziś „Mastera” nie ma w żadnym rankingu. Podpisał kontrakt z Andrzejem Wasilewskim, ale ten raczej nie zorganizuje mu walki o pas regionalny. Z wypowiedzi promotora wynika, że najprawdopodobniej będzie liczył na to, że któraś z federacji dostrzeże najbliższe wygrane Mateusza i tym samym wrzuci go w rankingi. O walce o pas regionalny w Polsce Mateusz musi  raczej zapomnieć. Można oczywiście zgonić na obecną sytuację pandemiczną, ale pandemia pojawiła się w marcu, a walk o tytuły regionalne w Polsce nie ma od prawie trzech lat.

W rankingach światowych federacji nie ma od kilku lat Kamila Łaszczyka, który jeszcze jako zawodnik Global Boxing był naprawdę wysoko na liście WBO. Wszystko dlatego, bo walczył o pasy regionalne tej federacji. Oczywiście prezentował się naprawdę świetnie, pokazywał swój talent, ale głównym powodem znalezienia miejsca dla „Szczurka” w rankingu było organizowanie mu takich walk – łącznie trzech w jego karierze.  

Robertowi Parzęczewskiemu wystarczyło w 2017 r. zorganizować tylko jeden pojedynek o tytuł WBO Youth, aby „Arab” przez 3,5 roku utrzymywał się w rankingu tej federacji w kategorii półciężkiej. Jedna inwestycja i zawodnik zdobył prawa pretendenta. To właśnie w tym okresie Robert dostawał świetne oferty, nawet na walki mistrzowskie.

Aktualnie zawodnikami z prawami pretendenta do walki o pas są:
– Kownacki (#5 WBA)
– Włodarczyk (#11 WBA, #5 IBF, #9 WBC)
– Szeremeta (najwyżej w IBF, #4 WBC, #8 WBO)
– Cieślak (#4 WBC)
– Sulęcki (#5 WBO)
– Głowacki (najwyżej w WBO)

Są to zawodnicy, którzy albo boksowali już o mistrzostwo świata lub lada moment zawalczą, albo mają ugruntowaną pozycję, walczą na dużych galach i byli już blisko walki o pas (np. Kownacki). Włodarczyk po ostatniej aktualizacji rankingu IBF awansował na piątą lokatę, mimo że od dziesięciu miesięcy nie walczy. Nie zapominajmy jednak, że w latach 2017-18 grupa Knockout Promotions organizowała mu walki o pasy interkontynentalne IBF – wszystko po to, by „Diablo” dostał walkę o tytuł. A ludzie z federacji o tym pamiętają.

Szeremeta trafił do rankingów po zdobyciu mistrzostwa Europy. Nigdy wprawdzie nie walczył o pas interkontynentalny, nie organizowano mu takich walk, natomiast wykorzystał fakt, że jego rywal Alessandro Goddi, któremu Kamil zabrał tytuł czempiona Starego Kontynentu, był przed ich starciem 12. zawodnikiem rankingu WBA wagi średniej. Gdy Szeremeta szybko rozprawił się z Włochem, miesiąc później sam był w rankingu.

Maciej Sulęcki o pas regionalny nie musiał walczyć, zadebiutował w rankingu WBO w 2015 r., po dwóch walkach w USA, wtedy jednak rozpoczęła się współpraca z Al’em Haymonem, „Striczu” miał walki na galach PBC, jego współpromotorem był i jest dalej Leon Margules, który wtedy współpracował blisko z Haymonem.

Dlaczego pasów regionalnych nie ma na galach w Polsce?

Andrzej Wasilewski wspomniał kiedyś na Twitterze, że odejście od zorganizowania walk np. o pas WBC Baltic było spowodowane coraz mniejszym prestiżem. W skrócie – akurat ten pas niewiele dawał. I rzeczywiście to prawda. Jeśli pięściarz zdobywał tytuł WBC Baltic, lądował w rankingu WBC, ale nie w „15” tylko w „40”, bo WBC ma rozszerzone listy do 40 nazwisk. Są jednak te bardziej „prestiżowe” paski, takie jak np. WBO Inter-Continental, WBO European.

W przypadku szefa Knockout Promotions mam wrażenie, że jego pogląd opiera się na tym, że czołówka jego zawodników już w tych rankingach jest i przy odpowiednim rozstawieniu i negocjacjach dojdzie do kolejnych wyzwań. Za chwilę Szeremeta i Głowacki będą mieć duże pojedynki, Włodarczyk to nazwisko, które w rankingach światowych pojawia się od ponad 15 lat i jest w nich nadal. A organizowanie pojedynków o np. interkontynentalne tytuły to naprawdę drogi biznes.

Nie wiem jednak jaki plan będzie miał Wasilewski, gdy wyżej wymienieni zawodnicy powoli będą wypadać z czołówki światowej, a do gry wejdą młodzi – np. Czerkaszyn, który zadebiutował w marcu tego roku w rankingu WBC, aktualnie jest 32. Natomiast miejsce w „40” rankingu WBC to nie jest jednak sufit i wiele nie zmieni – Paweł Stępień jest na liście WBC od dwóch lat, nie walczy o pasy regionalne i dalej jest na ostatnich miejscach w tym rankingu.

Aby Czerkaszyn pojawił się w „15” rankingów federacji, najprawdopodobniej będzie trzeba albo zabrać go do USA i rozpocząć współpromocję z mocnym promotorem na rynku światowym (tak jak to się stało w przypadku Maćka Sulęckiego), albo obecny promotor będzie musiał wrócić do koncepcji walk o pasy interkontynentalne. 

Są także różne metody sponsoringu - przykładem jest Łukasz Różański, który obok siebie ma mocny sztab. Z doborem rywali u Łukasza wygląda bardzo różnie, ale jeśli jego sponsorzy rzeczywiście mają odpowiednie pieniądze na przygotowania, to czy nie warto raz zainwestować i opłacić usankcjonowanie np. jednego z pasków regionalnych WBO do pojedynku 34-letniego Różańskiego? Jedna taka walka, jeden taki pas, w efekcie wejście do rankingu i zdecydowanie lepsze oferty na stole. 

Głównym powodem braku takich walk nad Wisłą jest na pewno aspekt finansowy. Promotorzy po prostu nie mają pieniędzy na organizację walk o paski prestiżowych federacji. A nawet jeśli kasa się znajdzie, to te pieniądze muszą być ulokowane w karierze pięściarza, który rzeczywiście może w przyszłości namieszać. Czasy, gdy zawodnicy pokroju Wawrzyka i Kołodzieja dostawali na galach w Polsce sporo walk z pasami Inter-Conti w stawce, chyba już minęły na dobre.

WSZYSTKIE ODCINKI NIEDZIELI W RINGU >> 

Czy Waszym zdaniem pasów regionalnych w Polsce brakuje? Jakie macie zdanie na temat obecnej sytuacji w polskim boksie? Piszcie w komentarzach swoje uwagi, opinie, przemyślenia. Dziś dodaję materiał w formie tekstowej, zwykle będą się pojawiały materiały wideo - głównie długie wywiady, czasem pogaduchy o boksie. Zachęcam także od odwiedzenia zakładki "Premium" na górze strony. Znajdziecie tam również cykle publicystyczne innych autorów. Pozdrawiam! 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: slovik
Data: 25-10-2020 22:34:24 
Sytuacja w polskim boksie - kto został a kto nie:

Mariusz Wach - chyba najmocniejszy gracz w tym zestawieniu na chwilę obecną. Od jakiegoś czasu jest w zaskakująco dobrej formie co pokazał chociażby walką z Whyte'm. Materiał na pasek WBA Regular, który jest jedynie ciekawostką i przepustką do większych walk.

Adam Kownacki - porażka z Heleniusem pokrzyżowała jego plany i ostudziła przeszacowane zapędy wielu kibiców i eskpertów. Choć każdy, kto odstawiając emocje analizował jego boks, wiedział, że prędzej czy później to się tak skończy. Niby w rewanżu z Heleniusem nadal jest faworytem, ale wątpię by Helenius był chętny do ponownej walki. A nawet gdyby i by wygrał to na dłuższą metę daleko tak nie pociągnie.

Tomasz Adamek - o ile da się kupić przez Polsat to będzie to taka ciekawostka polsatowskich gal, zaspokajająca kibiców, którzy mają sentymenty i lubią oglądać legendy w ringu.

Artur Szpilka - po rozwiązaniu kontraktu z Wasilewskim nie wyobrażam sobie by ktoś umiał dobrze pociągnąć jego karierę. Zresztą już od walki z Kownackim nie było dobrze, poza tym Wasyl zrobi wszystko, żeby to Różański, który nadal będzie jego zawodnikiem wygrał.

Łukasz Różański - może wygrać ze Szpilką siłą i ofensywą, ale nic ponad stan z niego nie będzie. Ma charakter, lubi się bić i przyjmuje wyzwania, ale to nie wystarcza na najwyższy poziom.

Krzysztof Głowacki - realna szansa już nastąpi w walce z Okolie. Ale walka odbędzie się na terenie rywala, który walczy nudno, ale skutecznie. Poza tym w głowie Głowakciego pewnie wciąż siedzi ta nieszczęsna Ryga a po Rydze nikt nie zorganizował mu choćby jednej walki na podtrzymanie aktywności co jest błędem. Jedna wielka niewiadoma.

Krzysztof Włodarczyk - został dobry rekord, bogate bokserskie cv i nokautujący cios, ale chyba tylko to.

Mateusz Masternak - wrócił, ale wydaje mi się, że zawsze będzie dawał wyrównane walki z tymi najlepszymi i zawsze pechowo czegoś zabraknie.

Michał Cieślak - niepotrzebnie wysłano go do Kinszasy, ale mimo takich okoliczności dał znakomitą, równą walkę z Ilungą Makabu. Z niego jeszcze może coś być, ale potrzeba dobrego prowadzenia kariery.
 Autor komentarza: slovik
Data: 25-10-2020 22:40:36 
Robert Parzęczewski - żenada, nie ma tu czego komentować po ostatniej walce.

Maciej Sulęcki - choć Andrade go obnażył nie ma co go do końca skreślać. Choć z Sulęckim nie za dobrze się dzieje pozaringowo, to nie wróży nic dobrego.

Fiodor Czerkaszyn - jest talent i trzeba obserwować jak się rozwinie jego kariera.

Kamil Szeremeta - Mistrzostwo Europy i walka z Golovkinem to raczej max.

Kamil Łaszczyk - jest prospektem na orgu od kiedy pamiętam, ale prawie 30 walk i nadal stoi w miejscu. Okropnie prowadzona kariera.


Są jeszcze takie talenty jak Stępień, Zyśk, Wrzesiński i kilku innych ale tu podobnie jak w przypadku Czerkaszyna nalezy obserwować.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.