BABIĆ I WINTERS OBIECUJĄ SOBIE NOKAUT

Alen Babić (3-0, 3 KO) i Shawndell Winters (13-3, 12 KO) nie będą gwiazdami dzisiejszej gali, ale na pewno zrobili wokół swojej walki najwięcej hałasu. I ta niechęć wydaje się nieudawana.

Pojedynek odbędzie się w wadze ciężkiej, tymczasem Amerykanin wniesie limit kategorii cruiser (88kg), a Chorwat niewiele go przekroczył (93kg).

- Wiele razy, czy to na ulicy, czy to w gymie, odgrażano mi się i obiecywano mi nokaut, a jakoś wciąż tu jestem i mam się dobrze. Oni zrobili błąd wybierając właśnie mnie. On jeszcze tego nie rozumie. Zrozumie dopiero wtedy, gdy go pobiję i pokażę mu, jak należy boksować. Bo co z tego, że ma rekord 3-0, skoro spotykał się dotąd z leszczami i nie wie co to znaczy przyjąć mocny cios. On na mnie pójdzie, wiem o tym, ale ja to kocham. Babić jest byłym kickboxerem, zawodnikiem MMA, a tacy potrafią tylko atakować. Zaatakuje mnie i poszuka nokautu, odpowiem mu natomiast szybkością, ale także siłą. Mam na koncie trzy porażki, lecz po każdej wracałem z przytupem. Robotę zrobi moje doświadczenie, bo mam więcej nokautów na koncie niż on walk. Babić wierzy, że mnie pokona, lecz nie pozwolę mu na to - zapowiada dobrze znany polskim kibicom Winters.

- Nie ma nawet takiej opcji, żeby jemu się upiekło i nie został znokautowany. To w ogóle nie wchodzi w grę. Nie chcę, by zabrzmiało to zbyt arogancko, ale jestem po prostu dla niego za dobry, zbyt szybki i silny. Joseph Parker zastopował go w piątej rundzie, postaram się więc go skończyć w trzeciej, najpoźniej czwartej. Zależy mi na tym, by skończyć go szybciej niż Parker, choć wiem, że Winters to twardy zawodnik. Zamierzam jednak zameldować się i pokazać ludziom, iż wiem jak należy boksować, kończąc walkę efektownym nokautem - stwierdził z kolei Babić, którego menadżerem jest główny bohater dzisiejszej gali, Dillian Whyte (27-1, 18 KO).