SZEŚĆ LAT TEMU HOPKINS WYGRAŁ PO RAZ OSTATNI

Sześć lat temu, czyli 19 kwietnia 2014 roku w Stanach Zjednoczonych odbyła się walka o tytuły mistrza świata federacji WBA i IBF kategorii półciężkiej pomiędzy 49-letnim wówczas Bernardem Hopkinsem (55-8-2, 32 KO) i Beibutem Szumenowem (18-2, 12 KO). Zestawienie nie wzbudzało ogromnych emocji, ale ekscytowano się nim za sprawą samego "B-Hopa", który stał przed szansą zunifikowania tytułów mistrzowskich mając prawie... 50 lat! 

Jak doszło do tej walki? W 2013 roku Hopkins, 12 miesięcy po przegranej z rąk Chada Dawsona, skrzyżował rękawice z Tavorisem Cloudem o pas IBF. Walkę wygrał na punkty i został po raz kolejny w swojej karierze mistrzem świata, co było kolejnym wielkim wyczynem Amerykanina. Tytuł obronił pokonując Karo Murata w październiku tego samego roku. Szumenow pozostawał nieaktywny od 2012 roku, czempionem federacji WBA został w 2010. Walczył rzadko, miał za sobą m.in. dwie walki z dobrze znanym polskim kibicom Gabrielem Campillo. 

Gdy pojawiła się chęć zestawienia Hopkinsa i Szumenowa, pod koniec 2013 roku grupa Golden Boy Promotions zdecydowała się na starcie Kazacha z nieznanym nikomu i prezentującym wątpliwe umiejętności Tamasem Kovacsem ze Słowacji. Walka od pierwszych chwil była nieporozumieniem. Kovacs miał nieprawdopodobnie napompowany bilans i dostał walkę w prezencie. Szumenow szybko odprawił w ringu słowackeigo zawodnika, stając się "superczempionem" WBA. Warto wspomnieć, że Kovacs trzy lata później przegrał przed czasem w swoim kraju z Giorgi Beroshvilim (dziś bilans 8-30-3, 5 KO - przed walką z Kovasem 6-12-2, 3 KO). 

Po zakończonym pojedynku Hopkins wszedł do ringu i tym sposobem rozpoczęła się promocja walki obu zawodników. Kibicom oraz mediom komunikowano te starcie w taki sposób, że to Szumenow wyzwał Hopkinsa.

Hopkins w pewnych chwilach starał się rozruszać Szumenowa, prawdopodobnie po to, by walka sprzedała się lepiej. Jednak trzeba przyznać, że obaj panowie wypowiadali się z szacunkiem.

- Jestem podekscytowany faktem, że spotkam się z jednym z najwspanialszych pięściarzy i przyszłym członkiem Galerii Sław - mówił o Hopkinsie Szumenow. 

- Patrząc na jego rekord można wyciągnąć błędne wnioski, ponieważ on ma ponad sto walk amatorskich na koncie i reprezentował swój kraj na igrzyskach olimpijskich, dlatego też nie ma mowy bym go w jakikolwiek sposób lekceważył. Mam do ustanowienia kolejny rekord, ale z drugiej strony wiem też na co stać tego faceta - komplementował swojego przeciwnika Amerykanin. 

Dla Hopkinsa ważnym nie był Szumenow, tylko sama unifikacja. Wielokrotnie przekonywał w mediach, że gdyby miał możliwości, dążyłby do tego, aby w każdej wadze był jeden zunifikowany czempion. Szumenow musiał wysłuchiwać również medialnych spekulacji, że Hopkins w następnym pojedynku zmierzy się z Adonisem Stevensonem, który szybko rozprawił się z Dawsonem zostając mistrzem świata WBC. Sam przekonywał jednak, że to go tylko motywuje do działania. - Dla mnie również pozbieranie tych wszystkich pasów jest głównym celem - deklarował Kazach. 

Wielu ekspertów zastanawiało się nad tym, kto zatrzyma Hopkinsa w pobijaniu własnych rekordów. Pojedynek dobrze rozpoczął jednak Szumenow. Amerykanin był bardzo pasywny, co wielu dziwiło. Jak się jednak później okazało, "B-Hop" po raz kolejny narzucił własne tempo i z rundy na rundę rozszyfrowywał mistrza świata WBA. Siedzący w pierwszym rzędzie Danny Garcia wraz ze swoim ojcem z uznaniem wpatrywali się w 49-letniego Hopkinsa, który wygrywał kolejne rundy. Gdy w 11. odsłonie pięściarz z Filadelfii powalił na deski Szumenowa, Garcia natychmiast wstał i zachęcał do wykończenia Kazacha. Ostatecznie niejednogłośnie na punkty (dwóch sędziów wypunktowało 116-111 na korzyść Hopkinsa, trzeci 113-114 dna korzyść Szumenowa) walkę wygrał Hopkins, po raz kolejny zadziwiając cały świat boksu. Piękne i docenione przez ekspertów zwycięstwo nad Szumenowem było ostatnim w karierze wielkiego "B-Hopa". Kilka miesiecy później przegrał wysoko na punkty z Siergiejem Kowaliowem, a dwa lata później chcąc pożegnać się z boksem zawodowym stanął w ringu naprzeciw Joe Smitha. Młodszy o wiele lat przeciwnik, pogromca Andrzeja Fonfary, zwyciężył przed czasem - sam Hopkins w ostatniej akcji wypadł z ringu.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: puncher48
Data: 19-04-2020 15:01:05 
"Czas dosięgnie każdego: o ile Shumenow to była dobra opcja, aby już skończyć, o tyle Smith jr. okazał się katem dla samego "kata"
 Autor komentarza: holy
Data: 19-04-2020 16:42:43 
No to skoro jesteśmy przy dacie 19 kwietnia, Hopkinsie i Kowaliowie, warto wspomnieć, że w tym dniu w roku 1997 Hopkins pokonał Johna Davida Jacksona, który później stał w narożniku Kowaliowa, kiedy ten boksował z B-Hopem.
 Autor komentarza: holy
Data: 19-04-2020 16:45:04 
Czyli Kowaliow pomścił swojego trenera.
 Autor komentarza: teanshin
Data: 19-04-2020 19:59:06 
Najśmieszniejsze jest to że Szumenov wciąż jest mistrzem CW w WBA i chyba nawet do nie dawna jeszcze był w rankingu, zresztą tak samo jak Mahmud Charr wciąż jest ich mistrzem a nie aktywny jest dużo dłużej..
 Autor komentarza: holy
Data: 20-04-2020 12:08:01 
19 kwietnia - dodam - w 2008 roku Hopkins przegrał z Calzagim.
 Autor komentarza: holy
Data: 20-04-2020 12:08:58 
A w tym samym dniu Adamek pokonał Bella.
 Autor komentarza: puncher48
Data: 20-04-2020 13:06:47 
Autor komentarza: holyData: 20-04-2020 12:08:58
A w tym samym dniu Adamek pokonał Bella.

Widziałem na żywo to starcie, Bell się zapowietrzył i mieliśmy "No mas"
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 20-04-2020 15:19:10 
holy
John David Jackson tak docenił zemstę w jego imieniu, że potem pięknie odwdzięczył się Kowaliowowi :)
"Adamek pokonał Bella" według Hopkinsa "biały robot".
puncher48
Bell chyba jednak nie spotkał się z żadną krytyką a co najwyżej 100 x mniejszą niż ta z jaką spotkał się Duran właśnie, czy na Endrju z Tysonem.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.