HAGLER: LEONARD UCIEKAŁ JAK DZIEWCZYNKA, MAM WIĘCEJ SZACUNKU DO INNYCH

Marvin Hagler (62-3-2, 52 KO) po kontrowersyjnym dla wielu werdykcie sędziów i niejednogłośnej porażce z "Sugar" Rayem Leonardem postanowił zawiesić rękawice na kołku. I jak widać do dziś trzyma urazę do byłego rywala.

- To była świetna era boksu. Zawodnicy mieli po czterdzieści walk na koncie. Przecież ja dostałem mistrzowską szansę dopiero w pięćdziesiątym występie. A dzisiejsi mistrzowie? Walczą dwa razy do roku, niektórzy nawet raz w roku. Kiedyś, gdy mistrz odchodził na emeryturę, wiadomo było, że mierzył się z najlepszymi dostępnymi rywalami w swojej erze. Ja zanim dostałem swoją szansę przeszedłem trudną drogę, ale to była dobra lekcja - wspomina legendarny "Marvelous" i zabiera się za Leonarda.

- Poszedłem na każde ustępstwo, żeby tylko doszło do tej walki, począwszy od tego, że zgodziłem się na dwanaście rund zamiast piętnastu. Zażądał ode mnie dużego ringu, dużych rękawic, aż w końcu powiedziałem "stary, chcesz tej walki czy nie"? Czekałem na niego dobre cztery lata, aż w końcu zgodziłem się na wszystko co chciał. To była bliska walka, ale do dziś twierdzę, że wygrałem wtedy z Leonardem - kontynuował były mistrz świata wagi średniej.

- To co się wtedy wydarzyło, moim zdaniem dobitnie pokazało, że Leonard nie był prawdziwym mistrzem. Bo prawdziwy mistrz dałby mi od razu rewanż. Gdybym to ja wygrał w podobny sposób, powiedziałbym "OK, zróbmy to więc jeszcze raz". Bo tak postępują prawdziwi mistrzowie. Zresztą w obecnych czasach brakuje takich mistrzów. Kiedy oglądałem potem nasz pojedynek, za każdym razem rozwalałem telewizor. Do dziś jestem przekonany w głębi serca, że zrobiłem wystarczająco dużo, aby wtedy zwyciężyć i obronić tytuł mistrzowski. Moim zdaniem nigdy nie straciłem pasa. Potem czekałem jeszcze przez rok, aż on da mi rewanż, ale nie doczekałem się. Zrozumiałem wtedy, że on czeka, aż się zestarzeję i dopiero wtedy da mi drugą walkę. On jest ode mnie młodszy o dwa lata i chciał mnie przetrzymać, bym najpierw stoczył jedną lub dwie walki z kimś innym. Tym bardziej, że w rewanżach zawsze biłem swoich rywali. Miał całą masę wymówek. Zrozumiałem to, zacząłem sobie układać trochę inaczej życie i postanowiłem nie czekać więcej na Leonarda. Tacy zawodnicy jak John "Bestia" Mugabi, Roberto Duran czy Thomas Hearns zasługują na słowa uznania i szacunek. Oni wyszli do ringu i chcieli mi wyszarpać tytuł mistrza świata. Mugabi robił wszystko żeby mnie znokautować. A Leonard? Uciekał przede mną całą walkę niczym panienka. Tamci zawodnicy nie myśleli o tym, żeby przetrwać, jak to zrobił Leonard, tylko oni szli ze mną na wojnę, dlatego mam do nich dużo więcej szacunku niż do Leonarda - dodał Hagler.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 27-03-2020 18:30:26 
Ostatnią walkę stoczył przed upadkiem żelaznej kurtyny, więc w jego czasach nie było prawdziwych zawodowych mistrzów świata tylko zawodowi mistrzowie bloku zachodniego - części świata :)
 Autor komentarza: Yaponka
Data: 27-03-2020 22:09:49 
Akurat trochę ma racji. Leonard bał się go jak ognia
 Autor komentarza: CHAMP2209
Data: 28-03-2020 10:24:33 
Yaponka Sugar Ray ograł go do zera , głupie by było gdyby bił sie z Haglerem .
 Autor komentarza: CHAMP2209
Data: 28-03-2020 10:26:57 
poszukiwacz Czyli Leonard , Hagler , Hearns i Duran nie byli mistrzami przez komunę ?? ;]
 Autor komentarza: poszukiwacz
Data: 28-03-2020 12:56:18 
CHAMP2209
Nie ale Kulej, Rybicki, Trela, Pietrzykowski być może tak. Poza tym to był komentarz półserio w reakcji na tekst Haglera o dzisiejszych mistrzach. Skoczkowie narciarscy wygrywając mistrzostwo są nimi mimo braku w tym sporcie Amerykanów, Jamajczyków, Kongijczyków itp. ale Kulejowi po prostu nie wolno było być oficjalnie zawodowcem (mimo, że nim w pewnym sensie był).
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.