DERRICK JEFFERSON WALCZY Z KORONAWIRUSEM

Derrick Jefferson (28-4-1, 21 KO), jeden z najmocniej bijących zawodników wagi ciężkiej przełomu wieku, przebywa w szpitalu w Detroit, gdzie walczy z koronawirusem. Wielki puncher oddycha przy pomocy respiratora, ale najgorsze ma już raczej za sobą.

O wszystkim poinformował syn Jabari Jefferson. Jego ojciec w 2001 roku atakował pas WBO wagi ciężkiej, przegrał jednak z Władimirem Kliczką. Poza nim w tym samym szpitalu przebywa jeszcze 45 innych osób zakażonych COVID-19. Pięściarz podobno jest już w lepszym stanie niż kilka dni wcześniej i syn spodziewa się, że niedługo może nawet zostać wypuszczony do domu.

Parę słów dla młodych kibiców, którzy mogą nie pamiętać Jeffersona. Zapowiadał się na niezłego koszykarza (198cm), ale w 1993 roku podczas sprzeczki on i jego brat zostali postrzeleni. Brat został częściowo sparaliżowany. Derrick dostał w nogę. O koszykówce mógł już zapomnieć. W 1994 roku zaczął więc boksować i już kilka miesięcy później wygrał turniej o Złotą Rękawicę. W półfinale pokonał wtedy na punkty Michaela Granta, a w finale odprawił przed czasem dużo bardziej doświadczonego DaVarryla Williamsona, który zresztą jedenaście lat później skutecznie zrewanżował się mu w gronie zawodowców i zakończył karierę Derricka.

Jefferson braki techniczne (rok boksu amatorskiego) nadrabiał ogromną siłą. I nigdy nie unikał wojen, dlatego sporo jego walk pokazała stacja HBO. To on jest autorem nokautu roku według magazynu The Ring w 1999 roku.

Trzymamy kciuki. Powrotu do zdrowia!

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Bartus83
Data: 25-03-2020 10:53:35 
Szybkiego powrotu do zdrowia życzę!!!
 Autor komentarza: Ernesto
Data: 25-03-2020 13:57:59 
W latach 90tych znany ze swojej siły zawodnik, notowany przez The Ring jako czołowy, ale pojedynków z czołówką zabrakło. Ma kilku journeymanów, ale najlepsze łupy za lata 90te to Bert Cooper i Obed Sulivan. Sam start 2000 roku to dwie porażki z rzędu z David Izon'em i Oleg Maskaev'em. Później stoczył jedną walkę na przetarcie z rywalem o rekordzie (7-7) i w nagrodę za to dostał pojedynek o mistrzostwo świata WBO z Wladimirem Klitschko. (typowe dla młodszego Klitschko nieunikającego wyzwań) Później Jeffersona zaczął dopadać już tylko wiek, a na koniec przegrał z DaVaryllem, który też już wiekowo zbliżał się do kresu możliwości.

Skoro o DaVaryll'u mowa to najlepszy okres miał w latach 2002-2006 (34-38lat) Zadebiutował jako ciekawy prospekt z rekordem (14-0) pokonując Kevina Mc'Bride przez TKO w 5 rundzie, później Dale Crowe'a o Corey Sandersa również przez TKO a z Robertem Wigginsem wygrał przez UD. Niestety w przepychance do pasów przegrał przez KO 1 runda z niepokonanym Joe Mesi'm. By być branym pod uwagę stoczył walkę na przetarcie i pokonał na punkty Castillo.

DaVaryll więc w swoim resume nie miał nikogo wybitnego, a ponieważ wygrał z Wigginsem i Castillo "tylko na punkty i minimalnie", przewidywano, że miał słabą szczękę (przez KO z Mesim) do tego nie miał super warunków jak na ciężką, a więc zasłużył sobie na walkę z Wladimirem "nie mam z kim walczyć" Klitschko. Co jest śmieszniejsze DaVaryll Williamson posłał na deski młodego Ukraińca, a pojedynek został uznany jako TD na korzyść Wladimira - a tą walkę powinien wygrać Amerykanin.

W roku 2005 i 2006 Williamson pokazał, że to nie był przypadek przy pracy Ukraińca i pokonał Jeffersona, McCalla, Mollo i stoczył pojedynek o mistrzostwo świata z Chrisem Byrdem. (werdykt mógł iść w obie strony) Kolejne już jego walki to już past prime i powolne starzenie się, a karierę zakończył w wieku 46 lat. Gdyby nie niszczenie wagi ciężkiej przez Klitschko na pewno mógłby osiągnąć więcej.

W tym samym czasie po walce z DaVaryllem (2004r) Klitschko uprawiał komedię w ringu aż do 2015 roku.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.