ĆWIERĆ WIEKU MINĘŁO: RIDDICK BOWE vs JESSE FERGUSON

Dokładnie ćwierć wieku temu - 22 maja 1993 roku, znakomity Riddick Bowe (33-0, 28 KO) podszedł do drugiej obrony tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, mierząc się z Jesse Fergusonem (19-9, 13 KO).

Ponad trzy miesiące wcześniej "Big Daddy" w pierwszej obronie pasów WBA i IBF pokonał w Nowym Jorku już w pierwszej rundzie Michaela Dokesa (tytuł WBC stracił za odmowę walki z Lennoxem Lewisem). Podczas tego samego wieczoru w Madison Square Garden wystąpił również Ray Mercer, który miał być kolejnym przeciwnikiem Riddicka. Na rozgrzewkę wziął sobie Fergusona i... przegrał sensacyjnie na punkty! Dzięki temu ceniony niegdyś, a zapomniany już trochę "The Boogieman" wskoczył na dwunaste miejsce rankingu WBA i dostał szansę zaboksowania o tytuł mistrza świata. Pojedynek zakontraktowano na RFK Stadium i była to pierwsza potyczka o tytuł wagi ciężkiej w Waszyngtonie od pięćdziesięciu dwóch lat. Joe Louis pokonał w 1941 roku Buddy Baera. Federacja IBF nie usankcjonowała tej potyczki jako mistrzowskiej, dlatego w stawce znalazł się tylko pas World Boxing Association.

Ferguson był w połowie lat 80. cenionym prospektem. Pokonał nawet późniejszego bezdyskusyjnego mistrza i sensacyjnego pogromcę Mike'a Tysona - Jamesa "Bustera" Douglasa. Po porażkach z Carlem Williamsem i właśnie Tysonem kariera Fergusona znalazła się na zakręcie. Przegrywał kolejne walki, choć często dawał innym prospektom trudne przeprawy. Aż w końcu coś odpaliło i niespodziewanie rozprawił się z Mercerem (96:94, 97:94,99:91), złotym medalistą olimpijskim z Seulu i dawnym championem WBO. Oprócz mistrzowskiej szansy, na jego konto wpłynęło również pół miliona dolarów. Ale to było nic przy siedmiu milionach dolarów dla Bowe'a. Bukmacherzy nie mieli wątpliwości. Wicemistrz olimpijski z Seulu w wadze super ciężkiej (Bowe przegrał z Lewisem), aktualny champion i pogromca Evandera Holyfielda był ich faworytem w stosunku 40:1! Nikt nie dawał pretendentowi szans, z drugiej jednak strony nikt nie wyobrażał sobie trzy miesiące wcześniej, że Ferguson może jakkolwiek zagrozić Mercerowi... Pomimo tych dysproporcji bilety kupiło ponad 8500 kibiców. Niektórzy uwierzyli w niespodziankę już w piątek, gdy obrońca tytułu wniósł na skalę aż 244 funty, czyli niespełna 111 kilogramów. Riddick tylko raz w życiu ważył więcej o pół kilograma i wyglądał wtedy przeciętnie. Niektórzy stwierdzili, że mógł zlekceważyć Fergusona jak Mercer i w późniejszych rundach rywalizacja się wyrówna. Challenger ważył 101,5 kg.

- Ta waga się chyba zepsuła. Niemożliwe, bym ważył aż tyle. Sam jestem zaskoczony - stwierdził Bowe.

- Panowie, tu nie chodzi o kilogramy, tylko o formę jaką się wniesie do ringu. Nigdy wcześniej nie słyszałem takiego lamentu na temat kilogramów zawodnika wagi ciężkiej. Riddick może ważyć nawet 250 funtów, byleby tylko był dobrze przygotowany do walki - tonował dyskusję Eddie Futch, legendarny trener wielu mistrzów i szkoleniowiec Bowe'a.

- Na to właśnie liczyliśmy. Mistrz nas zlekceważył i nie jest w najwyższej formie - zacierał z kolei ręce Seth Braunstein, menadżer pretendenta.

Na trzy tygodnie przed walką pojawiły się pogłoski o rzekomych kontuzjach Bowe'a. Miał najpierw zranić nadgarstek podczas treningu, a potem jeden z jego sparingpartnerów miał mu uszkodzić żebra ciosem na korpus. Pojedynek był zagrożony, lecz Bowe nie chciał odpuścić siedmiu baniek "zielonych" za stosunkowo łatwą obronę.

- Słuchajcie, skazujecie mnie na porażkę, a przecież pokonałem "Bustera" Douglasa. Skoro on był potem mistrzem, to dlaczego ja miałbym nim nie być? Tym bardziej, że trzy miesiące temu pokonałem też Mercera, który miał mnie roznieść - przekonywał do siebie sceptyków w ostatnich dniach przed walką Ferguson. Pięściarz z Północnej Karoliny wielokrotnie przebywał na obozach Tysona. Był cenionym sparingpartnerem. Pomagał też Lewisowi, "Razorowi" Ruddockowi czy Michaelowi Moorerowi. - Na sparingach z Tysonem każdy walczył o przetrwanie. Nauczyłem się wtedy naprawdę dużo. Nie zobaczę więc czegoś, czego już nie widziałem. Ta szansa, plus pół miliona dolarów, to niczym los wygrany na loterii. To historia niczym z filmu o Rockym. Jeszcze niedawno byłem sparingpartnerem podróżującym od sali do sali, a teraz przystąpię do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Jestem w najlepszej formie w karierze - zapowiadał niedoceniany wciąż Ferguson. Do ringu wyszedł rzeczywiście zdeterminowany, ale życie to nie film. Nie było powtórki z Rocky'ego. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Półprzytomnego pretendenta w pierwszej rundzie wyratował jeszcze gong, ale tuż po przerwie Bowe kapitalną kombinacją dokończył dzieła zniszczenia.

- Ostro popracowałem na sali, więc byłem pewny swego. Ferguson zapowiadał, że pobił złotego medalistę olimpijskiego z Seulu, więc pobije tym bardziej srebrnego. Tylko że ja nie jestem Mercerem. Dziś to ja jestem numerem jeden. Mogę zmierzyć się z każdym, kto nie będzie się bał walczyć. To może być rewanż z Holyfieldem, ale może też być Lewis. W tej chwili to ja jestem prawdziwym mistrzem - stwierdził po szybko wykonanej robocie Bowe, który za każdą minutę dostał ponad dwa miliony dolarów.

Statystyki ciosów:
Bowe 65/94 (69,1%) - Ferguson 19/43 (44%)

- W zeszłym tygodniu zaoferowaliśmy Lewisowi walkę za dwanaście milionów dolarów i nasza propozycja została odrzucona. Oni sami nie wierzą w to, że mogliby pokonać Riddicka. Bowe chce spotkać się z Lewisem, domaga się tego również jego trener, więc spotkam się z ludźmi Anglika raz jeszcze w przyszłym tygodniu. Ale innymi opcjami są również Holyfield i Tommy Morrison - mówił promujący mistrza Rock Newman.

- Każda walka czegoś uczy, takie jak ta również. Riddick przeprowadził dziś akcję, którą ćwiczyliśmy, a jakiej dotąd nie robił, czyli kombinacja prawy podbródkowy-lewy sierp, odejście i mocny prawy krzyżowy. Staje się lepszym zawodnikiem technicznie i wciąż się rozwija - mówił w wywiadzie jeszcze w ringu trener Eddie Futch. - To prawda, ja wciąż się jeszcze rozwijam i szkolę nowe rzeczy. Z każdą kolejną walką jestem coraz lepszy - wtrącił Bowe.

- Walka potoczyła się i skończyła tak, jak wszyscy się spodziewaliśmy. Na pewno robi wrażenie fakt, jak szybkie ręce ma Bowe, ale pora, by mierzył się z tymi absolutnie najlepszymi, jak Holyfield, Lewis czy ja. Ludzie chcą wiedzieć, kto tak naprawdę jest tym numerem jeden - dodał do dyskusji siedzący tuż przy ringu Tommy "The Duke" Morrison, wielka nadzieja białych, którego kilkanaście dni później czekała potyczka z Georgem Foremanem o wakujący pas WBO królewskiej kategorii.

- Szczerze mówiąc wątpię, by Bowe odważył się spotkać z Lennoxem, skoro zarabia siedem milionów dolarów za walki z tak łatwymi rywalami. Prawdopodobnie więc podążymy swoją drogą i jeśli Morrison pokona Foremana, spróbujemy doprowadzić do pojedynku właśnie z Morrisonem. Oferta na dwanaście milionów od Rocka Newmana to bzdura. Nikt bezpośrednio do mnie takiej oferty nie przysłał - powiedział z kolei Frank Maloney, promotor Lewisa.

Ostatecznie Bowe spotkał się pół roku później z Holyfieldem. Wniósł do ringu kolejny kilogram więcej, dodatkowo w połowie walki pewien wariat wleciał spadochronem w trybuny, uderzając jego żonę będącą w ciąży. To wszystko sprawiło, że "Big Daddy" przegrał rewanż z Evanderem i utracił pasy WBA/IBF wagi ciężkiej. Ale o tym przy innej okazji.

Podczas tej samej gali naprzeciw siebie stanęły późniejsze legendy ringów zawodowych. Roy Jones Jr pokonał Bernarda Hopkinsa na punkty i zdobył wakujący tytuł mistrza świata wagi średniej federacji IBF. Błyskawiczne zwycięstwa w pierwszej rundzie zanotowali też inni "ciężcy" - późniejszy rywal Bowe'a, Jorge Luis Gonzalez, a także przyszły mistrz WBO, Shannon Briggs.

Jeśli młody kibicu nie widziałeś tej walki, polecamy! Tak walczył piekielnie szybki i silny Riddick Bowe w szczycie swojej kariery.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: marcinm
Data: 23-05-2018 07:52:19 
szkoda, ze nie udalo sie w tamtym czasie doprowadzic do walki lewis vs bowe. to bylby megahit, problemem byla tylko mala medialnosc (rozpoznawalnosc) lenoxa w stanach. bo gdyby dzisiaj byli w swoim prime to natrzaskaliby niemilosierne pieniadze
 Autor komentarza: holy
Data: 23-05-2018 08:28:57 
A wczoraj sobie własnie przypomniałem o tej walce, że to już 25 lat. Teraz wchodzę na stronę, patrzę i co widzę? - artykuł o tym starciu!
 Autor komentarza: BlacK1111
Data: 23-05-2018 09:16:46 
wymieniac ciosy z takim turem przy takiej roznicy wag w półdystansie to brak taktyki i głupota
 Autor komentarza: Riddick
Data: 23-05-2018 09:44:43 
A co miał innego zrobić, na dystans walczyć z Bowem? :)

Nie tylko niedoszlego rewanżu za wał w Seulu szkoda. Jeszcze bardziej żal, że nie doszło do walk Big Daddego z Foremanem i Tysonem. Najbardziej zmarnowany talent w historii ciężkiej.
 Autor komentarza: Coleman89
Data: 23-05-2018 10:42:18 
Z Tysonem to by był hit jakich mało,ciężko by miał Mike.......ten z 86-88 zrobił by z Bowa bigos ale ten po odsiadce miałby problem
 Autor komentarza: Karlitopl
Data: 23-05-2018 10:55:50 
Fakt - siła i szybkość jest. Ale zero uników, balansu tułowiem, stanie w miejscu jak klocek i zbieranie na twarz prawie wszystkiego jest fatalne. Zresztą odbiło mu się to później na zdrowiu.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 23-05-2018 10:55:54 
Ten mismatch powinien być kubłem zimnej wody dla osób, które przesadnie idealizują lata 90. Ferguson był w tamtym momencie prawdopodobnie znacznie gorszym bokserem niż wielu rywali Wildera. Wiadomo, pokonał Mercera, ale to tylko jeden z wielu przykładów na to, że Ray potrafił się niemiłosiernie męczyć z przeciętniakami. Dodatkowo, Bowe wziął wcześniej na obronę przećpany wrak Dokesa, co już stanowiło zupełne nieporozumienie. Inna sprawa, że "Big Daddy" znajdował się już wtedy na równi pochyłej.
 Autor komentarza: damian376
Data: 23-05-2018 11:02:28 
Lata 90 nie są przesadnie idealizowane. Mieliśmy wtedy plejadę wielkich bokserów, a przede wszystkim bardzo szerokie zaplecze. Mówisz, że Ferguson był kiepskim challengerem. To jakim był Cojanu, Arreola w 2016, Stiverne w 2017, Charr, Sosnowski czy Kevin Johnson, którzy dostawali szansę na tytuł w XXI w... To przepaść.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 23-05-2018 11:30:15 
damian376,

Wiadomo, że to przepaść biorąc pod uwagę ogólny poziom sportowy. Ale czasem widuje się wpisy, sugerujące, że w latach 90 wielcy mistrzowie nie brali na obrony ogórków albo nie zdarzali się kandydaci do pasów wyjęci z koziej dupy. Otóż zdarzali się całkiem często, szczególnie do WBO (tak, to była mniej prestiżowa organizacja niż obecnie, ale jednak traktowano ją stosunkowo poważnie, zwłaszcza w niższych wagach i pod koniec dekady).

To rażące tym bardziej, że w grze (zarówno w ścisłej, jak i szerokiej czołówce) pozostawało znacznie więcej porządnych zawodników niż obecnie. Chodzenie po najmniejszej linii oporu nie jest wyłącznie domeną dzisiejszej HW (chociaż zdarza się to dziś stosunkowo częściej). Taki Kevin Johnson od Kliczko to pewnie ("pewnie", bo nie ma punktu zaczepienia) mniej więcej poziom tamtego Fergusona.
 Autor komentarza: matd
Data: 23-05-2018 11:40:11 
Bowe zbudowal sie na walkach z 2x mniejszym Holym. I co najsmieszniejsze,po tych bataliach Evender sobie jeszcze grube lata niezle poczynial,prawie wygrywajac - gdyby nie wal - tytul z Valuevem w 2008 roku(!) a Riddick rok czy dwa po ich starciach byl juz niby wrakiem. Sportowo,ale przede wszystkim fizycznie niezle ciele bylo z Bowe'a,ale tak poza tym to zmarnowany potencjal. Prowadzenie a'la obecni amerykanscy ciezcy. Ani walk z Tysonem,ani z Lewisem,ani ze starą gwardią w postaci Holmesa czy Foremana. Z Holmesem to moze i dobrze,ze nie walczyl,bo u niego wiek bylo widac. Ale Foreman niezle dostosowal styl do wieku i spisywal sie w nowej erze bardzo dobrze. Podejrzewam,ze latwo Bowe by z nim nie mial. Lennoxa nie bez powodu ominal. Riddick mial duzo dziur,byl czesto dosc ociazaly. Eksplozywny,zwawy,ale tez i silny Lewis wpieprzylby mu w kazdym jednym roku.

Co do starcia z Fergusonem - totalny mismatch. Bowe nawet nie zwazal na przyjmowane ciosy. W poldystanie smierc,na dystans by go rozbil jeszcze gorzej,bo dluzej. Ferguson byl skazany na pozarcie. I wlasnie oprocz starc z Holym,to takie walki mial Bowe. Jeden z najgorzej prowadzonych zawodnikow ze starej,zlotej ery.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 23-05-2018 11:58:56 
matd,

"Eksplozywny,zwawy,ale tez i silny Lewis wpieprzylby mu w kazdym jednym roku".

Tak jak wpieprzył McCallowi nr 1, Rahmanowi nr 1 czy nawet małemu Mercerowi?

Uprawiasz gdybologię, szanowny kolego. Lewis to był bokser bardzo nierówny, miewał wahania formy i na początku lat 90 nie byłby z Bowem faworytem. Zdarzały mu się poważne wtopy. Generalnie: męczył się z Mercerem (kontrowersyjny wynik), męczył się z Bruno, w pełni formy męczył się z past prime Holyfieldem (2 walka), zaliczył KO od McCalla i Rahmana. Młody Bowe był znacznie, znacznie lepszy od każdego z tych zawodników.
 Autor komentarza: mirage
Data: 23-05-2018 23:12:57 
Big Daddy - Cudowny bokser
 Autor komentarza: holy
Data: 24-05-2018 08:24:43 
Mówi się, że wbo nie miała w latach 90. wartości. Ale spójrzmy na nazwiska, kto boksował o ten pas - z reguły była to czołówka. Dzisiejsze ibo na przykład życzyłoby sobie, żeby tacy bokserzy walczyli o ich pas.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.