ANDRADE ODEBRAŁ TYTUŁ CULCAYOWI

W głównej walce wieczoru w Ludwigshafen Demetrius Andrade (24-0, 16 KO) pokonał po trudnym, taktycznym boju Jacka Culcaya (22-2, 11 KO), odbierając mu tytuł "regularnego" mistrza świata kategorii junior średniej federacji WBA.

Od początku między linami oglądaliśmy bokserskie szachy. Dużo niższy Niemiec za podwójną gardą wpadał w rywala, starał się stanąć jak najbliżej, a wtedy atakował krótkimi hakami i sierpami. Z kolei Amerykanin polował długim lewym krzyżowym. Szału jednak nie było, bo gdy naprzeciw siebie stanie dwóch dobrych, równorzędnych zawodników, czasem pojedynek bywa mało interesujący. Dopiero w drugiej połowie trzeciej rundy - po przypadkowym zderzeniu głowami, doszło do poważniejszego spięcia i dłuższej wymiany. Wydawało się, że potyczka toczy się na warunkach Culcaya. I nie chodzi o to, że on miał przewagę, bo takowej nikt nie osiągnął, tylko to on narzucał sposób, w jaki toczył się bój. Tak oto wyższy o głowę Andrade - zamiast boksować z daleka, wdawał się w krótkie wymiany z bliska. Czystych ciosów było jak na lekarstwo.

Na początku szóstego starcia Andrade po niecelnym lewym poprawił mocnym prawym sierpowym. Culcay jednak przyjął to bez zmrużenia oka, a tuż przed przerwę odpowiedział swoim bezpośrednim prawym. W siódmej odsłonie Amerykanin stracił zupełnie rytm, wycofał się, licząc na jedno mocne uderzenie, oddając inicjatywę championowi. Culcay natomiast atakował rozważnie, robił to ostrożnie, zaczynając każdą akcję zza szczelnej gardy.

Kolejne minuty wyglądały podobnie. Andrade bił mocniej, za to rzadziej, natomiast Culcay zbierał punkciki mniej niebezpiecznymi akcjami. Wygrywała konsekwencja narzucana przez Ulli Wegnera w narożniku. Culcay, jeden z nielicznych niemieckich artystów szermierki na pięści, tym razem boksował niczym Marco Huck. Ale przynosiło to efekty.

Pretendent znów trafił w dziesiątej rundzie, lecz nie ponowił akcji i nie przyniosło to większych korzyści. Mimo wszystko była to jedna z lepszych rund w jego wykonaniu. Kibice zobaczyli w końcu trochę ciekawszy spektakl w jedenastym starciu. Obaj trafili po kilka razy, co zapowiadało ciekawy finisz. Mocniej bił Andrade, więc i ta odsłona raczej powinna pójść w jego stronę.

W samej końcówce obaj weszli w otwartą wymianę. Szkoda tylko, że tak późno... Gdy zabrzmiał ostatni gong, jeden i drugi podnieśli ręce do góry na znak tryumfu. A jak widzieli to sędziowie? Byli niejednomyślni - 116:112 Andrade, 115:113 Culcay i 116:112, ostatecznie na korzyść Amerykanina.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: lukkkm
Data: 12-03-2017 01:15:15 
Już się bałem że będzie wałek ... 118 - 110 , 116 - 112 oki. Zasłużona wygrana Andrade szybki ten Culcay ale ciut za mały ... Ale sporo przyjąć potrafi albo Andrade ma trochę watę. Walka fajna :) Dobrze że wałku nie było.
 Autor komentarza: Maniek1986
Data: 12-03-2017 01:27:40 
Niezly jest ale dosc waciany. Bardziej rozbija na tko niz mocno konczy. A jak ten chlop przy 185cm tobi 154lbs to ja nie wiem
 Autor komentarza: BumPromotion
Data: 12-03-2017 01:56:41 
Z 3 rundy dla niemca. Sądziłem, że jednak większy dostanie łomot, coś tam próbował i był nieustępliwy.

Giuseppe Quartarone - przekupna świnia.
 Autor komentarza: astarte
Data: 12-03-2017 04:35:47 
ja przy 182/3 cm mialem do 28 roku zycia srednio 65/67kg wagi

szczupla budowa ciala, do tego suchoklates zero silki, nic.

w wieku lat 24 kiedy grubo cpalem, jeszcze przed monarem, przy w/w wzroscie w najbardziej hardkorowym momencie wykrecilem 54 albo 56 kg. zaluje, ze nie mam zdjec z tamtego okresu, ponoc wygladalem jak trup. ale czulem sie swietnie :D

obecnie 80kg i sterczacy brzuszek. od 5 lat juz zre jak prosie, a jedyne dragi to piwko, wiec wiadomo - tuczy.



tak czy siak, gdy pare lat temu troche podjechalem na silce, to z miejsca mi podskoczylo do 73 w ciagu 2 miesiecy. z tych magicznych 65/7. gosciu jest o 2cm wyzszy ode mnie, ale musi miec jeszcze szczuplejsza budowe ciala, albo niesamowita genetyke. ciekawe jak dlugo zabawi w tym limicie, z wiekiem jednak kazdy facet sila rzeczy nabiera nieco masy ciala.
 Autor komentarza: Lukaszz
Data: 12-03-2017 12:54:16 
Zaskoczył mnie mega pozytywnie ten Culcay. Widziałem jego kilka wcześniejszych walk i niczym szczególnym się nie wyróżniał. Myślałem, że Andrade się po nim przejedzie i skończy go do 6 rundy. Tymczasem znacznie mniejszy, sporo ustępujący warunkami fizycznymi 'Golden Jack' postawił się i zawalczył ambitnie, nie bojąc się nawet od czasu do czasu wchodzić w otwarte wymiany. Zdobył mój szacunek, ale na sukcesy w 154 lbs nie ma szans. Jednak bez wątpienia jest czołówką jeżeli chodzi o rynek europejski.
 Autor komentarza: Guzik999
Data: 12-03-2017 13:52:35 
Andrade zrobił co do niego należało, ale nie zachwycił. Z Larą go nie widzę, zostanie wypunktowany. Ze słabszym z braci Charlo mógłby wygrać, ale już z Jermallem raczej bez szans. Zresztą Jermall poszedł do średniej i już podobno jest numerem 2 w WBC. Na Kazacha pewnie jednak sobie poczeka i dobrze, bo nie zasługuje od razu na walke o pas. To byłoby bardzo nieuczciwe wobec pozostałych zawodników, a i on nie jest tak medialny żeby go od razu wcisnąć Kazachowi.
 Autor komentarza: MarkS
Data: 12-03-2017 18:37:42 
Lukaszz - zgadzam się z tobą. Oglądałem wiele walk zarówno jednego jaki i drugiego. Myślałem iż do 5 rundy Andrade zdeklasuje Culcaya a tu niespodzianka. Jack porzucił golden styl - te pedalskie złote rękawice zwłaszcza i zawalczył najlepiej w karierze. Andrade natomiast - chujnia z grzybnią - beznadziejnie. Wygrał ale to kompletnie inny zawodnik niż ten którego pamiętam z poprzednich walk - kompletne rozczarowanie - może to nie był po prostu jego dzień.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.