OSTRA KRYTYKA PO RINGOWEJ WOJNIE. 'MATCHMAKER DO WIĘZIENIA'
Wiele głosów krytyki spadło na osoby odpowiedzialne za karierę Francisco Vargasa (23-1-2, 17 KO) po trzeciej z rzędu wojnie, jaką Meksykanin stoczył w ringu.
32-latek boksował w ubiegły weekend z Miguelem Bercheltem (31-1, 28 KO). Po kilkudziesięciu minutach krwawej jatki "Bandido" został zastopowany w jedenastej rundzie i stracił pas WBC w wadze super piórkowej.
Była to już kolejna walka, która kosztowała Vargasa dużo zdrowia. Dwie poprzednie - z Orlando Salido i Takashim Miurą - wielu obserwatorów, w tym redakcja prestiżowego magazynu The Ring, uznało odpowiednio za pojedynek roku 2016 i 2015.
- Matchmaker powinien za to trafić do więzienia. Ostro to brzmi, ale Vargas jest bardzo źle prowadzony. Kto zrobiłby trzy takie walki z rzędu? To oczywiście świetnie wygląda w telewizji, ale co z człowiekiem... To mój dobry przyjaciel, boli mnie to, jak go potraktowano - powiedział w programie "A los Golpes" Abner Mares (30-2-1, 15 KO), czempion WBA w kategorii piórkowej.
Także słynny Julio Cesar Chavez dziwi się, że Vargasa dopuszczono do kolejnego tak trudnego pojedynku.
- Rozcięcia z poprzednich walk bardzo źle się zagoiły, były źle zaszyte. To bardzo kiepska praca chirurgiczna - ocenił.
Dlatego tym bardziej zasadny jest styl boksowania FMJ jeśli taki wybrał. Każdy robi tak jak uważa za stosowne i nie powinno się go krytykować, no chyba że wychodzi jak malik do Ortiza i ucieka przez 12 rund mając za cel nie przegrać przez ko i nie dać zrobić sobie żadnej krzywdy ale z założenia przzegrać i zaakceptować to już przed walką.
Proszę, to mój komentarz na gorąco zaraz po walce:
"Autor komentarza: LukaszzData: 29-01-2017 06:37:44
Szkoda mi Francisco, podobnie jak w ostatnich dwóch walkach zostawił mnóstwa zdrowia w ringu. Chyba w tej walce najwięcej stracił, albowiem z Salido czy nawet Miurą nie było tak jednostronnych momentów jak dziś z Bercheltem. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale wierzyłem w wygraną mając w pamięci jego ostatnie świetne walki, charakter, zawziętość i duszę prawdziwego wojownika. Niestety ciosy 'El Bandido' nie robiły większego wrażenia na Berchelcie, a młody z kolei szedł jak taran, mocno spychając do defensywy byłego już niestety czempiona.
I na koniec moje zdanie nt. tej walki jest takie, że Oscar De La Hoya, którego stajnia jak wygląda każdy wie zakończył karierę jednej z nielicznych gwiazd jakie miał obwodzie. Albowiem po widowiskowym stylu Vargasa i licznych nagrodach za walki roku 2015 i 2016 mógł mu dać jakiegoś lżejszego przeciwnika, a nie kolejnego po Miurze i Salido punchera. Młody, niewyboksowany głodny wilk i próba doszczętnego zajechania Francisco Vargasa w pełni się powiodła Złotemu Chłopcu. Żenująca polityka Golden Boy Promotions... Za niedługo sam Canelo mu zostanie, bo kim będzie obsadzał walki wieczoru na pozostałych galach???"
Zgadzam się z Abnerem Maresem, jak i Chavezem Sr. Te blizny po walce z Salido wyglądały fatalnie. Również na amerykańskich stronach poświęconych tematyce boksu czytałem komentarze, że Vargas powinien zrobić sobie dłuższą przerwę i powinien skorzystać z pomocy fachowców jeżeli chodzi o "operacje plastyczne", że tak to ujmę.
Co do matchmakera, a więc także poniekąd i promotora De La Hoyi czy też menadżera Francisco, Rafaela Hereidi mam tak samo negatywne zdanie. Kompletna amatorszczyzna. "El Bandido", który marketingowo ze względu na dwie kapitalne walki z Miurą oraz Salido, a przede wszystkim ze względu na swój unikalny, niezwykle efektowny styl miał już ugruntowaną pozycję na wielkiej scenie boksu dostaje w trzeciej kolejnej walce kolejnego potwora, młodego, niewyboksowanego młokosa, wielkiego punchera. Dziwne, że w tak poważnej firmie za jaką pewnie Golden Boy Promotions się uważa można było tak zepsuć świetnie zapowiadającą się karierę Francisco Vargasa. Tym bardziej iż była to przecież dobrowolna obrona!!!
21.11.2015 Miura
04.06.2016 Salido
28.01.2017 Berchelt
Na przestrzeni 14 miesięcy stoczył trzy wyniszczające wojny, w których zostawił mnóstwo zdrowia w ringu. Walcząc czy to z Salido czy Bercheltem było to zaledwie siedem miesięcy od poprzedniej walki (a więc odpowiednio od czasu walki z Miurą oraz Salido).
@matd
Nie pisz o czasach "legendarnych walkach ze złotych lat", bo te już minęły dawno temu i nie wrócą prędko. Pisząc o walce ze lżejszym przeciwnikiem miałem na myśli kogoś solidnego, nie totalnego buma jak to próbujesz mi wmówić razem z @marcinm, tylko solidnego oponenta, godnego mistrzowskiej szansy, lecz na pewno nie kogoś o rekordzie 30-1 (27 KO)! Vargas to tylko człowiek, taki sam jak każdy inny! Jeżeli Ty nie widzisz problemu, który dostrzegają Abner Mares czy Julio Cesar Chavez Sr, a więc te osoby, które znają boks znacznie lepiej niż my tutaj wszyscy no to ja już Ci tego nie wytłumaczę lepiej.
@carson
Trzy ringowe wojny stoczone na przestrzeni 14 miesięcy to bardzo dużo. Wskaż mi boksera, który w ostatnim czasie był tak eksploatowany jak Vargas. Który miał tak wyniszczające wojny z trzema kolejnymi wymagającymi puncherami? Słucham... 6-7 miesięcy jakie odpoczywał po walkach z Miurą i Salido to wcale nie jest dużo na regenerację przed kolejną wojną. Weź pod uwagę, że w międzyczasie musiał jeszcze zrobić obóz przygotowawczy, sparingi itd.
Możecie pisać sobie co chcecie, ja swojego zdania nie zmienię. Kariera Vargasa w dużej mierze została zniszczona przez osoby z jego bezpośredniego otoczenia. Przez tych, którzy mieli mu dobrze doradzać i dobrze poprowadzić jego karierę. Z pewnością po prawdziwych wojnach w ringu niektórzy nigdy nie wracają już tacy sami. Ale tu mamy szczególną sytuację. Trzy kolejne walki z bardzo wymagającymi, mocno bijącymi pięściarzami i śmieszny, niespełna 7 miesięczny (jak wspomniałem wyżej, w międzyczasie trzeba zrobić obóz pod kolejną walkę) okres regeneracji. O ile walka z Miurą była konieczna, bo w stawce był mistrzowski tytuł, to o tyle później już mógł zawalczyć z kimś słabiej bijącym, aniżeli Salido, który swoją drogą brudnym stylem jaki prezentuje (ataki głową, łokciami) brzydko porozcinał Vargasa, którego później nie potrafili profesjonalnie "zszyć". Ta kolejna walka, trzecia z Bercheltem jak czas pokazał była już kompletną głupotą i skrajną nieodpowiedzialnością jego przełożonych! Zrozumcie, chodzi o to, że mógł zawalczyć z kimś kto miał zdecydowanie mniejszy współczynnik wygranych przed czasem, a nie 90%!