ROCZNICA KRÓTKIEJ WOJNY KRÓLÓW NOKAUTU - FOREMAN vs COONEY

Na ten dzień czekali kibice boksu na całym świecie. Dokładnie dwadzieścia siedem lat temu - 15 stycznia 1990 roku, "Wielka nadzieja białych", czyli Gerry Cooney (28-2, 24 KO), spotkał się z kroczącym od zwycięstwa do zwycięstwa po powrocie ze sportowej emerytury George'em Foremanem (64-2, 60 KO). Obaj słynęli z niesamowitej siły rażenia, nokaut więc wisiał w powietrzu od pierwszej konferencji prasowej.

Nowojorski "Gentleman" zaskoczył kilkoma decyzjami. Przede wszystkim zatrudnił do swojego narożnika Gila Clancy'ego, ale sparował zaledwie kilka razy po sześć rund. To miało mu wystarczyć w wieku trzydziestu trzech lat. Jego wielki rywal miał na karku czterdzieści jeden wiosen, tymczasem sparował częściej i dłużej. Co ciekawe ten sam Clancy, który teraz prowadził Cooneya, przejął stery w drużynie Foremana po jego porażce z Alim i prowadził go w sześciu kolejnych walkach w latach 70., dopóki "Duży George" nie usłyszał głosu Boga i nie zawiesił rękawic na kołku na całą dekadę. Znał więc mocne i słabsze strony byłego i przyszłego mistrza wszechwag.

Wieczór promował Bob Arum, a obaj zawodnicy mieli zagwarantowane po tyle samo - równy milion dolarów, choć niektóre źródła podają kwotę 1,2 miliona "zielonych". Pojedynek rozegrano w Convention Center w Atlantic City. Trybuny wypełniło 12 581 kibiców. Dzień wcześniej podczas ceremonii ważenia George zanotował 114,85 kilograma, natomiast Gerry blisko dziesięć mniej - dokładnie 104,75 kg.

W tamtych czasach nie wyobrażano sobie jeszcze, by czterdziestolatek mógł być sportowcem na wysokim poziomie. Nikt nie traktował Foremana na poważnie, a nawet 33-letniego Cooneya traktowano powoli jak "dziadka". Komentujący walkę dla angielskiej telewizji Frank Bruno i promotor Frank Warren zgodnie stawiali na młodszego zawodnika, wypominając byłemu championowi jego zaawansowany wiek. Gazety rozpisywały się o skandalu, ale szef stajni Top Rank mocno wierzył w ten projekt. Zresztą on wiedział co robi. Chwilę wcześniej pozbył się świetnego, zaledwie 27-letniego Michaela Nunna, ówczesnego mistrza wagi średniej. Bo choć Nunn był niepokonany i na biodrach nosił pas IBF, to jego walki nie porywały kibiców. - Szczerze mówiąc sam wątpię, by Foreman mógł pokonać Tysona czy Holyfielda, ale akurat jego walka z Cooneyem będzie świetna dla kibiców - zapewniał. I nie mylił się. A co do Tysona, zmienił zdanie po kilkudziesięciu godzinach.

Od początku "Big George" ruszył pressingiem, lecz dobrze pracujący nogami rywal unikał jego ciosów. Sam natomiast strzelał bardzo mocnym lewym hakiem na korpus na przemian z lewym sierpem na górę. Pierwszą rundę wygrał. W drugiej Foreman zmienił taktykę i zaczął polować lewym podbródkowym, który okazał się kluczem do sukcesu. O walce nie ma jednak co się rozpisywać, ją po prostu trzeba zobaczyć. Dodajmy tylko, że Foreman zwyciężył pod koniec drugiej minuty drugiej rundy. - Po tym co zobaczyłem uważam teraz, że George jednak pokona Tysona. Nie patrzcie na jego wiek - komentował Arum.

- Jego lewy sierpowy jest niesamowicie mocny. Po jednym z nich poczułem się tak, jakby nad głową wybuchła mi bomba. Nikt dotąd nie trafił mnie tam mocno. Nawet wtedy, gdy lądowałem na deskach, nie odczułem ciosu przeciwnika tak bardzo jak dzisiaj. Przyjąłem jego akcję na blok, ale bił tak mocno, że nawet przez gardę huczało mi w głowie. Nie dałem jednak nic po sobie poznać. Potem ja trafiłem i poszedłem za ciosem. Zazwyczaj gdy miałem kogoś zranionego, nie lubiłem go dobijać, jednak Gerry uderzał tak mocno, że nie mogłem po prostu wypuścić tej okazji. Gdybym tego nie zrobił, sekundę później to on mógł mnie przewrócić i ciężko znokautować - mówił po wszystkim tryumfator.

- Tak samo skończę teraz Mike'a Tysona i zdobędę tytuł mistrza świata. Skończę go w przeciągu dwóch rund, chyba że będzie uciekał, bo jest szybki, wówczas potrwa to trochę dłużej, ale i tak skończy w ten sam sposób jak Gerry. A kiedy już zdobędę pas mistrza, znów odejdę, by wrócić za kolejne dziesięć lat - dodał zadowolony Foreman.

- George to twardziel. Trafiłem go kilka razy w pierwszej rundzie, ale on bije naprawdę mocno. Poza tym nasz plan był taki, by nie podpalać się na początku i zaatakować ostrzej dopiero w okolicach siódmego starcia. Dla mnie to już koniec. Trenowałem ciężko, chciałem się sprawdzić z jednym z najlepszych, teraz więc pora zająć się czymś innym - mówił z kolei niepocieszony Cooney.

Co ciekawe na rozpisce wystąpiło dwóch późniejszych mistrzów wagi ciężkiej - Ray Mercer (12-0) oraz Bruce Seldon (8-0). Obaj wygrali przed czasem. Do walki Foremana z Tysonem nigdy nie doszło. Co prawda Don King już składał pierwsze oferty, ale cztery tygodnie po wygranej George'a nad Cooneyem pewny siebie Mike Tyson poległ sensacyjnie w Tokio z niedocenianym Jamesem Douglasem. Waga ciężka przewróciła się do góry nogami. "Buster" już w pierwszej obronie stracił pasy WBC/WBA/IBF na rzecz Evandera Holyfielda. Foreman zanotował jeszcze cztery zwycięstwa przed czasem, aż w końcu doczekał się swojej szansy. 19 kwietnia 1991 roku zaatakował właśnie Holyfielda. Szerzej o tym pojedynku pisałem TUTAJ.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Sajnal07
Data: 15-01-2017 20:06:32 
George Foreman to mój absolutny ulubieniec w boksie. Niesamowity mistrz boksu oraz niezwykły człowiek . Pamiętam jak Kostyra w jednym wywiadzie powiedział że Foreman to najinteligentniejszy sportowiec z jakim rozmawiał .
 Autor komentarza: gerlach
Data: 15-01-2017 20:26:47 
28-3
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 15-01-2017 20:27:34 
Cooney był młodszy, ale bardzo zmęczony życiem, imprezami, alkoholem, narkotykami. Już wcześniej przerosła go sława i oczekiwania, które przed nim stawiała "biała" część USA. Ko piękne.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 15-01-2017 20:32:07 
gerlach,

red. podała rekordy z dnia walki, wsxystko się zgadza.
 Autor komentarza: holy
Data: 15-01-2017 20:36:22 
Kunej jako bokser skonczył się walką z Holmsem. Polecam tę walkę.
 Autor komentarza: Ghostbuster
Data: 15-01-2017 20:43:16 
no ja też polecam walkę Cooney vs Holmes. A co do walki Cooney vs Foreman to chociaż walka krótka do dobrze się ją ogląda no i nokaut efektowny, który potwierdza ogromną siłę ciosu Foremana.
 Autor komentarza: gerlach
Data: 15-01-2017 20:47:54 
zwracam honor;)thx
 Autor komentarza: Champion20
Data: 15-01-2017 21:05:49 
Czasy się zmieniły teraz najlepsze lata dla boksera to 30-35 lat i wiek sie przesuwa. Masa wspomagaczy odżywek koksu i innych pierdół pozwala walczyć spokojnie po 40stce. Swoją droga foreman smiesznie zadawał te ciosy:D same cepy
 Autor komentarza: cezario303
Data: 15-01-2017 21:30:41 
do champion 20
Rzadko pisze lecz często tu zaglądam, bo lubię te stronę od wielu lat. Lecz ja widzę wpis,że Foreman, zadawał same cepy, to mówię głośno sam jesteś CEP.
 Autor komentarza: szansepromotions
Data: 15-01-2017 21:46:17 
najlepszy wiek dla boksera to 25-30, potem już tylko spadają parametry.
 Autor komentarza: Sajnal07
Data: 15-01-2017 22:22:48 
szanse
Wszystko zależy od danego boksera. Zauważ że najlepszy okres w karierze Wladka Kliczki to lata miedzy 30 a 35 rokiem życia. Jedni mają swój prime szybko jak np. Tyson a inni jak bracia Kliczko wchodza w swoj najlepszy okres po 30-tce . Kiedyś bokser ktory mial 30 lat już był uważany za podstarzałego a teraz bokserzy w tym wieku uważani są za stosunkowo młodych .
 Autor komentarza: jozef
Data: 15-01-2017 23:08:00 
Big Gorge, pierdolnięcie miał zawsze. Słyszeliście anegdotę, którą sam Foreman opowiadał? Podobno raz przydybał złodzieja w swoim domu, powiedział mu, że albo policja, albo sparing. Złodziej bez wahania odparł, żeby wezwać policję.
 Autor komentarza: Knot
Data: 15-01-2017 23:23:21 
Foreman to taki grubasek widzę był ale przypierniczyć cepem potrafił że gasło światło
 Autor komentarza: Sajnal07
Data: 16-01-2017 00:29:38 
Józef
Naprawdę coś takiego powiedział? Ja dużo czytałem na temat Foremana ale nigdy nie słyszałem o tej sytuacji ze złodziejem
 Autor komentarza: Clevland
Data: 16-01-2017 09:37:23 
Bardzo nie podoba mi się "garda" Foremana.
W żadnym wypadku nie odbieram mu osiągnięć, ale nie mogę na to patrzeć.
 Autor komentarza: Miro
Data: 16-01-2017 13:08:01 
Clevland
jeśli dobrze pamiętam, to Foreman taką gardę przyjął dopiero jak był stary po powtórnym powrocie na ring , wcześniej w latach 70-tych takiej dziwacznej gardy nie miał jeśli w ogóle potrzebował mieć jakąkolwiek gardę.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 16-01-2017 17:35:57 
Clevland,

taka garda ("the lock") to nie jest wymysł Foremana, używał jej przede wszystkim A. Moore (chociaż nie on pierwszy), później np. Ken Norton, Tim Witherspoon, Bert Cooper.

Miała swoje wady, nie chroniła bebechów, wymagała bycia aktywnym, ale świetnie chroniła większą część głowy. Gdyby była bez sensu, żaden z nich by jej nie używał. Stary Foreman jest słabym przykładem na skuteczność gardy tego rodzaju, zbierał sporo - przede wszystkim dlatego, że był już b. wolny a do ruchliwości A. Moore'a było mu b. daleko.
 Autor komentarza: holy
Data: 16-01-2017 20:13:38 
Miro
A mnie sie wydaje, że w stylu Foremana nic się nie zmieniło, czy był stary, czy młody.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 16-01-2017 20:38:36 
@Miro ma rację, Foreman zaczął tego używać dopiero w latach 80.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.