PO WIELKIEJ WOJNIE WHYTE OTWARTY NA REWANŻ Z CHISORĄ
Dillian Whyte (20-1, 15 KO), który początkowo niechętnie podchodził do pomysłu rewanżu z Dereckiem Chisorą (26-7, 18 KO), zmienił zdanie i nie wyklucza, że spotka się ze swoim rodakiem ponownie.
Dwaj Brytyjczycy stoczyli w weekend na gali w Manchesterze jedną z najlepszych walk w wadze ciężkiej w ostatnich latach. Po dwunastu rundach minimalnie na punkty wygrał Whyte.
- To był świetny pojedynek, rewanż jest możliwy. Zobaczymy jednak, co chce zrobić Eddie [Hearn - promotor]. Sądzę, że wygrałem trzema rundami, ale taki jest boks, tak to jest, kiedy zostawia się decyzję sędziom - mówi.
- Szacunek dla Chisory. Przyjmował bomby i sam je odpalał. Według mnie to była jego najlepsza walka od tej z Witalijem Kliczką - dodaje.
28-latek zwrócił uwagę, że Chisora dużo gadał przed walką, ale później potwierdził, że mocny jest nie tylko w gębie - czego nie można według niego powiedzieć o Eriku Molinie (25-4, 19 KO), który w walce wieczoru na tej samej gali przegrał w trzeciej rundzie z Anthonym Joshuą (18-0, 18 KO).
- Walka Joshua-Molina była okropna, Molina był jeszcze gorszy niż Audley Harrison. Wielu Amerykanów dużo biadoli, a kiedy tutaj przyjeżdżają, nic nie robią - skomentował.
Jak polubiłem Molinę po walce z Adamkiem bo się zachował normalnie, tak nie lubię go już za to co wygadywał przed walką z Dżoszółą, że niby będzie najtrudniejszym rywalem, że mu zagrozi, że go położy.
Skąd koorva ta pewność, troche respektu i poszanowania dla rywala by się niektórym przydało.
A teraz niech Melina żre te żabe która sam nadmuchał publicznie, ciekaw jestem jaką głupią wymówkę wymyśli.
Walkę się oglądało świetnie ale momentami to co wyprawiali wołało o pomstę do nieba xD
Nie wiem czy Whyte może taką postawę zapisać sobie na plus (oczywiście piszę tu o kwestiach sportowych tj taktyce itd bo to że zdobył serca fanów i pokazał serce zapewniając sobie w przyszłości lepsze oferty to inna sprawa)
Dereck na pewno może być z siebie dumny bo dać taką walkę po tym jak tyle osób cię przekreśla to jest coś.
Facet w walce z Wilderem pokazał serducho do walki. Tu po prostu nie zdążył bo AJ był za dobry i za szybko to wszystko rozegrał. Nie ma się co go czepiać o to że też był pewny siebie. Co miał mówić? Że jedzie dać się znokautować? I tak chociażby w programie Face off Nelson wyciągał z niego na siłę pewność siebie i ciągnął go za język by przekonywał wszystkich że ma szanse. Facet więc w takim tonie jaki chcieli wszyscy słyszeć się wypowiadał. Proste.
Zobaczylibyśmy Szpile na co go stać .To by się sprzedało.
Pewnie ze sie chetnie spotka - dobrze wie czego sie teraz po Dereck'u spodziewac a rewanz bedzie mega hit'em ktory spokojnie pojdzie w PPV.
"Money money money, always sunny, in the rich man's world...."