McDONNELL I SOSA OBRONILI TYTUŁY NA RINGU W MONTE CARLO

Uwaga kibiców boksu podczas gali w Monte Carlo skupiła się na "King Kongu", ale odbyły się tam również dwie walki o mistrzostwo świata. Jamie McDonnell (29-2-1, 13 KO) obronił pas WBA wagi koguciej po kontrowersyjnej wygranej nad Liborio Solisem (25-5-1, 11 KO). Zasłużenie tytuł WBA kategorii super piórkowej obronił natomiast Jason Sosa (20-1-4, 15 KO), choć Stephen Smith (24-3, 14 KO) postawił bardzo wysoko poprzeczkę.

Sosa lepiej wszedł w walkę. Przeważał w pierwszej rundzie, a w drugiej serią trzech szybkich lewych sierpów w półdystansie doprowadził przeciwnika do liczenia. Pretendentowi pękł w kolejnej odsłonie prawy łuk brwiowy, ale wrócił nieoczekiwanie świetną czwartą rundą. W piątej i szóstej rozgorzała niezła bitka. W siódmej wydawało się, że Smith zaczyna przełamywać championa, miał go już kilkadziesiąt sekund przy linach, ale wtedy ten huknął prawym sierpowym na szczękę Anglika. Pod tym ugięły się nogi, ale jakimś cudem przetrwał ostatnie sekundy i wyratował go gong. Kolejne minuty to znakomite obustronne wymiany. Raz jeden raz drugi zyskiwał przewagę, a kibice dostali rekompensatę za "dobranockę" Ortiz vs Scott. Jedenasta runda najlepiej oddawała scenariusz tego pojedynku. Pierwsza połowa to absolutna dominacja obrońcy tytułu. Wydawało się, że kolejny cios zakończy męczarnie Smitha, tymczasem ten się pozbierał i lepiej finiszował. Obaj przed ostatnią odsłoną krwawili, byli zapuchnięci, jednak z wigorem wymieniali dalej uderzenia. Gdy zabrzmiał ostatni gong, główni bohaterowie dostali gromkie brawa. Należało się im. A na kogo postawili sędziowie? Byli jednomyślni - 116:111, 117:110 i 116:112, wszyscy na korzyść Amerykanina.

We wcześniejszej potyczce dużo niższy Solis zaskoczył championa bardzo agresywnym pressingiem. Zdominował obrońcę tytułu w pierwszych dwóch minutach i dopiero w trzeciej McDonnell złapał odpowiedni rytm. Zażarte wymiany trwały do ósmej odsłony, kiedy pretendent w akcji prawy na prawy zachwiał Brytyjczykiem. Ten jednak jak na mistrza przystało przetrwał kryzys, by w dziewiątym starciu samemu zamroczyć rywala lewym sierpowym. Wygrał też dziesiątą rundę. Dwie ostatnie to równa wojna, lecz gdy zabrzmiał ostatni gong wydawało się, że wcześniej zdobyta przewaga powinna starczyć challengerowi, tymczasem sędziowie opowiedzieli się za McDonnellem - 116:112, 115:113 i 117:111.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: MLJ
Data: 13-11-2016 01:05:35 
Solis zwałowany, wygral imo 116-112
Sosa wygrał uczciwie, choc 117-110, według mnie za wysoko..
Dawałem 115-112
 Autor komentarza: ROT
Data: 13-11-2016 02:29:22 
Jakby ktos chciał to tutaj bedzie walka Jedrzejczyk - Kowalczyk - Link : http://bc.vc/US6H8r5
 Autor komentarza: beniaminGT
Data: 13-11-2016 08:22:50 
Nie wiem o co chodzi z tym Sosą, ale walka za walką jego boks jest niedoceniany. Najpierw rzekomo nie zasłużył na remis z Waltersem, potem rzekomo przegrywał wysoko z Fortuną aż do szczęśliwej 11 rundy, a dziś stoczył rzekomo wyrównany bój ze Smithem.

Wrong!

Sosa oddał tylko jedną rundę. Dwie kolejne były w okolicach remisu, a 9 wygrał znacząco lub miażdżąco. Czyli 117-110 dla mistrza to absolutne minimum. Smith był bezradny. Jeśli miał jakieś sukcesy, to tylko dlatego, że Sosa lubi się pobić i liczył na czasówkę.
Smith, który nie mógł boksować z Sosą, wpychał go na liny i tam próbował stłamsić gabarytami, ale nawet na linach Sosa skutecznie kontrował i nie dał sobie zrobić żadnej krzywdy.
Anglik pokazał serce do walki i nic więcej. Poziom światowy nie jest dla niego.
 Autor komentarza: pavlus
Data: 13-11-2016 09:42:36 
Sosa jest mega niedoceniany.
 Autor komentarza: SmallBull
Data: 13-11-2016 10:57:47 
McDonnell już dziś chciałbym z nim walczyć
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.