WALKA LEWIS vs RUDDOCK Z BOWE'EM W TLE, CZYLI KARTKA Z KALENDARZA

To już prawie ćwierć wieku. 31 października 1992 roku, czyli dokładnie dwadzieścia cztery lata temu, doszło do świetnie zapowiadającej się walki Lennoxa Lewisa (21-0, 18 KO) z ostrą "Brzytwą" - Donovanem Ruddockiem (27-3-1, 20 KO). Pojedynek miał być eliminatorem do tronu WBC, ale zwycięzca został niedługo potem ogłoszony nowym mistrzem świata wagi ciężkiej federacji World Boxing Council.

Obaj zawodnicy dostali zapewnienie od władz organizacji, że lepszy z tej dwójki spotka się ze zwycięzcą konfrontacji Evandera Holyfielda z Riddickiem Bowe, zaplanowanej zaledwie dwa tygodnie później.

Mike Tyson po dwóch pamiętnych wojnach z Ruddockiem został oficjalnym challengerem dla ówczesnego championa, czyli Holyfielda. Najpierw jednak nabawił się kontuzji, a gdy już wrócił do pełni zdrowia, rozpętała się wokół niego burza i padły zarzuty o gwałt. W końcu został skazany. W międzyczasie "Razor" odbudował się dwoma cennymi zwycięstwami - najpierw nad byłym mistrzem, Gregiem Page'em, a potem niepokonanym (25-0) Philem Jacksonem. Obu rywali Donovan odprawił przed czasem. W związku z tym, oraz problemami Tysona, Kanadyjczyk został wyniesiony przez WBC na pierwsze miejsce w rankingu. Drugi na tej liście był już Lewis, mistrz olimpijski sprzed czterech lat, który miał już na rozkładzie Gary'ego Masona, Mike'a Weavera czy Tyrella Biggsa. Zarządzono więc eliminator do walki z Holyfieldem bądź Bowe'em.

Faworytem bukmacherów w stosunku dwa do jednego była kanadyjska "Brzytwa". To za sprawą morderczego lewego sierpowego i równie groźnego prawego podbródka. Lewis nie był jeszcze do końca sprawdzony, a Ruddock potrafił postawić się dzielnie samemu "Żelaznemu" Mike'owi. Między linami okazało się jednak, że Lennox był niedoceniany. Na początku unikał groźnego przeciwnika i utrzymywał dystans lewym prostym, ale tuż przed końcem pierwszej rundy huknął prawym krzyżowym, wysyłając Ruddocka na deski. Gdy ten powstał, zabrzmiał zbawienny gong na przerwę. Minuta nie wystarczyła na dojście do siebie i zaraz po rozpoczęciu drugiego starcia Lennox jeszcze dwukrotnie posłał Donovana na deski, nabywając prawa pretendenta. Niedługo potem okazało się, że ta wygrana zapewniła mu mistrzostwo świata!

Dwa tygodnie później Riddick Bowe po znakomitej walce pokonał jednogłośnie na punkty Holyfielda, odbierając mu pasy WBC/WBA/IBF. Niemal natychmiast rozpoczęto więc rozmowy z obozem Lewisa. Bowe dążył do tej konfrontacji, by zrewanżować się Anglikowi za porażkę w finale igrzysk olimpijskich w Seulu. Ale najpierw musiały zgadzać się pieniądze. I tu pojawiły się problemy...

Najpierw padła oferta walki z budżetem ponad 32 milionów dolarów. Promujący Bowe'a Rock Newman chciał podzielić te pieniądze w stosunku 90/10 na korzyść swojego zawodnika. Ale gwarantował też Lewisowi 15 milionów za pierwszą obronę, jeśli pokonałby Bowe'a. Natomiast Frank Maloney - promotor Lewisa, życzył sobie podziału w stosunku 75/25 dla mistrza. Newman wystosował więc inną propozycję - Lewis rezygnuje na moment z walki z Bowe'em, toczy na terenie USA pojedynek z wybranym przez siebie rywalem, za który miałby dostać 2,5 miliona dolarów. W kolejnym zaatakowałby już Riddicka i dostał wtedy 9 milionów "zielonych". Maloney odrzucił również taką ofertę. Po jakimś czasie się rozmyślił i był gotów na takie dwie walki, lecz było już za późno. W międzyczasie Newman zaczął już negocjować spotkanie z Michaelem Dokesem, którego Bowe zdemolował w pierwszej obronie w niespełna rundę. Lecz wtedy w stawce były już tylko pasy WBA i IBF. A co z tytułem WBC?

Negocjacje obozów Bowe'a i Lewisa trwały dwa tygodnie. Kiedy Maloney nie chciał przyjąć drugiej oferty, panujący champion na początku grudnia zorganizował specjalną konferencję prasową, podczas której... wyrzucił pas World Boxing Council do kosza na śmieci (na zdjęciu dop. autor). "Jeśli Lewis tak bardzo chce tego pasa, musi go wygrzebać ze śmieci" - mówił Bowe. Jeszcze tego samego dnia federacja wydała oświadczenie, informując w nim, że nowym mistrzem zostaje uznany Lennox Lewis.

Anglik w pierwszej obronie tytułu chciał skrzyżować rękawice z legendarnym George'em Foremanem. "Big George" po świetnej, choć przegranej batalii z Holyfieldem, odbudował się tryumfami nad Jimmy Ellisem oraz Alexem Stewartem. Wszystko było już dogadane, ale WBC poprosiło Lewisa o spotkanie z najwyżej notowanym zawodnikiem w swoim rankingu, jakim wtedy był inny dawny mistrz wszechwag, Tony Tucker (48-1, 39 KO). Lennox i jego drużyna dopasowali się do tych próśb. Anglik wypunktował Tuckera, dwukrotnie rzucając go na matę ringu. Niestety nie powrócił już potem temat jego walki z Foremanem, a szkoda, bo widowisko byłoby zapewne wyborne...

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 31-10-2016 20:22:13 
Ruddock to (zachowując proporcje) trochę taki amerykański Gołota, którego sława nie szła w parze z realną klasą. Podobnie jak Gołota miał olbrzymiego farta, gdyż wypromował się na walce z wielkim rywalem, który najlepszy okres miał już za sobą. Ale o ile Andrew toczył z Bowe bardzo równe walki, o tyle Razor w 1 walce z Tysonem był deklasowany (nie licząc jednej, jedynej bodajże 6 rundy) a jego wielkie szczęście polegało na tym, że walka został przerwana nieco zbyt wcześnie (Razor i tak by pewnie padł) i mógł się domagać w rewanżu. Rewanż z wolniejszym już niż kiedyś, łatwiejszym do trafienia, łatwo ulegającym frustracji Tysonem był już bardziej wyrównany, obfitował w faule, ciosy po gongu a i tak Mike wygrał go zdecydowanie. Nie woem skąd powszechny pogląd, że to były "równe" walki. Poza tym Ruddock przegrał wszystkie swoje najważniejsze pojedynki.
 Autor komentarza: holy
Data: 31-10-2016 20:33:20 
Radok nie miał odporności i bardzo spektakularnie padał na deski w każdej walce, w której był na macie. Z kolei Newman i Bowe robili wszystko, żeby do walki z Lewisem szybko nie doszło. A szkoda, bo Bowe miał duże szanse pokonać Anglika.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 31-10-2016 20:40:51 
Szybko padał, ale też szybko wstawał - to też łączy go z Gołotą. Również jestem zdania, że Riddick z 1992 byłby z tamtym Lewisem faworytem.

Niestety, zamiast potencjalnie jednej z najlepszych walk ever oglądaliśmy żenujące egzekucje na grubym, przećpanym past-prime Dokesie i Fergusonie, którego sztab nie spodziewał się, że dotrwa do 2 rundy i w przerwie szukali stołka po trybunach:-) Niewiele się pomylili, swoją drogą.
 Autor komentarza: puncher48
Data: 31-10-2016 22:15:19 
Aż się łezka w oku kręci swoją drogą jak się powspomina takie walki jak trylogia Bowe vs Holyfield, Gołota vs Bowe I i II Holyfield vs Moorer I i II Moorer vs Cooper, Holyfield vs Foreman, Lewis vs Bruno, Morrison vs Mercer, Lewis vs Mercer to aż ciarki przechodzą.
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 01-11-2016 09:47:41 
GROiLLORT
Ruddock to (zachowując proporcje) trochę taki amerykański Gołota, którego sława nie szła w parze z realną klasą. Podobnie jak Gołota miał olbrzymiego farta, gdyż wypromował się na walce z wielkim rywalem, który najlepszy okres miał już za sobą.

Po pierwsze to Golota w obu walkach Riddicka opierdalal do momentu wiadomo czego Po drugie 28 letni Bowie walke wczesniej znokautowal Evandera, czy mial swoj najlepszy okres za soba? Po trzecie owszem Golota mial pozniej pare kompromitujacych wystepow - ile w tym winy glowy a ile promotorow i niesprawnej reki - mozna dyskutowac ale z drugiej strony spokojnie mogl dostac pas w walkach z Byrdem i Ruizem i czysto boksersko mogl sie rownac z kazdym
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 01-11-2016 11:20:38 
Po pierwsze Gołota wygrywał, ale totalnej dominacji to tam nie było, Bowe też miał swoje momenty, a w końcu Andrew i tak przegrał. Na pewno obie te walki były bardziej wyrównane niż pojedynki Tysona z Razorem i o to mi chodziło.

Po drugie - w USA zauważono spadek formy R. Bowe na długo przed walką z Gołotą. Już bodajże przed walką z Donaldem - m. in.Rooney z Atlasem na HBO zastanawiali, dlaczego Bowe walczy zdecydowanie gorzej niż wcześniej. Bowe walczył w wolniejszym tempie, Bowe nie wykorzystywał warunków fizycznych, obżerał się zamiast trenować i podczas walk i przed walkami nie trzymał ciśnienia (Buster Mathis Jr., Gonzalez, Donald, wcześniej Tillery), coraz więcej zbierał, Futch sobie z nim nie radził. Do 1 walki z Gołym wyszedł z nadwagą, do drugiej osłabiony zbijaniem wagi. Niedługo wcześniej stoczył BARDZO słaby pojedynek z H.Hidem, gdzie wolny jak ślimak Riddick był na skraju KO, zebrał b. dużo i gdyby nie podejrzana szczęka Angola to by ten pojedynek przegrał. Forma Bowe to była wielka sinusoida - do Gonzaleza był przygotowany świetnie, do Gołoty b. słabo. Zdradzał już objawy rozbicia i (jak sam przyznawał) w niektórych walkach tracił przytomność a nie padał. No przecież to nie tylko te 2 walki z Gołym zrobiły mu dziury w mózgu.

Po drugie - piszemy "Bowe" a nie "Bowie" a Holy w 3 walce to też już nie był Holy z walki 1. Wcześniej przegrał z Moorerem, w międzyczasie miał też poważne problemy z sercem. Pojedynki z past prime Tysonem zaciemniają ogólny poziom tamtego Holyfielda.

Po trzecie - bardzo dużo osób uważa (imo słusznie), że Goły powinien przegrać i z Byrdem, i z Ruizem. A to, że Andrew "boksersko mogl sie rownac z kazdym" to są jakieś Twoje fantazje, bo NIGDY tego nie udowodnił. R. Bowe w naprawdę kiepskiej formie to nie "każdy".
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 01-11-2016 11:52:26 
We wszystkim co piszesz jest napewno troche prawdy problem tylko z tym ze z Riddickiem wygral (i to baaardzo jesli juz nieznacznei) tylko Evander i Golota gdyby nie wiadome problemy na najlepszej drodze do bardzo wyraznego zwyciestwa. Nie raz a 2 razy Oczywiscie mozna gdybac czy Bowe byl naparwde zle przygotowany i dlaczego 2 razy, ale fakty sa takie ze 2 razy w ringu byl gorszy Golota klase i potencjal bokserski mial ogromne. Klase sportowa niestety nie ze wzgeldu na glowe, szkoda
 Autor komentarza: kuba2
Data: 01-11-2016 12:26:55 
KLasa i potencjał Gołoty jest przeceniany i to abstachując nawet od słabej psychiki która jest w boksie mega ważna. Wszystkie spekulacje opierają się na walce z Bowem ale rozkładając tę walkę na czynniki pierwsze nie sposób zauważyć dwóch rzeczy : Bowe z Gołotą był w słabszej formie, był mało dynamiczny, gorzej sie ruszał, miewał przestoje itd. Po drugie styl Andrzeja opierajacy się na szybkim lewym bitym często podwójnie, potrójnie i w kombinacji z prawym prostym był dla Riddicka koszmarem stylowym takim samym jak walczący na wstecznym śliski technik by koszmarem dla Foremana ( Young), twardy klinczer wchodzący w akcje był stylowym koszmarem dla Tysona ( vide Holyfield czy później Lewis), szybki puncher był koszmarem dla Gołoty ( vide Brewster), duzy slugger dla Fraziera ( Foreman) itd itd Gdyby Andrzej był zawodnikiem klasy Bowe to ta róznica klasy miedzy nim a takimi rywalami jak Pouha, Ferguson, Norris, Sanders czy Nicholson powinna być znacznie bardziej wyraźna niż wynikało by to z walk które stoczył z tymi rywalami. Tymczasem niby wybitny Gołota męczył się niemiłosiernie z yourneymenami i kompromitował z zawodnikami niekoniecznie wybitnymi.
 Autor komentarza: Paulpolska
Data: 01-11-2016 12:31:24 
Niech teraz ktoś powie czyja wina że walki Lewisa z Bowe nie było. Podział 90/10 ? Newman pier***y ch**.
Dobrze, że ktoś wstawił taki artykuł.
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 01-11-2016 12:49:30 
Autor komentarza: PaulpolskaData: 01-11-2016 12:31:24

Przecież chyba każdy, kto się interesuje tematem, wie o tym od dawna, nie ma się czym ekscytować.


Sugar78,

To nie jest gdybologia, to są suche fakty. Bowe po prostu przegrał z McDonaldem i Burger Kingiem, przejadł swoją karierę. To był bardzo naiwny chłop, pochodzący ze skrajnej biedy, nawet przed Holyfieldem 1 miał kłopoty z obżarstwem. Po tym jak zrobiono z jego osoby cyrk obwoźny, zarobił kupę kasy, było go pełno w mediach przestało mu się chcieć trenować. Na dodatek otoczył się niewłaściwymi osobami, które doiły z niego pieniądze. To w połączeniu z jego bardzo efektownym, ale jednocześnie bardzo destruktywnym stylem skończyło się jak się skończyło w walce z Gołotą - Andrew miał niewiarygodne szczęście, ze trafił na Bowe akurat w tym momencie.

Tak czy owak - mógłbym się założyć, że jakby nawet ten "późny" Bowe wyszedł do Andrew w takiej formie i z takim podejściem jak z Gonzalezem, Gołotę by zmiażdżył. Tam Bowe wjechał na pełnej kurwie w rywala, który dużo gadał i któremu Riddick chciał się odwdzięczyć za porażkę z amatorki, zajabował go i zmaltretował przy linach, Kubańczyk nie miał nic do powiedzenia.

Dla mnie Bowe to nieporównywalnie bardziej zmarnowany talent niż Andrew, mimo że osiągnął dużo więcej.
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 01-11-2016 23:04:44 
Nie no o Bowe mozna smialo powiedziec ze jeden z bardziej kompletnych ciezkich w histori Chlop mial wszysto Jab, poldystans, umial sie pobic. Ten final w Seulu to np Lenox z nim przegrywal do momentu kiedy go tam zlapal.

Ale czasem tak jest ze ktos komus po prostu nie lezy. Mowisz ze Bowe ktory wie ze przegrywal pierwsza walke i w sumie to czekal tylko az dostanie po jajach zeby sie to skonczylo nie mial determinacji zeby przez pol roku potrenowac i sie zrewanzowac? Moze tak bylo i moze dlatego byl juz skonczony a moze po prostu Golota wibitnie mu nie lezal
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.