SPORT, REKREACJA, RELAKS... CZYM JEST 'WHITE COLLAR BOXING'?

Niesiony chęcią poznania z bliska walk największych amatorów wśród amatorów, zawitałem wieczorem do Gdańskich Doków. Przygoda zaczęła się pod bramą Solidarności, gdzie zaczęła się wolność! Czy tu zacznie się nowe życie pięściarskich elit?

Pierwsza walka, jaką zobaczyłem uświadomiła mi, że jestem wypaczonym kibicem spragnionym prawdziwej sportowej rywalizacji, a to co zobaczyłem nie było nawet pierwszym krokiem bokserskim.

Z toku rozumowania zbił mnie organizator, podpowiadając, że widziałem w ringu "zawodnika", który w wieku 35 lat mając wysokie stanowisko w społecznej hierarchii biznesu, nie wiedział co to jest Wychowanie Fizyczne (popularnie zwane W-F) i dopiero na sali uczył się koordynacji, jak małe dziecko stawiając pierwsze kroki w ruchowej, skomplikowanej maszynie jakim jest organizm mężczyzny. Poprawił więc pewność siebie, stracił 10 kilogramów i odważył się wyjść do takiego starcia na oczach rodziny i znajomych.

Powyższy fakt zmienił moje postrzeganie "kalek ringu" na dziecięcą zabawę w boks w wykonaniu dużych chłopców, którzy poczuli zew prawdziwej męskiej rywalizacji.

Skonani schodzili z ringu, bo dla nich to był przecież istny maraton. Każda runda to co najmniej 10 kilometrów wycieńczającego biegu dla nieprzywykłych do wysiłku organizmów, obudowanych brakiem aktywności i nadmiarem "paliwa".

Dziwne rzeczy zaczynają się po wyjściu z szatni, bo z nieporadnego robaka przeobraża się na powrót w motyla elit, błyszcząc nienagannym garniturem, uśmiechając się jak Roger Moore wraca w kręgi swoich; niepomny, że przed momentem nieomal padał na deski pod naporem ciosów "kolegi zza biurka". Nikt nie uwierzyłby, że przed chwilą miał rękawice na rękach, a z nosa ciekła krew.

Lecz to nie wszystko! Prawdziwe zdziwienie dopadło mnie po pierwszym gongu walki wieczoru. Ci zawodnicy wiedzieli do czego służą nogi, co to jest balans, zejścia i kontry. Pierwsza runda pokazała na co stać tych, którzy stoczyli już w podobnych warunkach kilka walk. Podobnie jak na gali zawodowej, tak tutaj kibic boksu może się w końcu odnaleźć.

Wcześniejsze "walki" należy uznać za dobrą zabawę dla wszystkich, począwszy od tych w ringu, łącznie z sędzią, a skończywszy na żywo reagujących kibicach, wśród których były rodziny, kumple z biura, czy koledzy ze szkolnej ławy - dopingując tak, jakby zawodnicy walczyli o pas mistrza świata wszechwag.

Podsumowując - gala nie mieści mi się w żadnych kanonach dotychczas naznaczonych przez boks. Jest osobnym bytem dającym odreagowanie zaprzężonym w korporacyjne cugle męskim hormonom i podświadomemu dominowaniu w stadzie - czyli to co zabiera dresscode i sztuczna kultura korporacji - dając w ciągu tych 10 minut spełnienie najgłębszej natury człowieka.

Dlatego twierdzę, że gale tego pokroju w niedługim czasie zdobędą jakąś popularność. To zupełnie nowy byt na scenie - Relaxations Boxing - czyli w to, w co nie wierzyłem wchodząc, uwierzyłem wychodząc.

Prezentujemy walkę wieczoru - pozostałe walki tej gali na naszym kanale YouTube >>>

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: KnockinOnHeavensDoor
Data: 05-10-2016 21:09:54 




"White collar boxing" to zajebisty pomysl szeroko rozpowszechniony na zachodzie, w polsce dopiero raczkuje.
Idea jest prosta, organizacja treningow i gal przez profesjonalistow dla kompletnych amatorow ktorzy z boksem (i czesto wysilkiem fizycznym w ogole) nie mieli w zyciu w ogole do czynienia (choc nie zawsze) , czesto dobrze po 30stce i czesto zamoznych ktorzy sa w stanie za treningi na dobrym poziomie dobrze zaplacic. Przychodzi tam pelno managerow, dyrektorow, wlascicieli i executives z duzych firm ktore czesto cala zabawe sponsoruja. Mozna potrenowac, mozna posparowac, mozna nawiazac duzo kontaktow na poziomie (nie ma to jak dac sobie z jakims dyrektorem po mordzie a potem przybic piatke i isc na drinka po treningu - takie rzeczy buduja relacje:). Same treningi organizowane w dobrze wyposazonych klubach bokserskich z wydzielonymi godzinami, zazwyczaj w malych grupach, zawsze jest czas zeby zrobic indywidualnie tarcze z trenerem itd. Zajecia czesto prowadza prawdziwi profesjonalisci lub byli zawodowcy i wbrew pozorom mozna sie calkiem sporo nauczyc. Od czasu do czasu organizowana jest gala (czesto z konferansierem, swiatlami, muzyką na wejscie itd), na swoja walke zaprasza sie kolegow z pracy, znajomych, rodzine, jest zajebista zabawa, drinki jedzenie, prawdziwa determinacja w ringu, sportowa rywalizacja i czesto tez "after party". Dla wielu jest to tez fantastyczny sposob na zrealizowanie marzen z dziecinstwa i choc na chwile poczucie sie jak ich wielki sportowy idol, wchodzacy do ringu w swietle reflektorow i przy akompaniamencie wybranej muzyki, jak rowniez i mozliwosc sprawdzenia sie z kims na swoim poziomie. Co do samego poziomu sportowego to bywa oczywiscie roznie natomiast ta "zabawa w boks" to cos naprawde pozytywnego i promujacego nie tylko sportową rywalizacje ale i sportowy tryb zycia w ogole.



 Autor komentarza: Sajgonski
Data: 05-10-2016 23:11:45 
Super sprawa. Chętnie bym powalczył na takiej gali.
 Autor komentarza: Karlitopl
Data: 06-10-2016 07:47:06 
To jest moje marzenie!!! Nigdy nie trenowałem boksu, a bardzo bym chciał, bo trening bokserski jest chyba najbardziej wszechstronnym treningiem. Można poznać technikę uderzeń, nauczyć się balansu, pracy nóg, poprawić refleks, szybkość, wytrenować zmianę tempa, itd. Nie chodzi nawet o samą walkę, ale o trening i lepsze zrozumienie boksu, bo oglądają i oceniając walki przed TV mam swoje zdanie jako kibic, a chciałbym spojrzeć na to od strony zawodnika. Trening pod okiem specjalisty to piękna sprawa, ale niestety w mojej miejscowości nie jest to możliwe, nie mówiąc już o White Collar, bo to chyba tylko duże miasta - Warszawa, Kraków, Wrocław, itp.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.