STRASZLIWA BITKA - VARGAS Z SALIDO NA MIARĘ WALKI ROKU!

To miał być świetny pojedynek i na to się raczej nastawialiśmy znając historię obu zawodników, ale to co pokazali Orlando Salido (43-13-4, 30 KO) i Francisco Vargas (23-0-2, 17 KO) przeszło chyba najśmielsze oczekiwania kibiców, promotorów i tych dwóch niesamowitych wojowników.

Panowie szybko zapomnieli o defensywie i zaczęli się okładać cios za cios. W końcówce pierwszej rundy Vargas zyskał przewagę. Na początku drugiej Salido zdominował obustronne bombardowanie, jednak champion znów wrócił w końcówce. W trzecim starciu trwała zażarta wojna, ale pół minuty przed końcem prawy sierp pretendenta zranił przeciwnika, choć obyło się bez nokdaunu.

Salido w czwartej odsłonie narzucił niewyobrażalny pressing. Oczywiście Vargas odpowiadał, lecz Orlando od pierwszej do ostatniej sekundy wyrzucał ciosy niczym z automatu bez chwili wytchnienia. Piątą rundę wszyscy oglądali na stojąco, a tę niesamowitą wojnę mogli przeklinać tylko sędziowie, którzy musieli wskazać na jednego z nich.

Pod koniec pierwszej minuty szóstej rundy Vargas złapał oponenta krótkim sierpem, natychmiast poprawił prawym podbródkowym i tym razem to challenger był w tarapatach. Vargas okładał go przez kilkadziesiąt sekund aż się zmęczył, a wtedy piąty bieg włączył Salido i zaczął odpowiadać swoimi bombami.

Po zażartej i szalenie równej rundzie numer siedem, od połowy ósmej Salido zaczął łamać rywala mocnymi prawym sierpami, którymi przełamywał nawet gardę mistrza. Ale po chwilowym kryzysie Vargas wrócił po przerwie i znów na ringu w StubHub Center w Carson zapanowała wojna na wyniszczenie. W połowie dziesiątego starcia Vargas zaczął składać swoje uderzenia w kombinacje 4-5 ciosów, a szczególnie skuteczna była akcja lewy podbródkowy-prawy sierp. Salido po otrzymaniu kilku takich bomb z grymasem bólu na twarzy cofnął się na liny, jednak kilkanaście sekund później to już on nacierał, by zatrzeć złe wrażenie. Jedenaste starcie jak cała walka - cios za cios, kryzys za kryzys, ból za ból. W hali już nikt nie siedział, a zapewne również przed telewizorem część fanów wstała z fotela.

Ostatnie trzy minuty to dalsza kanonada z obu stron, szaleńcze tempo i mordercze wydawałoby się ciosy. Gdy zabrzmiał ostatni gong, fani szermierki na pięści jeszcze długo wiwatowali na cześć obu wojowników. Obaj krańcowo zmęczeni, zakrwawieni i zapuchnięci, czekali z niepokojem na werdykt... Sędziowie mieli wyjątkowo niewdzięczne zadanie, ale skończyło się tak, jak chyba powinno. Jeden z arbitrów typował nieznaczną przewagę 115:113 Vargasa, lecz dwaj pozostali wypunktowali remis. A przy remisie Francisco zachował tytuł mistrza świata federacji WBC kategorii super piórkowej, czy też jak kto woli junior lekkiej.

Dzień wcześniej odszedł wspaniały Muhammad Ali, ale dzięki takim walkom jak ta boks na pewno będzie miał się dobrze. Kto nie oglądał, niech żałuje...

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Krusher
Data: 05-06-2016 09:30:29 
Prawdziwi Meksykanie !!! ;)
 Autor komentarza: Baboon
Data: 05-06-2016 10:35:50 
Ee tam. Walki Floyda są ciekawsze.
 Autor komentarza: Meehaw
Data: 05-06-2016 12:20:59 
Autor komentarza: Baboon
Data: 05-06-2016 10:35:50

Tomografia komputerowa tego nie potwierdza.
Co do walki, wolę oglądać szachy, zmianę tempa i dramaturgię inną niż "skończy się wylewem, czy nie?".
Takie zwycięstwa jak Fonfary z Cleverlym mają dla mnie jako kibica gorzki smak, o wiele lepiej smakowała porażka ze Stevensonem.
 Autor komentarza: JDiaz
Data: 05-06-2016 12:37:23 
@Meehaw

Szanuję Twoje prywatne odczucia, ale nie o to w sporcie chodzi. Co z "ładnej" porażki Andrzejowi? NIC. Również lubię oglądać bokserskie szachy, jednak nie w sporcie liczy się bardziej brzydka wygrana niż piękna porażka...
 Autor komentarza: Meehaw
Data: 05-06-2016 13:00:30 
Autor komentarza: JDiaz
Data: 05-06-2016 12:37:23

Ładna porażka dała Andrzejowi więcej niż brzydka wygrana, uwierz mi. W sporcie chodzi o pokonywanie barier, podnoszenie fizycznych i psychicznych możliwości, a nie o zwycięstwo. Jakby chodziło tylko o zwycięstwo, to Floyd zebrałby wielkie brawa za zwycięstwo nad Ortizem, a Kłyczko za zwycięstwo nad Solisem.
 Autor komentarza: Arabian
Data: 05-06-2016 14:05:17 
WALKA ROKU BRAWO DLA OBUCH,Vargas mega kondycha nie tylko umiejetnościami mi imponuje jak w poprzednich walkach ale teraz i siłą woli i walką w półdystansie.Bravo
 Autor komentarza: Arabian
Data: 05-06-2016 14:10:54 
nie moge żadnej powtórki znależć,ma ktoś?
 Autor komentarza: MarkS
Data: 05-06-2016 18:58:07 
Ja pierdzielę . Oglądając tę walkę modliłem się w cudysłowiu oczywiście by sędziowie dali remis. Jak coś takiego się ogląda to włos na jajach się jeży . To że Salido ma jajca słonia( Dzięki Maniek1986) to wiedziałem ale Vargas ma takie same i stąd remis. Ta walka przyniosła więcej emocji niż kilka gal w Polsce. Taki Salido to wykopał by cały nasz boks. Ogólnie walka dla Vargasa bo przed nim przyszłość. I dał radę w odróżnieniu od packi-sracki - Łomaczenki .
 Autor komentarza: canuck
Data: 05-06-2016 20:04:18 
Znakomita walka. Mnostwo ciosow, wysokie tempo w poldystansie, jak tez zadnego kunktatorstwa. Troche dziurawa obrona u obu, ale co tam!

Najbardziej bylem zaskoczony faktem, ze obydwaj bokserzy dostali cala game "czysciochow", ale nikt sie nie przewrocil, albo przestal atakowac.
 Autor komentarza: Maniek1986
Data: 05-06-2016 20:40:34 
Marks hehehehe przez chwile sie zastanawialem o co Ci kurwa chodzi ale sobie przypomnialem:)

Oto walka
http://www.allthebestfights.com/francisco-vargas-vs-salido-full-fight-video-pelea-2016/
 Autor komentarza: Emsiem
Data: 05-06-2016 22:38:14 
@Meehaw

Podpisuje się pod tym co piszesz!!!
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.