SZYBKOŚĆ ZABIJA, ALE ROZMIAR MA ZNACZENIE

"Szybkość zabija, ale rozmiar ma znaczenie" - pisał przed walką Canelo-Khan amerykański dziennikarz Steve Kim. Dokładnie tak było w ringu. Jeden cios Meksykanina ułożył ambitnego Brytyjczyka do snu.

Na długo przed pierwszym gongiem wiadomo było, jak będzie wyglądać pojedynek Saula Alvareza (47-1-1, 32 KO) z Amirem Khanem (31-4, 19 KO). W pierwszych rundach zdecydowanie szybszy Brytyjczyk dobrze unikał mocnych ciosów "Canelo", a sam trafiał go z dystansu swoimi prostymi. Powolny na nogach Alvarez nic sobie z tego nie robił. Nokaut był tylko kwestią czasu i wiedzieli o tym wszyscy, łącznie z trenerem Amira. Wystarczyło trochę cierpliwości i doskonale wymierzona kontra nad zbyt nisko opuszczoną lewą ręką.

Khan podjął ryzyko i zapłacił wysoką cenę. To trzecia porażka przez nokaut w jego karierze. Amir zawsze miał szklaną szczękę i padał już w kategorii lekkiej, ale nigdy nie został wykończony tak brutalnie jak na ringu w T-Mobile Arena w Las Vegas. W końcu może się to odbić na jego zdrowiu. W ostatnich latach tylko jeden zawodnik wrócił do rywalizacji na najwyższym poziomie po tak ciężkim nokaucie, ale Khan to nie Manny Pacquiao. Amir wciąż ma na horyzoncie hitowy w Wielkiej Brytanii pojedynek z Kellem Brookiem (36-0, 25 KO), jednak coraz mniej osób wierzy, że skończyłby się on inaczej niż kolejną wizytą Khana na deskach.

Wróćmy do walki Canelo-Khan, bo neutralnemu kibicowi włos się jeży na głowie od tego, jakie fory dostaje 25-letni koń pociągowy grupy Golden Boy Promotions. Warto zwrócić uwagę na statystyki ciosów. System CompuBox staje się coraz większym żartem. "Jest tak dobry jak fantasy baseball" - powiedział kiedyś Paulie Malignaggi. I miał rację.  Panowie z guzikami byli dziś w nocy zdania, że "Canelo" trafił 64 razy na 170 wyprowadzonych ciosów (38% skuteczności), a Khan - 48 na 166 (29%). Tylko gdzie były te ciosy Alvareza w pierwszych czterech rundach, bo ja ich nie widziałem w transmisji Polsatu Sport, za to słyszałem o nich w komentarzu Jima Lampleya na HBO. Tak nie można, są granice.

Czy fenomen rudowłosego Meksykanina naprawdę jest zbawieniem dla boksu po erze Mayweathera i Pacquiao? Gdy widzę i słyszę, co wyprawiają sędziowie podczas walk "Canelo", to zaczynam mieć poważne wątpliwości. Oto skandale punktowe tylko z ostatnich trzech lat:

1. Werdykt dwa do remisu w przegranym 12:0 pojedynku z Floydem Mayweatherem. Alvarez został ośmieszony przez amerykańskiego geniusza, ale sędziowie znaleźli sposób, by przyznać mu 13 z 36 rund. Jeżeli ktoś nie oglądał walki, gotów jest pomyśleć, że była wyrównana, a to była deklasacja w pełnym znaczeniu tego słowa.
2. Niejednogłośna wygrana nad Erislandy Larą. Tutaj walka była już bliższa remisu, ale nadal nie ulega wątpliwości, że "Canelo" był w niej zwyczajnie gorszy. Jego sygnalizowane uderzenia - poza jednym świetnym prawym, który rozciął skórę Kubańczyka - pruły powietrze, a Saul mógł jedynie polować na tułów nieuchwytnego rywala. Lara trafiał z dystansu ciosami prostymi i zabrał Meksykanina do szkoły boksu, ale drugi raz w karierze został haniebnie oszukany. Alvarez przegrał w tamtym pojedynku przynajmniej siedem rund (moim zdaniem dziewięć), a mimo tego doświadczony Levi Martin wypunktował 117:111 dla niego.
3. Prowadzenie punktowe 48:47, 49:46, 47:48 w walce z Khanem. Wszyscy spoza Ameryki widzieli, że Khan wygrywał rundy. Część dziennikarzy była jednak zdania, że "Canelo" prowadził po pięciu starciach 48:47 lub 49:46. To jeszcze nic takiego, oni mają prawo mieć swoje sympatie. Ich zdanie się nie liczy. Problem w tym, że tak samo punktowali w Las Vegas sędziowie  - Glenn Feldman i Glenn Trowbridge. Obejrzałem walkę drugi raz z komentarzem HBO. Byłem zażenowany bardziej niż podczas pojedynku Canelo-Cotto. Lampley, Jones Jr i Kellerman zachwycali się boksem człapiącego i polującego na jeden cios Alvareza, który moim zdaniem do czasu nokautu wygrał tylko piątą rundę. Czyli 49:46 dla Khana, ale nie u sędziów. Gdyby Brytyjczyk dotrwał do końca, obrabowaliby go i śpiewali peany na cześć "Canelo".
4. Skandaliczny werdykt w walce z Miguelem Cotto. W tym przypadku zdania są podzielone. Cała Ameryka twierdzi, że Cotto walczył zbyt ostrożnie , a mocniejsze ciosy Alvareza zrobiły robotę. Nie zgadzam się z tym - od początku pisałem, że moim zdaniem Portorykańczyk go wyboksował i wygrał walkę 116:112 lub 115:113. Co ciekawe, komentatorzy meksykańskiej telewizji Azteca widzieli jeszcze wyższe zwycięstwo Cotto (117:111), a "La Prensa" pisała nawet o kradzieży w Las Vegas. Nie czepiam się jednak tego, że w zaciętej walce sędziowie wskazali na bardziej perspektywicznego zawodnika. Chodzi mi o karty punktowe, które całkowicie wypaczyły obraz pojedynku. 118:110, 119:109 i 117:111 - jednogłośnie dla "Canelo", który przyjmował gratulacje od Mauricio Sulaimana z WBC i świętował na długo przed ogłoszeniem werdyktu. W przypadki nie wierzę.
5. Punktacja w pojedynku z Austinem Troutem. Tutaj nie można mieć zastrzeżeń do decyzji sędziów. "Canelo" był minimalnie lepszy i miał prawo wygrać 114:113, a może nawet 115:112. Problem w tym, że w wyrównanej walce, gdzie o wyniku tak naprawdę zadecydował pojedynczy nokdaun Stanley Christodoulou raczył przyznać "Canelo" dziesięć rund (118:109), a Oren Shellenberger osiem (116:111). A byli przecież tacy, którzy punktowali minimalnie dla Amerykanina.

Podsumujmy - Alvarez stoczył siedem walk w ostatnich trzech latach. Jego bilans to sześć zwycięstw (trzy przed czasem) i jedna porażka dwa do remisu. Gdyby nie nazwisko i status wschodzącej gwiazdy, mógłby mieć na koncie trzy albo cztery porażki. Pojawia się ważne pytanie - czy będzie teraz można uczciwie pokonać "Canelo" na punkty, kiedy stał się ikoną boksu zawodowego w Ameryce i wszystko jest ustawiane pod niego?

Cieszy jedynie fakt, że Alvarez chyba nie będzie dłużej unikał Giennadija Gołowkina (35-0, 32 KO). Przebąkuje nawet, że może z nim walczyć w pełnym limicie 160 funtów. Stawką pojedynku byłyby tytuły WBC, WBA Super, IBF, IBO i The Ring oraz miano króla wagi średniej. Faworytem będzie "GGG", ale musi nastawić się na nokaut, bo z "Canelo" coraz trudniej wygrywać rundy. Na szczęście Kazach nie zna innego sposobu walki.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Przygodę z Bokser.org rozpoczął w 2009 roku, obecnie zastępca redaktora naczelnego serwisu. Twórca artykułów i felietonów. Z ramienia portalu relacjonuje gale z Polski i Europy. W swoim dziennikarskim CV posiada wywiady z Royem Jonesem Jr, Evanderem Holyfieldem, Shannonem Briggsem, Oliverem McCallem, Olą Afolabim czy choćby ostatnimi wielkimi mistrzami wagi ciężkiej - braćmi Kliczko. Od lutego 2014r. także dziennikarz redakcji sportowej Super Expressu.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Ajapatyka
Data: 08-05-2016 12:17:45 
I jaka jest roznica miedzy Mayweatherem i Khanem ? po piwerwsze Khan tylko poluje na kase, wie ze z jego szczeka nie da rady, rudy tak samo nic sie nie zmienil, polowal przez 6 rund na pojedynczy shot, bo inaczej tego nazwac nie mozna. Ej czekaj ale Amir nie bedzie walczyl z Mayweatherem bo nie zasluguje taki pionek z nim walczyc. Khan to piz*a jakich malo...
 Autor komentarza: hayabooza
Data: 08-05-2016 12:23:01 
Floyd to geniusz on nie przyjął od rudego nawet jednego mocnego ciosu przez wszystkie 12 rund
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 12:25:47 
Niestety wszystko na temat tego jak niancza tego Canelo to prawda. Oscar deLaHoya zabija boks, przykre ze pomaga mu w tym Bernard ktorego zawsze szanowalem.


I osobiscie nie jestem takim optymista czekam co wymysla zeby nie doszlo do walki z Golovkinem..
 Autor komentarza: towd
Data: 08-05-2016 12:26:02 
Bardzo dobry artykuł, temat całkowicie wyczerpany.
Za Canelo nigdy nie przepadalem, tak samo jak z Khanem. Po ciezkim KO wroci do wagi polsredniej, bedzie chwalony za swoja odwage czy tam jaja i dalej bedzie plakal o hitowe walki i wiekszy wyplaty :)

Przykro patrzec jak boks zawodowy stacza sie coraz bardziej i dla wiekszosci ludzi to juz tylko biznes i kult zera w rekordzie.

Pozdrawiam.
 Autor komentarza: towd
Data: 08-05-2016 12:27:17 
*za Khanem
**wieksze wyplaty

Kurde przydalaby sie mozliwosc edycji komentarzy
 Autor komentarza: samqualis
Data: 08-05-2016 12:28:38 
tyle ze rudy z mayweatherem byl w chuj wychudzony , nie ma co go porownywac do tego z Khanem
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 12:32:19 
Autor komentarza: samqualisData: 08-05-2016 12:28:38
tyle ze rudy z mayweatherem byl w chuj wychudzony , nie ma co go porownywac do tego z Khanem


Zartujesz sobie?? Na wadze z Mayweatherem byl lzejsyz 3 funty to jest niecael 1,5 kilograma dokladnie cos miedzy 1,2 a 1,3 Problem w tym ze 3 lata temu zrobienie 152 funtow to dla Canelo byl na bank nijesyz problem niz dzis 155 Na wadze wygaldal jak trup
 Autor komentarza: samqualis
Data: 08-05-2016 12:42:39 
dzis wygladal jak trup ? chyba nie widziales wazenia mayweather-canelo .. to byl trup
 Autor komentarza: samqualis
Data: 08-05-2016 12:48:12 
niecale 1,5 kg ? ledwo zbija do 155 a dla ciebie 152 to nie problem lol hahah
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 12:56:40 
samqualis

Zlituj sie i jak nie masz pojecia o czym piszesz to nie pisz

W 2013 kiedy Canelo bil sie z Mayweathere byl zawdnikiem 154 i bez problemu robil ten limit

w 2010 byl zawodnikiem 147

Mamy 2016 Canelo jest wiekszy niz w 2013 i nie o 1,25 kilograma. Jak myslisz ze 23 latek bedacy ciagle w treningu w duzej czesci silowym na dodatek z naturalna budowa taka jak Alvarez przez 3 lata nie urosnie kilka kilo miesnia to .... mysl tak dalej tylko nie pisz glupot
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 12:59:21 
Zapomnialem tez napisac ze z wiekiem organizm coraz gorzej znosi takie brutalne cisniecie wagi ale to kolejna oczywistosc
 Autor komentarza: Barkley00
Data: 08-05-2016 13:11:30 
Świetny artykuł, doskonałe przypomnienie wałów zasranej gwiazdeczki Canelo. Takich pleców jak ma ten pajac, to nikt nie ma. Zgadzam się z Redaktorem w 100 procentach w każdym z wymienionych przypadków.
 Autor komentarza: Barkley00
Data: 08-05-2016 13:14:45 
Pojawia się ważne pytanie - czy będzie teraz można uczciwie pokonać "Canelo" na punkty, kiedy stał się ikoną boksu zawodowego w Ameryce i wszystko jest ustawiane pod niego?

*
*

Nie, Ku#wa, nie można. Piszę o tym od dawna, że każdy z Rudym śmieciem ma na starcie 4 rundy w dupe. Na szczęście z GGG żaden wał mu nie pomoże, pytanie tylko czy do tej walki dojdzie? Bardzo w to wątpię. Nie pozwolą rudej kurze urwać złotych jaj.
 Autor komentarza: StewRoid
Data: 08-05-2016 13:26:26 
koleżko dużo zależy od diety. Canelo na ostatniej wadze wyglądał ok, nie ma w ogóle co porównywać do ważenia z Moneyem. A Twoje argumenty są tak głupie że aż śmieszne :)
Jeżeli bilans kaloryczny ma na 0 czy w granicach to nawet przez wiele lat treningu na siłowni może nie skoczyć w górę.
 Autor komentarza: Madras
Data: 08-05-2016 13:42:11 
Nie wiem, czy walka GGG - Canelo to dobry pomysł. Rudy to silny facet i nie wiem czy da radę go Kazach znokautować. Bez nokautu GGG przegra to... Przykro mi, ale takie są smutne realia.

Co do publikacji to w zasadzie w większości się zgadzam, ale ciekaw jestem gdzie są przemądrzali userzy, którzy śmiali się z innych użytkoników, kiedy mówiło się, że Cotto pokonał Canelo... Bo według Compubox, "amerykańskich ekspertów", dziennikarzy HBO itd wygrał Meksykanin. W mojej ocenie w tamtej walce powinien być remis ze wskazaniem na Cotto. Oczywiście, Canelo bił mocniej, wywierał presję, ale sztuka bokserska Portorykańczyka jest nie do podważenia.

Przecież z HBO i z ludźmi współpracującymi z nimi jest podobnie jak u nas w Onetem i innymi lewackimi ośrodkami. Wiadomo kto tym rządzi i wedle tej reguły powstają takie, a nie inne publikacje. Choćby Canelo padał w każdej rundzie z Khanem, to i tak pewnie według HBO Meksykanin powinien wygrać, bo wykazał się większą wolą walki :D Przecież podobnie było z walką Bradleya z Prowodnikowem. Rusek kładł go kiedy chciał, a werdykt poszedł na konto "Pustynnej burzy". Później się jeden sędzia niby przyznał, że popełnił błąd na karcie i zamiast remisu wskazał wygraną Bradleya, ale co to zmieniło? Nic, nawet pewnie nikt teraz tego nie pamięta.
 Autor komentarza: paxoxxx
Data: 08-05-2016 13:42:32 
Wymowny tytuł artykułu XD:)
 Autor komentarza: Grzelak
Data: 08-05-2016 13:52:29 
Mam pytanie do autora artykułu
z Floydem "Alvarez został ośmieszony przez amerykańskiego geniusza"
z Larą ""Canelo" był w niej zwyczajnie gorszy"
z Knanem "Wszyscy spoza Ameryki widzieli, że Khan wygrywał rundy"
z Cotto "Portorykańczyk go wyboksował i wygrał walkę 116:112 lub 115:113"
itd itd
Rozumiem, że to są Twoje opinie. Na jakiej podstawie tak uważasz? Canelo nie jest efektowny ale za to bardzo efektywny. Sugerujesz, że sędziowanie walk Canelo to jakaś zmowa? Słabe masz te argumenty skoro nawet w punktacji walki z Khanem widzisz coś podejrzanego.
Canelo jest bardzo niedoceniany. A przecież wczoraj pokazał ile jest wart.
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 13:54:27 
Stew Roid

hahaha Za to Twoje argumenty sa bardzo sensowne "kolezko" Bilans kaloryczny na zero u piesciarzy zawodowych na roztrenowaniu..... :D:D:D:D

Widziales jak Canelo wygladal tuz po walce z Floydem kiedy pomagal ofiarom powodzi? 85 kilogramow lekko

I jeszce jedno wytluamacz mi dlaczego zawadnicy ida z waga do gory w miare lat. Takie widzimisie? Dlaczego Canelo walczy w 155 anie 154 Chialbym wiedziec



i wogole rzeczywiscie nie ma co porownywac wazenia z Floydem do wazeniem z Khanem porazajaca roznica :D ...litosci:

http://www.proboxing-fans.com/wp-content/uploads/2013/09/mayweather-canelo-weigh-in4.jpg

http://cdn.newsapi.com.au/image/v1/46334503543e8de6eb70245de188653d?width=700
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 14:01:16 
Nie znalazlem zdjecia z powodzi. Znalezlem inne z roztrenowania.... zerowy bilans kaloryczny ...

https://i.ytimg.com/vi/Jx9tpDSSqHA/maxresdefault.jpg
 Autor komentarza: rocky86
Data: 08-05-2016 14:27:21 
Zgadzam się z artykułem, przy czym wynik w walce z Cotto nie uważam za wałek, w tym sensie, że uważam, iż Canelo wygrał walkę, ale w nie takich rozmiarach jak na kartach punktowych, minimalna wygrana 115-113, 116-112.

Co do tego compubox, to od dłuższego czasu pokazują liczby nijak mające się do rzeczywistości, a w tej walce dopatrzyć się większej liczby wyprowadzonych uderzeń po stronie Alvareza, to już jest k@rwa przegięcie. Khan dziobał jabem, wskakiwał z seriami, Canelo ograniczał się do pojedynczych ciężkich ciosów i to niby on wyprowadził więcej? Noż k@rwa kpina. Z trafionymi ciosami to samo, a do tego jaka niby przewaga.

Bańka Canelo rośnie, bije się z mniejszymi, wnosi po 15 funtów więcej od przeciwnika do ringu, a i tak potrzebuje pomocy sędziów, jak inna meksykańska primadonna Chavez jr (np w walce z Vera). Żenada straszna.
DO tego te pierdy o tym, że nie jest średnim. Tak, k@rwa nie jest średnim bo w ringu mieści się w kat. półciężkiej.

Jeśli dojdzie do walki z GGG, to zostanie tam brutalnie zgwałcony w ringu. GGG to wbrew pozorom typowy psychopata, uśmiechnięty, przyjazny, a w ringu rzeźnik bez skrupułów.

Im więcej walk Canelo oglądam tym mniejsze szanse daje mu na przetrwanie pełnego dystansu z Kazachem.
Amerykański hype w czystej postaci i jak każdy produkt marketingu zostanie zweryfikowany w brutalny sposób.
 Autor komentarza: wojtyla85
Data: 08-05-2016 14:35:33 
Zaraz przyjdzie Cop i bedzie tlumaczyl tego Rudego oszusta... Bo my sie nie znamy i wogole!
 Autor komentarza: Rolan
Data: 08-05-2016 15:02:01 
Compubox nigdy nie był doskonały, ale jakoś tam się sprawdzał. Teraz niestety jest wykorzystywany jako alibi, słabe alibi. Byłem zszokowany statystykami z walko Cotto-Canelo. Ja tam widziałem leniwego Meksykańca stosującego pojedyńcze ciosy nie wywierającego presji. Cotto walił seriami nawet jak większosć nie wchodziła to i tak tych ciosów było więcej niż Rudego.

Madras
Porównywanie walki Provodnikov-Bradley jest tutaj nie na miejscu. Jest to jedna z moich ulubionych walk i oglądałem ją kilkukrotnie i nie uwazam, aby Provo został skrzywdzony. Kiedy Bradley sie z nim bił dostawał bęcki, ale większość rund przeboksował normalnie nie wdając się w bijatyke. Wtedy ładował całe serie w facjate Provodnikova i wygrywał rundy bardzo wyraźnie. Walka ogólnie około-remisowa.
 Autor komentarza: trucker
Data: 08-05-2016 15:04:58 
samqualis..

@Sugar78 ma zupełną racje na temat limitu z Floydem..Wiec twoje upieranie się przy swoim błędnym zdaniu jest niepotrzebne...

Młody organizm inaczej znosi zrzucanie i z wiekiem nabiera się wagi..Alvarez był 3 lata młodszy wiec wtedy dla niego robienie limitu 152 dla Floyda odbijało się tak samo a może nawet lepiej niż teraz robienie 155 funtów...

Wtedy walczył 154 funtach-dwa funty poniżej limitu dla 23latka to nie problem..
Teraz walczy w 160 i robi 5 funtów poniżej granicy...jak widać dla niego to nie problem..

Co do artykułu zupełnie sie zgadzam z Leszkeim Dudkiem...

Ten Alvarez jest przereklamowany i gdyby nie plecy miałby przynajmniej 3 po stronie porażek...

Zwykła dojna krowa która boi sie własnego cienia nie mówiąc o GGG...
 Autor komentarza: hitman
Data: 08-05-2016 15:20:09 
Tak jak pisał Wojtyla85, zaraz przyjdzie Cop i rozsmaruje wszystkich tych, którzy w walce Canelo - Lara widzą coś podejrzanego.
Wszyscy mówią o tym, że Saul na rywala dobrał sobie kogoś małego jak Khan. Ale wystarczy popatrzeć troszkę wstecz, by zauważyć, że taka praktyka trwa od kilku lat, np. walka z Matthew Hattonem o pas WBC w junior średniej - przecież młodszy Hatton przed tym pojedynkiem walczył tylko w półśredniej. To samo z Josesito Lopezem - przecież Lopez 1,5 roku przed walką z Alvarezem walczył w lekkopółśredniej! A z Saulem walczył w junior średniej.
Canelo daje dziś szansę, aby na walce z nim przeciwnicy mogli zarobić, ale widząc to wszystko co się dzieje, nie można wykluczyć, że wkrótce będą pojawiać się pięściarze, którzy odmówią walki z nim.
 Autor komentarza: Arabian
Data: 08-05-2016 15:35:29 
Haha typowo ,bo jak "człapie" to co? wielu było genialnych zawodników "flatfooted" nie punktuje się w boksie tego że ktoś ładnie lata na nogach litości,O ile liczby w walce z Cotto z zadanych ciosów były dziwne ,to tutaj mogą być prawidłowe ,Obaj zawodnicy mieli długie momenty bez ciosu,Khan czasami rzucił serie i tyle.'Cotto też latał sobie na nogach ale nic z tego nie wynikało konkretnego,co nie którzy tu punktują walki według KM przebiegniętych.

1.Canelo prowadził z Khanem
2.Canelo wygrał z Larra
3.wygrał z Cotto 116-114 (w mojej punktacji) wyżej u sędziów ale lepszy wygrał więć mnie to nie obchodzi.
zobaczył bym rewanż z FMJ ,Rudy jest dużo lepszy niż był w 2013.
 Autor komentarza: StewRoid
Data: 08-05-2016 15:55:06 
Sugar
widzę że u Ciebie czytanie ze zrozumieniem kuleje albo kompletnie nie istnieje. Ja nie napisałem że Canelo ma zerowy bilans kaloryczny, ale to że w takim przypadku mięśnie nie rosną, ew. możliwa jest delikatna rekompozycja składu ciała. A Canelo owszem na roztrenowaniu zapewne ma bilans dodatni, tak jak zdecydowana większość sportowców, którzy robią wagę pod konkretny termin, ale później w trakcie obozu za to ma ten bilans ujemny dlatego traci wagę.
Nie wiem czy widzisz różnice, po prostu pokazuję ze Twój argument jest bez sensu.
Jasne że większość zawodników idzie w górę w trakcie kariery ale wcale nie wszyscy poza tym to jest bardzo indywidualne, w przypadku Caelo to mogło nie mieć znaczenia bo wciąż jest bardzo młody, i mógł np. zmienić dietę.
No jak na podstawie takich zdjęć potrafisz określić wagę zawodnika to chapeau bas xD
i tak ja różnicę widzę w przypadku obu ważeń, na korzyść tego ostatniego, w 155 na pewno czuje się lepiej, myślę że w pełnych 160 byłby nawet lepszy tylko tam wiadomo kto czeka.
Spróbuj następnym razem przeczytać post przynajmniej ze trzy razy zanim zdecydujesz się odpisać :)
 Autor komentarza: Rollins
Data: 08-05-2016 16:05:07 
Z dużej chmury mały deszcz.

Większość miała cichą nadzieję, że coś się wydarzy nieoczekiwanego. Że może zmiana wagi wpłynie dodatnio na Khana. Nic takiego się nie stało.
Amir Khan to wysoki, szczupły chłopaczek. Waga półśrednia to maks, w jakiej on może się znaleźć. Wczorajsza walka udowodniła, że kategoria nawet junior średnia to dla niego za dużo. Ciężki Alvarez rzucał nim jak piłką. Taki junior średni Lara, Charlo, Andrade robiliby to samo.
Ta walka to był mismatch z opóźnionym zapłonem.
Inaczej zwąc oszustwo.
Ale to się odwróci przeciw kunktatorom.
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 08-05-2016 16:07:52 
StewRoid

wszystko mialo by sens gdyby nie to ze :

najczesciej zawodnicy na roztrenowaniu nie tylko zra ale do tego robia SILE a treningi w rekawicach pewnie ze 2 razy w tygodniu.

Potem wiaodmo oboz obcinka itd Efekt jest taki ze wiekoszsci coraz ciezej jest zrobic limit i z wiekiem ida do gory nie dla zabawy nie dla widzimi sie nie z nudow - z koniecznosci.

Pozatym mamy konkretny przyklad. Canelo ktory walczyl w 147 potem 154 w ktorym sie juz nie miesci i ledow dyma 155 bo tak naparwde obecnie jest juz w 160.
 Autor komentarza: Rollins
Data: 08-05-2016 16:07:56 
Co do wczorajszej punktacji, to walka była bliska remisu. Khan może minimalnie częściej trafiał, ale ciosy Canelo były dużo groźniejsze.
Szkoda się rozwodzić. Tam nokaut wisiał od pierwszego gongu. Ze strony tylko Alvareza.
Meksykanin mógł i raczej powinien tę walkę wygrywać na punkty.
Absolutnie nie świadczy to dla niego na plus.
 Autor komentarza: Rollins
Data: 08-05-2016 16:15:23 
samqualis Data: 08-05-2016 12:42:39
dzis wygladal jak trup ? chyba nie widziales wazenia mayweather-canelo .. to byl trup
Autor komentarza: samqualis Data: 08-05-2016 12:48:12
niecale 1,5 kg ? ledwo zbija do 155 a dla ciebie 152 to nie problem lol hahah
*
*
W pełni popieram. Z Mayweahterem Alvarez to był dopiero trup.
3 funty w takiej sytuacji to dużo.

On wtedy robił ledwie 154. Musiał zrzucić jeszcze dwa.
Teraz ledwie robi 155, ale nic więcej nie musiał zrzucać.
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 08-05-2016 16:16:36 
Autor komentarza: Rollins

Data: 08-05-2016 16:05:07

Z dużej chmury mały deszcz.

Większość miała cichą nadzieję, że coś się wydarzy nieoczekiwanego. Że może zmiana wagi wpłynie dodatnio na Khana. Nic takiego się nie stało.


Ja odnoszę wrażenie, że zdecydowana większość była pewna, że to może się skończyć tylko KO na Khanie...
 Autor komentarza: rocky86
Data: 08-05-2016 16:27:54 
Jeszcze odnośnie tych statystyk, to obejrzałem walkę ponownie i roboczo podliczyłem te ciosy, wyszło mi tak:

Canelo- Khan
1. 6- 13 (po jednym mocnym ciosie na górę u obu)
2. 8- 16 (jeden mocny body punch Canelo)
3. 21-10 (nic mocnego tutaj nie weszło, co ciekawe, według compubox Canelo trafił 13, a Khan 7 razy)
4. 16-10 (jeden mocny cios Khana na górę, dwa mocne na dół Canelo, przy czym jeden na biodro)
5.10- 13 (tutaj już Rudy nawsadzał, dwa mocne body punch'e i dwa mocne na górę)
6. 8-12 (dwa potężne ciosy na górę Rudego i jeden na korpus)

Łącznie wyszło 59-84 i o ile liczba trafionych Rudego może być ok (bo to średnio biorąc różnica 2 ciosów na runde) o tyle liczba trafień Khana jest skrajnie zaniżona.
 Autor komentarza: rocky86
Data: 08-05-2016 16:30:43 
Trochę pokręciłem, tak miało być:

Canelo- Khan
1. 6- 13 (po jednym mocnym ciosie na górę u obu)
2. 8- 16 (jeden mocny body punch Canelo)
3. 10-21 (nic mocnego tutaj nie weszło, co ciekawe, według compubox Canelo trafił 13, a Khan 7 razy)
4. 10-16 (jeden mocny cios Khana na górę, dwa mocne na dół Canelo, przy czym jeden na biodro)
5. 13-10 (tutaj już Rudy nawsadzał, dwa mocne body punch'e i dwa mocne na górę)
6. 12-8 (dwa potężne ciosy na górę Rudego i jeden na korpus)
 Autor komentarza: sajferr
Data: 08-05-2016 16:47:26 
Rzadko, loguje się i komentuję ale z tej okazji muszę cos napisać...
1:Alvarez to kompletna miernota...Jakim to trzeba być bezwstydnym gnojem, facet "niby" w tej samej wadze co załozmy cotto,khan czy floyd a na walce wazy o 5kg wiecej od nich...Już samo to w mojej opinii jest kompletnie bez honorowe... Lamus cały czas biję sie z mniejszymi od niego samego

2:Ten patałach nawet nie potrafi zbić przysłowiowej "piątki" rekawicą czy to z floydem czy wlasnie dzisiaj z tym khanem...Może to nie jest jakieś arcyważne, ale jak przeciwnik przeprasza to wypadałoby te przeprosiny przyjac..
3:Jakim cudem ten gośiu jest meksykancem? Ani charakter ani wygląd, alvarez to zapewne jakiś ukrywajacy sie niemiec
4:To jak ten koleś jest obsrany przed Golovkinem bawi mnie niesamowicie:D
5:Punktowanie
 Autor komentarza: matd
Data: 08-05-2016 18:26:28 
Pozwole sie sam zacytowac :)

Osmieszyles sie kaleko..Te brzydkie okreslenie jest adekwatne do tego twojego domagania sie o walke z Floydem !

Cymbal...Jego metny wzrok od nokautow widze nagminnie przed oczami..Az tyle tego bylo...

Ksiezna chciala Floyda ?? :V :V :V O ja pierd@#eeeeeee ..Floyd,to czy Alvarez by wazyl 35 kilo .czy 55 czy 75,czy moze jeszcze 85 ,albo idzmy na calosc - 95 :d ..To bylby tak samo ogrywany jak w ich pierwszej walce... A tu khan :d ,,wirtuoz,, ktory daje sie zlapac szkolnym bledem,, :D

ZALOSNE kanidło ! tfu
 Autor komentarza: StewRoid
Data: 08-05-2016 20:04:39 
Sugar
no właśnie nie koniecznie, wielu na roztrenowaniu po prostu cieszy się życiem, w miarę dbając o formę, poprzez różne typy aktywności żeby za bardzo nie przytyć bo wiadomo że później są większe problemy ze zbijaniem, ale wcale nie jest takie normalne robienie siły między obozami.
 Autor komentarza: cop
Data: 08-05-2016 20:55:08 
Z ekskluzywna wylacznoscia dla polskich czytelnikow portalu bokser.org, wrazenia z bokserskiego wydarzenia skonstruowane na szybko z terminalu McCarran International Airport.


Z PAMIETNIKA ANDRE

“KHANELO”
T-Mobile Arena, Las Vegas, NV
May 7th, 2016

Ladujemy w Las Vegas dopiero przed druga po poludniu w sobotni, troche szary pod wzgledem pogody dzien. Dosc dlugi lot z Bostonu do Las Vegas z przesiadka w Detroit, a poniewaz to niestety Delta Airlines, nie byl to najprzyjemniejszy czas…lol… Uber z lotniska do naszego hotelu MGM Grand, szybkie prysznice i nasza czworka wypada na pozny lunch do Smith & Wolensky Steakhouse na Las Vegas Blvd. Po godzinnym posiedzeniu oczywiscie obowiazkowy spacer do hotelu jest zawsze dobra opcja jak sie jest w stolicy hazardu i pogoda nie zabija nikogo niesfornym upalem. Dzisiaj tylko okolo 68-70 stopni w skali pana F. Wrecz idealnie i cieszymy sie wszyscy, ze te 90+ temperatury z nastepnego tygodnia nas nie beda dotyczyly, aczkolwiek nie mialbym nic przeciwko odpoczynkowi w Las Vegas przez te pare dni zamiast powrotu do MA.
Najnowsza hala w Las Vegas T-Mobile Arena jest doslownie zlokalizowana, pare krokow od MGM Grand, czyli szybciutko docieramy do niej spacerem okolo 5PM czasu lokalnego. Walki juz trwaja od jakiegos czasu, ale to tylko takie malo istotne wydarzenia, ktore nie sa warte wiekszej uwagi. Pare slow o T-Mobile Arena. To jest nasz pierwszy raz, kiedy mamy okazje byc na imprezie w tym obiekcie I musze sie przyznac iz budzi niesamowite wrazenie. Znakomita lokalizacja, architektoniczny majstersztyk I zdecydowanie moja ulubiona od pierwszego wejrzenia hala widowiskowa w naszym kraju. Uwielbiam Barclays Center w Brooklyn, ale sadze iz wlasnie T-Mobile stanie sie wymarzonym miejscem na bokserskie wielkie gale. Obiekt bardzo nowoczesny i funkcjonalny a na dodatek posiadajacy niesamowite wrecz mozliwosci ustawienia sceny na bokserskie badz tez koncertowe wydarzenia. Wchodzac do areny dostalismy 50% kuponu znizkowe na kupno biletow Gwen Stefani koncertu. Nie wiem czy skorzystam, ale to rewelacyjna oferta by zobaczyc byla gwiazde No Doubt w nowym repertuarze juz za $150 i to ze znakomitych miejsc. Co do dzisiejszej imprezy bokserskiej, to bylismy dosc duzymi szczesciarzami, gdyz udalo sie nam kupic na StubHub cztery bilety za niewiele ponad $2.5K a ich wartosc byla $800 kazdy, czyli nie byl to zly interes.
Wchodzac na hale, obserwujemy natychmiast juz druga runde walki kuzyna Oscara, niejakiego Diego De La Hoya. Byl to dokladnie moment, w ktorym Santomauro byl wlasnie liczony. Pojedynek niezbyt interesujacy i prawde mowiac przeciwnik chyba idealnie dobrany by nie zrobil krzywdy dla Diego. Walka byla chyba zakontraktowana na 8 rund w “bantamweight division” ale jak sie spodziewalem juz wczesniej, Diego De La Hoya zdominowal precyzja ciosow swojego przeciwnika Rocco Santomauro I naroznik jego zwyczajnie rzucil recznik poddajac swojego piesciarza w siodmej rundzie. Jay Nady powinien juz prawdoodobnie odpuscic sobie prace w ringu, gdyz osmieszal sie bedac tak wolnym, ze nie nadazal za sledzeniem akcji. Na kazdego przychodzi czas…lol…
Jestem troche zawiedziony, ze nie ma na tej gali Michael Buffer, a jego zmiennink, niejaki Joe Martinez to tylko cien tego co zaoferowac moze slynny krzykacz: “Leeeeet’s Geeeeeeeeeeet Reeeeeeeeeeeeadyyyyyyyyyyyyyy…” Niestety, jest to juz chyba osobliwe zroumienie sytuacji, ze Buffer pograzony w konflikcie z upadajacym sportowym oddzialem HBO nie zamierza byc restrykcyjnie trzymany kontraktami i wybiera sobie imprezy, ktore daja mu nie tylko pieniadze ale i satysfakcje profesjonalna. Reszta HBO Team jak zwykle w akcji dookola ringu.
Pierwsza walka, ktora ogladamy w calosci to spotkanie pomiedzy Curtis Stevens a Patrick Teixeira w “middleweight division”. Czekalismy na ten pojedynek dosc dlugo, gdyz najwyrazniej od niego rozpoczynala sie transmisja PPV, wiec w miedzyczasie wyskoczylismy na drinka…lol… Coz mozna powiedziec o samej walce? Tak naprawde niewiele. Wyzszy Brazylijczyk probowal dosc nieudolnie trzymac na dystans Stevensa, ale ten od pierwszej sekundy walki wywieral niesamowita presje i nieustannie szukal nokautu. Ten nastapil juz w drugiej rundzie po znakomitej wymianie lewego Teixeira na prawy Stevensa. Cios Amerykanina byl tym, ktory sie liczyl i sedzia ringowy Tony Weeks byl zmuszony przerwac walke w drugiej rundzie. Curtis Stevens by way of KO 2.
Kolejny pojedynek to ten, na ktory czekalem od jakiegos juz czasu, gdzy chcialem zobaczyc Frankie Gomeza z kims, kto ma zdolnosci, odpornosc i umie dostosowac sie do taktyki przeciwnika. Takim piesciarzem jest zdecydowanie Mauricio Herrera. Mam nadzieje, ze wszyscy pamietaja jego swietna walke na Puerto Rico z Danny Garcia? Przegral wowczas, ale wielu krytykow branzowych uwazalo iz remis badz nawet porazka Garcia bylyby usprawiedliwione. Ja akurat dalem zwyciestwo dla Danny Garcia, ale remis nie bylby wowczas zlym wynikiem, badz tez strasznie krzywdzacym piesciarza z Philadelphia.
Coraz wiecej ludzi naplywa do T-Mobile Arena. Rozpoczyna sie potyczka Herrera-Gomez. Wyraznie fizycznie wiekszym piesciarzem jest Frankie ale obaj sa dobrze wyszkolonymi i ambitnymi kompetytorami, wiec spodziewam sie dlugiej walki. Rozciecie pod okiem Herrera w koncowce drugiej rundy ustawia jednak walke na korzysc Gomeza, ktory najwyrazniej od tego momentu zaczyna kontrolowac to co dzieje sie w ringu. Rundy 4 & 5 to coraz wyrazniejsza przewaga Gomeza a po rundzie osmej najwyrazniej widac iz Herrera bedzie potrzebowal nokautu by miec szanse na wygrana. Praktycznie w drugiej czesci walki ogladamy niemalze juz jednostronny sparring, ktory na dodatek zaczal sie robic nudnym widowiskiem. Publika zaczyna sie rozchodzic i najwyrazniej zainteresowanie tym pojedynkiem spadlo drastycznie w ostatnich rundach. Po dziesiatej i koncowej rundzie tego dosc nudnego pojedynku w “welterweight division” wszyscy sedziowie orzekaja wynik latwy do przewidzenia, czyli 100-90. To jest dokladnie moje wrazenie z tej walki. Szkoda mi Mauricio, ale czas juz konczyc kariere, gdyz zdrowie ma sie tylko jedno. Dodam, ze walka byla na tyle nudna, ze nawet Vic Drakulich, ktory lubi byc aktywnym ringowym, nie mial zbyt duzo szansy by sie zaangazowac w swoja prace.
Kawalki muzyczne takich jak Rihanna, Drake, Twenty One Pilots i oczywiscie uwielbianych w Las Vegas The Rolling Sones dodaja smaczku do coraz to bardziej goracej atmosfery w hali T-Mobile. Mamy kwadrans na szybkiego drinka, wiec wypadamy by sie rozerwac…lol…
Kolejny pojedynek wieczoru w “middleweight division” to potyczka pomiedzy David Lemieux i idacego wagowo do gory Glen “The Jersey Boy” Tapia, w ktorego narozniku widzimy slynnego Freddie Roach. Jak to przebiega? No coz, tak jak wlasciwie przewidywalem. Agresywny od pierwszej sekundy walki Lemieux wywiera presje na zbyt statycznym i leniwym Tapia. Pierwsza runda to nieustanna agresja Kanadyjczyka, ktory nie czeka na nic a atakuje bezwzglednie i nie unika wymian. Najwyrazniej czuje sie fizycznie bardzo silnym I mentalnie idealnie przygotowanym do tego pojedynku zawodnikiem. Kolejna runda to popis Lemieux. Tapia juz zaczyna sie chwiac na nogach i nokaut wisi w powietrzu. Duze owacje w hali. Najwyrazniej David zyskal sobie latynoskich fanow. Jedyna bronia Glena jest lewy prosty, ale uzywa go tak sporadycznie, ze jest ten cios niemal nieistotny. Przed walka sadzilem, ze gdyby umial wykorzystac ta wlasnie bron ze swojego arsenalu, mialby szanse na przeciagnicie tego pojedynku dluzej. Stawialem na Kanadyjczyka i w czwartej rundzie mnie nie zawiodl. Piekny nokaut. Lewy sierpowy, poprawka juz nieistotna prawym i Tapia na deskach. Wstaje ale jego wlasny naroznik go poddaje, co wywoluje burze gwizdow i ogolnej dezaprobaty na widowni. Mysle jednak, ze byla to dobra decyzja Freddie Roach, ale Tapia to juz przeszlosc. Fajny gosciu, gdyz mialem okazje go poznac osobiscie w tamtym roku, ale najwyrazniej nie jest predysponowany do wielkiego boksu.
David Lemieux by way of KO 4.
Rozgladam sie dookola i hala wyglada na zapelniona, aczkolwiek tych drozszych wejsciowek jest wciaz sporo dostepnych. Obok nas jest pare wolnych miejsc, wiec oczywiscie wiadomo iz promocja walki nie zostanie uznana za najwiekszy sukces ale jedak wyniki beda z pewnoscia bardzo dobre. Nie wiem dokladnie ilu fanow boksu pojawilo sie na hali tuz przed rozpoczeciem walki wieczoru, ale domyslam sie tak “na oko” iz musi byc dookola nas okolo 17-18 tysiecy ludzi.
I juz czas na walke wieczoru. Na widowni wrze. Lubie taka atmosfere. Czesto zazdroszcze kibicom w UK, ze maja tak wspaniale imprezy i taka frekwencje ale bedac teraz w T-Mobile czuje sie bardzo fajnie. Tak wlasnie bokserskie gale powinny wygladac.
Hymn brytyjski przyjety przez meksykanskich prowincjuszy gwizdami i obrazliwymi tekstami. Obok nas wiekszosc kibicow to jednak biali, ale juz pare rzedow wyzej to wszytsko skupia sie dookola meksykanskiej kultury a raczej jej braku. Smutne to, ale niestety prawdziwe. Kolejny hymn, czyli meksykanski, odspiewany przez 70% widowni ale to nie robi to na mnie zadnego wrazenia.
Tuz przed wejsciem glownych gwiazd wieczoru, odspiewany zostaje przez calkowicie mi nieznanego goscia nasz hymn “The Star Spangled Banner”… Niestety na jego zakonczenie rzuca do mikrofonu nieskladne i bezsesnowne slowa dotyczace nielegalnej imigracji, jej popierania w formie negowania ideii ochrony naszych granic przeciwko narkotykom i bezsensownego wpuszczania do naszego kraju ludzi ktorzy nigdy tutaj nie powinni byc. Kompletna parodia. Podejrzewam, ze to jakis latynoski imbecyl ze stajni GBP, ktory mial glos i znal slowa naszego hymnu. Inny przyklad zachowania to Polacy badz tez Polish-Americans kibice w Prudential Center dopingujacy Adamkowi, ktorzy zawsze potrafili zachowac prawdziwa kulture i umiec sie zachowac w czasie boskerskich gal, na ktorych mialem okazje byc. Tutaj w T-Mobile Arena Mexicanos potwierdzaja po raz kolejny, ze jak sie czlowiek prostakiem urodzi, prostakiem prawdopodobnie umrze.

Wychodza do ringu. Pierwszy Khan a w chwilke pozniej Alvarez. Nieznosze tej prymitywnej muzyki naszych poludniowych sasiadow i aczkolwie powinienem sie juz do tego przyzwyczaic, wciaz nie umiem. Ciesze sie jednak, ze Donald Trump olal zaproszenie Oscara by pokazac sie na tej gali. Trumpa widywalem wielokrotnie na bokserskich imprezach w ostatnich dwoch dekadach, ale najwyrazniej jest zbyt madry by dac sie wciagnac w idiotyczne zagrywki populacji latynoskiej w naszym kraju. Mam nadzieje, ze to da Oscarowi De La Hoya odrobinke do myslenia… prawdopodobnie jednak nie, gdyz zrozumienie zagadnien polityczno-socjologicznych moze okazac sie dla niego zbyt trudne.
Juz sa w ringu. Saul Canelo Alvarez i Amir Khan. Walka o szczyt w “middleweight division”. Kenny Bayless nie bedzie mial wiele do roboty w tym pojedynku. Juz zaczynaja. Pierwsza runda to popis szybkosci Brytyjczyka i raczej musze ja wypunktowac dla niego, aczkolwiek bylo to typowe starcie rozpoznawcze dla Canelo. Runda numer dwa to dosc wyrownane starcie, aczkolwiek daje je dla Mexicano, gdyz najwrazniej zaczyna ignorowac ciosy Khana i podkreca tempo. Runda trzecia to wyrownana potyczka z Amirem na szybkim rowerku. Cos w stylu “nieustraszonego Erislandy Lara” czyli amatorszczyzna w pelnej formie. Runda czwarta podobna. Khan uwazny w defensywie ale wciaz bardzo szybki w ofensywie. Podziwiam jego szybkie piesci, aczkolwiek widac wyraznie jak przestraszony jest sily ciosow Canelo. Runda piata to wyrazniejsza presja Alvareza i jeszcze bardziej spanikowane bieganie po linach Amira.
Po pieciu dosc wyrownanych rundach, moja karta punktowa jest 3-2 dla Alvareza, aczkolwiek nie bylbym zaskoczony, gdyby ktokolwiek punktowal 3-2 dla Amira. Mowiac to, mysle ze koniec juz bliski. Kolejna runda, to wyrazne “polowanie na indyka”. Ciezki nokaut wisial w powietrzu i zdarzyl sie tak jak przewidywalem. Prawy nad opuszczona reka Khana i po walce. Dobrze, ze Amir nie zostal zabity w ringu. Cala nasza czworka obstawiala zwyciestwo Canelo ale kazdy z nas wybral inna runde. Ja sadzilem, ze KO bedzie mialo miejsce w rundzie 9 ale Canelo mnie mile zaskoczyl…lol…Nie znam jeszcze statystyk, ale sadze iz wiecej i bardziej wartosciowych ciosow zadal jednal Saul Alvarez.
Nie macie nawet pojecia jaki szal nastapil w hali. To byla celebracja na pelna pare. Wychodzac z areny mielismy wrazenie, ze to nie USA a Mexico. Troche to smutne, ale mam nadzieje, iz ten obrazek ulegnie zmianie i to juz wkrotce.
Kogo z “wielkich” mielismy okazje zobaczyc w T-Mobile Arena? No coz, oprocz gwiazd widzialnych w ringu byli tam rowniez: Evander Holyfield, Lennox Lewis, Andre Ward, Gennady Golovkin, Shane Mosley, Weeknd, Gwen Stefani, Blake Shelton, Flea, Cole Hauser, Ron Howard, Mark Wahlberg… to tylko ci, ktorych widzielismy na zywo badz tez na ekranach wielkich monitorow. Mysle, ze bylo znacznie wiecej gwiazd sportu, rozrywki czy polityki, ale nie mielismy okazji by ich dostrzec.
Na zakomnczenie, wieczorny spacer do MGM Grand, moze odrobina hazardu w ktorym ja osobiscie nigdy nie uczestnicze ale chetnie ogladam swoja dziewczyne szalejaca przy stoliku “Black Jack” a jutro wczesnym popoludniem samolot powrotny do Bostonu. Jest jeszcze w miare wczesnie, gdyz jakby nie bylo jestesmy 3 godzinki do tylu w stosunku do EST strefy czasowej, wiec nikt sie nie spieszy spac, aczkolwiek byl to dlugi dzien dla nas wszystkich. Kolejny zabojczy weekend w Las Vegas z pewnoscia byl intrygujacym wydarzeniem w niesamowitej bokserskiej skali wrazen prawdziwych fanow boksu.

tbc…
Andre.
 Autor komentarza: maciejka
Data: 08-05-2016 21:02:17 
Autor komentarza: Arabian
Data: 08-05-2016 15:35:29
Haha typowo ,bo jak "człapie" to co? wielu było genialnych zawodników "flatfooted" nie punktuje się w boksie tego że ktoś ładnie lata na nogach litości,O ile liczby w walce z Cotto z zadanych ciosów były dziwne ,to tutaj mogą być prawidłowe ,Obaj zawodnicy mieli długie momenty bez ciosu,Khan czasami rzucił serie i tyle.'Cotto też latał sobie na nogach ale nic z tego nie wynikało konkretnego,co nie którzy tu punktują walki według KM przebiegniętych.

1.Canelo prowadził z Khanem
2.Canelo wygrał z Larra
3.wygrał z Cotto 116-114 (w mojej punktacji) wyżej u sędziów ale lepszy wygrał więć mnie to nie obchodzi.
zobaczył bym rewanż z FMJ ,Rudy jest dużo lepszy niż był w 2013.



widzę, że u was szybciej zwalniają z psychiatryka :-)
 Autor komentarza: maciejka
Data: 08-05-2016 21:21:17 
Cop i coś tam dalej

Juz sa w ringu. Saul Canelo Alvarez i Amir Khan. Walka o szczyt w “middleweight division”.

Jak dla mnie, to ten cytat bankowo gwarantuje wygraną na umysłowego impotenta roku, Alvrez i Khan - szczyt middleweight :-) malinka roku
 Autor komentarza: clyde22
Data: 08-05-2016 21:45:14 
Szybkość zabija, wielkość ma wielkie znaczenie. Ringowa inteligencja też ma duże i tu też Alvarez górował nad Khanem. Jakie ma znaczenie, że Canelo czlapal skoro był w stanie zadawać mocne prawe na korpus i kontrujące lewe sierpowe na głowę. Timing wygrywa z szybkością a jeśli to jest dobry timing dużo większego faceta to jak ma się skończyć walka jak nie przez nokaut? I dlaczego Alvarez mialby bic kombinacje z gosciem, ktory ma szybsze rece? Stek gorzkich żali. Jedyny oszukany werdyktem zawodnik to Lara, gdzie jednak Meks wygrał cztery albo pięć rund. Dlaczego jego ciosy na dół po których Lara zginał się w pół i wsiadał na rower miałyby być liczone mniej niż uderzenia w głowę Kubano. Lara prostował długie szkity i pacał na górę a Canelo próbował obrabiać korpus. Tak to musiało wyglądać. To jakby mieć pretensje do Lary, że nie uderzał po dolach. Taki artkulik pod publiczkę, bo wiadomo jak hejtowany jest Rudy. Częściowo oczywiście słusznie, ale bez przesady.
 Autor komentarza: wojtyla85
Data: 08-05-2016 21:53:49 
cop
Nikogo nie obchodza twoje mierne wypociny... Taka sobie walka o zlote majtki. Kazdy wie kto jest krolem MW. Na 100% nie jest nim typek walczacy w umownych limitach, obijajac mniejszych no i powinien miec przynajmniej 2 jeski nie 3 porazki. Teraz zmiataj bo byl spokoj i wzgledna kultura jak ciebie nie bylo.
 Autor komentarza: Rollins
Data: 08-05-2016 22:00:07 
clyde22

Całkowicie się zgadzam. Dla mnie werdykt tylko Larą niesłuszny, ale tak po prawdzie, to Lara trochę zawinił, bo był zbyt pasywny. Dał tym pretekst sędziom punktowym do przyznawania rund pupilkowi.
Kubańczyk przecież wiedział, że na uczciwą punktację raczej nie ma co liczyć i sędziowie będą tylko szukać pretekstu, aby daną rundę przyznać Rudemu. Powinien jednak trochę bardziej zaryzykować i zadawać więcej ciosów, mniej uciekać.
Co nie zmienia faktu, że w tej walce zwycięstwo raczej jemu się należało (uczciwie).

Co do Khana, to faktycznie zawalczył trochę głupio. Pewnym usprawiedliwieniem dla niego może być, że bardzo szybko zdał sobie sprawę, że rywal stanowczo dla niego za silny i po prostu się go obawiał.
Strach go paraliżował. Nieraz widać było, że chce zaatakować, ułamek sekundy zawahania, i przez to wychodziło takie nie wiadomo co, przez to stawiał się na chwilę otwarty i łatwy do trafienia.
On nie wyszedł cwany i pewny siebie jak Mayweather "Co byś nie próbował, i tak mnie nie dorwiesz", on wyszedł z nastawieniem "O Boże, żeby mnie tylko nie trafił".
Inna sprawa, że tamten Canelo i ten wczorajszy, to jednak inni Canelo.

No i te Khana niedociągnięcia, wad zemściły się na nim. Słaba defensywa i słaba (nie czarujmy się) szczęka.
Po wczorajszej walce powiedziałbym, że Rudy chyba bardzo wzmocnił cios, gdyby nie tak dawno nie walczył z Cotto (gdzie tego nie było widać).

PS Zgadzam się z Twoim postem, a artykułu jeszcze nie czytałem :D
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 08-05-2016 23:35:58 
Cop, zazdroszczę ci, jesteś królem życia, nie ma co! Ile twoja dziewczyna zgarnęła w kasynie?
 Autor komentarza: Grzelak
Data: 09-05-2016 00:12:43 
@cop zaimponowałeś mi, masz bardzo dobrą pamięć. Pamiętasz nawet kiedy dokładnie piłeś kolejne drinki. Np. ja pamiętam, że piłem, że browarów razem kupiłem 8, zacząłem około 16-18 a ostatniego piłem rano przed zaśnięciem, ale kiedy piłem którego to nie wiem.
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 09-05-2016 00:14:47 
Grzelak, może Cop te notatki na bieżąco tworzył?
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 09-05-2016 00:18:50 
Swoją drogą, dobrze jakby kiedyś Z PAMIETNIKA ANDRE ukazało się w formie książkowej, to byłaby skarbnica wiedzy o boksie.
 Autor komentarza: Rollins
Data: 09-05-2016 00:22:12 
Sugar78

Obejrzyj i porównaj:

https://youtu.be/n5WwUsZVu70?t=413

https://youtu.be/8cFRL7QzkUU?t=170
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 09-05-2016 01:17:44 
Rollins

Tak obejzalem i porownalem Canelo 152 funty mial inna fryzure od Canelo 155...

Ale na zdjeciach latwiej zauwazyc ze przez 3 lata uroslo mu w bicepsie :D Bo odwodniony na mordzie bardziej w 155

152
http://media.gettyimages.com/photos/boxer-canelo-alvarez-poses-on-the-scale-during-the-official-weighin-picture-id180497615

155
http://www4.cdn.sherdog.com/_images/pictures/20160506063939_IMG_3109.JPG
 Autor komentarza: Sugar78
Data: 09-05-2016 01:30:34 
A i jescze przypomnijmy o czym ta cala dyskusja - ze rzekomo Canelo z Mayweatherem byl tak wycienczony limitem. No biedny ledwo jedna runde wygral - chyba 12 - to tak w kwesti odowodnienia i jego wplywu na wynik. Z perpsktywy czasu szkoda ze walka nie odbyla sie w 154. Wpierdol by zebral ten sam a przynajmniej nie mialby na co zwalac. Najbardziej zaluje pewnie #teamMoney ale skad mogli wiedziec ze bedzie tak latwo?
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.