ZAPOMNIANY MISTRZ - JOSE NAPOLES

Wspaniały czempion wagi półśredniej Jose Napoles (81-7, 54 KO) był doskonale wyszkolony technicznie, a jego piekielnie mocne i precyzyjne ciosy siały popłoch i zniszczenie w szeregach jego rywali. Szczególnie ulubioną bronią kubańskiego jastrzębia był świetny lewy sierpowy, którym wzorcowo karcił i demolował przeciwników. Przypominamy Wam sylwetkę tego zawodnika.

Przyszły mistrz świata urodził się 13 kwietnia 1940 roku w Santiago de Cuba. O jego talencie niech świadczy fakt, że już jako amator stoczył 113 zwycięskich pojedynków, a przegrał tylko raz. Jako profesjonał zadebiutował w swojej ojczyźnie w 1958 roku i tam stoczył swoich pierwszych 21 pojedynków. Gdy w 1962 roku Fidel Castro zakazał boksu zawodowego, Napoles wyjechał do Meksyku i tam kontynuował swoje występy.

Bardzo szybko uwielbiający pięściarstwo Meksykanie pokochali przybysza z Gorącej Wyspy, doceniając jego niezwykłe umiejętności. To właśnie tam ze względu na łatwość i miękkość w wyprowadzaniu ciosów i kombinacji, Napoles zyskał przydomek "Mantequilla", oznaczający w wolnym tłumaczeniu "Masło", lub "Miękki jak Masło". Idącemu od zwycięstwa do zwycięstwa pięściarzowi usuwali się z drogi panujący mistrzowie, którzy uznawali starcie z nim za zbyt ryzykowne.

Dopiero w wieku 29 lat Napoles doczekał się swojej życiowej szansy. 18 kwietnia 1969 roku w kalifornijskim mieście Inglewood skrzyżował pięści z królem WBC i WBA Curtisem Cokesem (62-14-4, 30 KO). Czempion z Teksasu był uznawany za faworyta, jednak głodny sukcesu Napoles zdominował go całkowicie i porozbijany Amerykanin nie wyszedł do czternastej rundy. Bardzo szybko, bo już dwa miesiące później, doprowadzono do rewanżu, ale i tym razem Curtis musiał uznać wyższość Kubańczyka i skapitulował w przerwie między 10 a 11 odsłoną.

W październiku tego samego roku Napoles dopisał do swojego rekordu kolejny niezwykle cenny skalp. W szczęśliwym dla siebie Inglewood zwyciężył na punkty byłego mistrza wagi półśredniej i średniej, wspaniałego Emile'a Griffitha (85-24-2, 23 KO). To pasmo sukcesów zaowocowało przyznaniem mu przez magazyn The Ring prestiżowego tytułu Boksera Roku 1969.  

Po trzech kolejnych zwycięstwach w grudniu 1970 roku dosyć nieoczekiwanie został zrzucony z tronu za sprawą porażki przed czasem w czwartej rundzie z Billym Backusem (49-20-5, 23 KO). Warto jednak zaznaczyć, że stało się tak głównie za sprawą paskudnego rozcięcia oka i w rewanżu sześć miesięcy później Napoles nie dał pochodzącemu z Canastoty rywalowi najmniejszych szans, stopując go w ósmym starciu i ponownie wieszając na swoich biodrach pasy WBC i WBA.

Powyższe tytuły bronił z powodzeniem dziesięciokrotnie aż do lipca 1975 roku, pokonując całą śmietankę tamtych lat. Jego sile, szybkości i technice nie oparli się tak znani i cenieni wówczas pięściarze jak chociażby Hedgemon Lewis (53-7-2, 26 KO), Ernie Lopez (48-12-1, 24 KO), czy Armando Muniz (44-14-1, 30 KO).

Ta trwająca ponad cztery i pół roku dominacja w dywizji półśredniej miała tylko jedną jedyną rysę w postaci nieudanego ataku na królestwo wagi średniej, w którym panował wówczas legendarny Carlos Monzon (87-3-9, 59 KO). W lutym 1974 roku we Francji argentyński bombardier sporo większy i silniejszy od ambitnego Napolesa szybko zyskał przewagę w ringu i zrezygnowany Kubańczyk pozostał na stołku przed rozpoczęciem siódmej rundy.

Swoją ostatnią walkę Napoles stoczył w grudniu 1975 roku. Niestety na ringu w Mexico City widać było wyraźnie, że ten wielki mistrz nieuchronnie zbliża się już do kresu swojej kariery. Ten właśnie moment wykorzystał bezwzględnie John H Stracey (45-5-1, 37 KO). Pochodzący z Londynu "wyspiarz" zastopował mistrza WBC w szóstej odsłonie, a ten rozgoryczony niedługo później ogłosił, że przechodzi na sportową emeryturę.

W 1990 roku Jose Napoles w dowód swoich ringowych osiągnięć i zasług został wybrany do Międzynarodowej Bokserskiej Galerii Sławy. Niestety aktualnie żyje w biedzie w mieście Ciudad Juarez, gdzie aby zarobić na chleb między innymi tańczy przy restauracyjnych stolikach za drobne. Smutny koniec dla słynnego kiedyś, budzącego postrach, szacunek i uwielbienie milionów na całym świecie pięściarskiego mistrza.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Rollins
Data: 05-05-2016 16:57:25 
Ale kiedyś to byli nieudacznicy - żaden nie miał zera w rekordzie ;-)

https://www.youtube.com/watch?v=uG0oI8f8Mek
 Autor komentarza: tolek78
Data: 05-05-2016 17:45:56 
https://www.youtube.com/watch?v=ILwhnaSTyJ4

Tutaj porażka z Monzonem ale akurat temu wynikowi nie ma co się dziwić.Monzon to dla mnie jeden z najlepszych bokserów w historii
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.