KEVIN MITCHELL MÓWI DOŚĆ

Kevin Mitchell (39-4, 29 KO) odchodzi na sportową emeryturę. W wieku trzydziestu jeden lat zawiesza rękawice na kołku jako pięściarz trochę niespełniony, bo osiągnął mniej niż powinien. Teraz ma zamiar zająć się trenowaniem innych.

Jako zawodnik zdobył różne pasy regionalne, był też mistrzem Wspólnoty Brytyjskiej, pomścił Amira Khana i w bardzo dobrym stylu wypunktował po świetnej walce Breidisa Prescotta, przegrał jednak każdy z czterech ataków na tytuły światowe - dwa pełnoprawne, a dwa w wersji tymczasowej.

Nigdy nie było tajemnicą, że Mitchell nie prowadził sportowego trybu życia. Gdyby nie to, prawdopodobnie zdobyłby więcej. Do tego miał też trochę pecha...

- Trenowałem do potyczki z Edisem Tatlim, ale poczułem wtedy, że nie mam już tego czegoś. Czegoś mi brakuje, by znów dać z siebie wszystko, nawet podczas treningów. Walczę od dziewiątego roku życia, to już dwadzieścia dwa lata i mój organizm powiedział dość. Mam swoje piękne wspomnienia i chciałbym podziękować wiernym kibicom za to wszystko co dla mnie zrobili. Lubię myśleć o sobie jako bardzo efektownym zawodniku, który zawsze dawał kibicom dobrą zabawę - powiedział Mitchell.

- Praca z Kevinem przez te kilka lat to była czysta przyjemność. Na zawsze zapamiętam jego wojnę z Linaresem. Jestem przekonany, że gdyby nie kontuzja, Mitchell zostałby wtedy mistrzem świata. Miał pecha. Na pewno będzie dobrym trenerem - dodał promujący go w ostatnim czasie Eddie Hearn.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: szansepromotions
Data: 10-02-2016 22:11:56 
Wojna z Katsidisem naprawdę kozak !
 Autor komentarza: Ghostbuster
Data: 10-02-2016 23:16:25 
Tę walkę z Katsidisem też zapamiętałem. Wtedy jeszcze Mitchell był postrzegany jako bardzo ciekawy prospekt, zwłaszcza po mądrym wypunktowaniu Breidisa Prescotta, z którym tak spektakularnie przegrał Khan. Katsidis miał być kolejnym ciekawym nazwiskiem do rekordu Kevina i promotor trochę się przeliczył, ale dobrze, że Kevin był tak odważnie prowadzony. Przynajmniej nie było tu zbyt długiego budowania rekordu na kelnerach, a Mitchell widać wolał sprawdzać się w twardych walkach. Myślę, że Kevin nie ma czego się wstydzić.
 Autor komentarza: Maynard
Data: 11-02-2016 00:09:48 
Dobra decyzja, kolejne walki mogłyby grozić trwałym kalectwem. Wielki szacunek za ringowe wojny!
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.