BURNS PRZERWAŁ ZŁĄ PASSĘ, UDANY REWANŻ ROSE'A

W poprzednich pięciu występach Ricky Burns (38-5-1, 12 KO) zanotował tylko jedno zwycięstwo. Dziś wieczorem na ringu w Hull były mistrz świata dwóch kategorii przerwał złą passę wygraną nad Princem Ofotsu (15-5, 11 KO).

Bojowy Szkot przeważał od początku, lecz nie potrafił przedrzeć się przez podwójną gardę rywala. Pięściarz z Ghany poza szczelną defensywą nie był specjalnie zainteresowany niczym innym, a jego trener coraz głośniej go upominał i groził, że jeśli nie podejmie rękawicy, on przerwie potyczkę. Jak mówił, tak zrobił... W połowie piątej rundy stracił cierpliwość do swojego podopiecznego i rzucił ręcznik. Ofotsu miał na tyle jasny umysł, że ten ręcznik złapał, nawet trochę protestował, ale rzeczywiście nie robił nic by zwyciężyć.

Potem udany rewanż zanotował Brian Rose (27-3-1, 8 KO). Blisko pół roku po porażce przed czasem w już pierwszej rundzie, dziś to on pokonał Carsona Jonesa (37-11-3, 27 KO).

Anglik zaczął dobrze, jednak już w drugim starciu nadział się na prawy krzyżowy Amerykanina i szykowała się powtórka z rozrywki. Rose był ranny, doznał bardzo brzydkiego złamania nosa, ale przetrwał kryzys i od kolejnej odsłony to on znów odzyskał inicjatywę. Wdawał się w bijatykę ze swoim katem z lutego, był jednak w nich szybszy i dokładniejszy. Fatalna kontuzja nosa dała chyba znać o sobie w ósmej rundzie, gdy nagle stanął i oddał pole rywalowi. W dziewiątej zmienił więc taktykę, zaczął boksować zamiast się bić i choć teoretycznie agresorem był Jones, to przewaga należała tak naprawdę do zawodnika gospodarzy. W ostatnich sekundach jedenastej odsłony prawy Anglika wstrząsnął nawet przeciwnikiem, lecz obyło się bez nokdaunu. Po ostatnim gongu sędziowie byli jednomyślni, punktując przewagę Rose'a w rozmiarach 119:111, 116:112 i 117:112.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.