MISTRZOWIE. RECENZJA ORAZ INFORMACJE O PRZEDSPRZEDAŻY DVD

Trzy legendy boksu, trzy połączone ze sobą, a jednak całkowicie odmienne losy. Mike Tyson – wybryk natury. Evander Holyfield – tytan pracy. Bernard Hopkins – wyrachowany i zdeterminowany mentalista.

Wbrew pozorom „Mistrzowie” nie są opowieścią o realizacji amerykańskiego snu i dumnej walce biednych czarnoskórych chłopaków o lepszy byt. Są przestrogą. Gwiazdorzy wagi ciężkiej Tyson i Holyfield mieli bowiem u swych stóp cały świat, a dziś każdy z nich musi żyć ze świadomością, że przy mądrym prowadzeniu nigdy nie zazna już biedy, ale złote czasy nigdy nie wrócą, a za 20 lat rodzinie nie zostanie nic poza wspomnieniami, bo i pamiątki pójdą pod młotek. Najbardziej ułożony Hopkins – choć zarobił w ringu 10 razy mniej niż Mike czy Evander – posiada wielokrotnie większy majątek, bo sodówka nigdy nie uderzyła mu do głowy. Prawdopodobnie dlatego, że w odróżnieniu od walczących w wadze ciężkiej gladiatorów Bernard długo znajdował się w cieniu i mozolnie dochodził do obecnego statusu, a jeszcze w latach dziewięćdziesiątych walczył za czapkę gruszek, gdy Tyson i Holyfield odbierali czeki na dziesiątki milionów dolarów.

To właśnie historia Hopkinsa jest zdecydowanie najciekawsza, najgorzej wypada z kolei wtórny Tyson, którego przygody znane są dobrze wszystkim fanom sportu. Na szczęście Mike ratuje swoją część szczerym (?) rachunkiem sumienia i celną pointą. Z całej trójki najmniej złożoną osobowość posiada Holyfield – prosty chłopak, który roztrwonił zarobioną w ringu fortunę, bo nie znał wartości pieniądza i nie myślał o przyszłości. Evander wydaje się też być najmniej zainteresowany swym dalszym losem. Cieszy się, że osiągnął więcej niż przewidywano i doszedł na szczyt, choć jako dziecko miał problemy z czytaniem i często chodził z pustym brzuchem.

Wprawdzie kibic boksu nie dowie się z tego filmu niczego nowego, ale obejrzy blisko półtoragodzinny seans z zainteresowaniem i bez znudzenia. Ważniejsze jest jednak, że smutna, lecz prawdziwa historia opowiedziana w „Mistrzach” potrafi wciągnąć nawet laika, któremu pięściarstwo kojarzyło się wcześniej z pozbawioną sensu brutalną walką dwóch troglodytów ku uciesze pijanej i żądnej krwi gawiedzi. I właśnie ten efekt można uznać za prawdziwy sukces twórców.

Poleca redakcja BOKSER.ORG

"Mistrzowie" są już dostępni w przedsprzedaży DVD! Więcej informacji znajdziecie TUTAJ >>>

Boks, nazywany „sportem biedoty”, dla dzieciaków z najbiedniejszych dzielnic Ameryki jest nieraz paradoksalnie jedyną okazją ucieczki od przemocy. Wraz z sukcesami na ringu przychodzi im stoczyć walki, do których nie byli wcześniej wytrenowani. Mistrzowie rodzą się i upadają w mgnieniu oka. Utalentowani młodzi bokserzy nie są gotowi na sławę i wielkie pieniądze, które pojawiają się wraz z mistrzowskim pasem. Wielu z nich najcięższą walkę toczy na emeryturze, kiedy we znaki dają się finanse i zdrowie. Mike Tyson, Evander Holyfield i Bernard Hopkins z niezwykłą otwartością opowiadają o swoich karierach, życiu na ringu i poza nim. Film „Mistrzowie” łączy rekonstruowane sceny z archiwalnymi walkami oraz emocjonującymi wywiadami z Markiem Wahlbergiem, Denzelem Washingtonem, 50 Centem, Ronem Howardem, Spike’iem Lee i Mary J. Blige. Film Breta Marcusa jest czymś więcej niż zwykły dokument o sporcie. Próbując dociec, do czego prowadzi pogoń za Amerykańskim Snem, portretuje złożony i nieoczywisty świat kontrowersyjnego i niebezpiecznego sportu.

„Film jest bardzo sprawnie zrobiony i dla miłośników pięściarstwa będzie stanowił prawdziwą gratkę. Jego atrakcyjność fabularna wygrywa z banalnością, może nie przez nokaut, ale wyraźnie na punkty” – Paweł Mossakowski, Co jest Grane, Gazeta Wyborcza

„Uciec ze slumsów, uciec z nędzy, od matki narkomanki, ojca pijaka, od drugów, dilerki, wyroków, od przemocy przedmieść Nowego Jorku, Filadelfii. Niektórym pięściarzom to się udaje. Zostają współczesnymi krezusami, fakt. Czasem z dnia na dzień. Wtedy nagle, często za późno, zdają sobie sprawę, że znaleźli się w dżungli, w której znów trzeba walczyć o życie - o tym mówią Mike Tyson, Bernard Hopkins, Evander Holyfield w filmie „Mistrzowie” – Radosław Leniarski, Gazeta Wyborcza

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: LegiaPany
Data: 29-06-2015 22:37:43 
"Wprawdzie kibic boksu nie dowie się z tego filmu niczego nowego, ale obejrzy blisko półtoragodzinny seans z zainteresowaniem i bez znudzenia"



dokladnie to samo pisalem Dudasowi 2 tyg temu :D :d :D

niezle ale nic nowego czy specjalnego ;)
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.