NIE ŻYJE ANDREW LEWIS

Znów smutne informacje. Wczoraj w wieku 44 lat tragicznie zginął Andrew Lewis (23-4-2, 20 KO), były mistrz świata wagi półśredniej.

Pięściarz z Gujany przez ponad rok piastował pas organizacji WBA. Stracił go w unifikacji przeciwko Ricardo Mayordze. Potem jeszcze raz próbował odzyskać koronę, lecz nie sprostał w konfrontacji z Antonio Margarito.

Popularny "Six Heads" zmarł po tym, jak motor uderzył w niego gdy sam jechał na rowerze.  Kiedy został przetransportowany do szpitala, już nie żył.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: rogal
Data: 05-05-2015 19:09:53 
Boże... Taki Mistrz.

Oglądałem jego walki na żywo w tv, był świetny, zawsze dawał show. Walka z Mayorgą była mocna.

I ten jego przydomek, który powstał po pierwszej walce zawodowej, kiedy jego rywal zapytany po nokaucie o to jak się czuje powiedział, że widzi sześć głów ;)

Smutna wiadomość, cześć jego pamięci !

Pozdrawiam
 Autor komentarza: basu00
Data: 05-05-2015 21:31:26 
Boże jaki nie fart...taki wypadek...
 Autor komentarza: Vitalij71
Data: 05-05-2015 22:15:25 
Czemu Bóg zabiera taich wojoników a zostawia mendy na świecie żuli , przestępców itp
Wielki Mistrzu spoczywaj w pokoju
 Autor komentarza: Cooperek
Data: 05-05-2015 22:58:53 
Vitalij71
Bo mendy mają się kisić na tym łez padole.

Straszny wypadek, jako maniak rowerowy wiem, że takie rzeczy zdarzają się często. Gdybyście interesowali się kolarstwem, szosowym czy MTB, to byście zauważyli że w tym sporcie takie newsy pojawiają się w miarę regularnie, kolarze często giną na rowerze na treningach potrąceni przez samochód :(
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.