MAYWEATHER vs PACQUIAO: KLUCZE DO WYGRANEJ

O walce Mayweather-Pacquiao napisano już wszystko. Pozostaje tylko czekać i liczyć na to, że pojedynek nie zawiedzie. Na powtórkę z Hagler-Hearns nie ma co liczyć i każdy fan boksu powinien zdawać sobie z tego sprawę. Istnieje za to szansa, że najwyższej próby pięściarskie szachy spodobają się nawet laikom, którzy na codzień nie oglądają sportu. Sam fakt, że tak wielu z nich zamierza obejrzeć tę walkę i jeszcze za nią zapłacić świadczy o skali wydarzenia.

FLOYD MAYWEATHER (47-0, 26 KO)

Klucze do wygranej:

1. Opanować środek ringu. Chyba wszyscy zapominają, że Pacquiao posiadł niezwykłą cechę ustawiania rywala tam, gdzie chce go mieć. Nieprzypadkowo tak dobry bokser jak Tim Bradley czuł się w starciach z Filipińczykiem niekomfortowo i tyle razy tracił balans po jego atakach. Mayweather nie może uciekać, ani dawać się spychać na liny, musi stawić czoła "Pacmanowi" na środku ringu i wykorzystać tam swój lepszy zasięg, nie pozwalając Manny'emu trafiać lewym prostym. Nie nogi Floyda będą najważniejsze, tylko jego głowa i nastawienie.
2. Szybko dostosować się do rywala. Na ogół zajmuje to Mayweatherowi kilka minut, ale czasami "Money" jest pasywny na początku i dopiero w drugiej połowie walki "Money" wychodzi na prowadzenie (De La Hoya, Cotto, Maidana). Pacquiao jest szczególnie niebezpieczny w tych pierwszych minutach i prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że musi ostro zaatakować i próbować od razu zdobyć przewagę oraz szacunek rywala. Jeżeli Amerykanin mu na to nie pozwoli i już na półmetku będzie wygrywał na punkty, już nic nie odbierze mu zwycięstwa, ale żeby wygrać z Pacquiao przynajmniej 7 rund, trzeba szybko wziąć się do pracy.
3. Lewy prosty, kontry i ciosy na korpus. W niektórych walkach Mayweather wyprowadza niewiele ciosów. Dziś w nocy nie może być leniwy. Musi dyktować tempo lewym prostym i kontrować ataki "Pacmana", jeżeli ten nie będzie pamiętał o obronie. Ważne będą też ciosy na korpus. Być może dzięki nim z Filipińczyka szybciej zejdzie powietrze, może nawet otworzą Floydowi drogę do wygranej przed czasem. Kiedy Manny zacznie słabnąć, Amerykanin musi podnieść gardę i pójść do przodu, pokazując sędziom i kibicom, że to on panuje nad przebiegiem walki.

MANNY PACQUIAO (57-5-2, 38 KO)

Klucze do wygranej:

1. Mocny początek. Jeszcze nikt nie potrafił wygrywać z Floydem rund w drugiej połowie walki, można za to urwać mu kilka starć na początku i dowieźć minimalne zwycięstwo do końca. Tak przedstawia się optymistyczny scenariusz dla "Pacmana". W nokaut nie należy wierzyć, choć w historii boksu zdarzały się już nie takie niespodzianki. Manny musi wyprowadzać tyle uderzeń, by przy niższej od Mayweathera skuteczności i tak zbudować przewagę w statystykach ciosów. Plan trudny, ale możliwy do wykonania. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że Pacquiao nie może się przeliczyć. Jeżeli w pewnym momencie zabraknie mu energii, "Money" wykorzysta szansę i zrobi powtórkę z Hattona.
2. Dać z siebie 100 procent. To najważniejsza walka w jego niesamowitej karierze, dlatego Pacquiao też musi być najlepszy w karierze. Nie fizycznie, bo to niemożliwe, ma w końcu 36 lat, a nie 29. Taktycznie. To ma być połączenie wersji z walki z De La Hoyą z tą z rewanżowego pojedynku z Bradleyem. Manny ma przez czas być w ruchu, wyprzedzać akcje przeciwnika, zaczepnie bić swój firmowy prawy-lewy, ale nie zapominać też o bezpośrednim lewym prostym oraz szybkim jak błyskawica prawym sierpowym. Konieczne będą też niszczycielskie długie kombinacje mocnych ciosów zadawanych z nieoczekiwanych kątów, gdy Mayweather oprze się o liny. Przydałby się także dawno utracony instynkt zabójcy. Jeżeli Floyd zostanie zraniony, Manny nie może dać mu dojść do siebie. Mayweather wraca i nie popełnia drugi raz tych samych błędów, a sam nigdy ich nie wybacza.
3. Uważna obrona. Defensywa Filipińczyka nie jest tak zła, jak niektórzy twierdzą. Manny przyjmuje niewiele uderzeń, ale potrafi się zagapić i przyjąć czysty mocny cios na szczękę. Tym razem absolutnie nie może sobie na to pozwolić. Niech nikt nie lekceważy siły Mayweathera. Swoim firmowy lewym prostym albo kapitalnym lewym sierpowym Floyd może rzucić Pacquiao na deski, a nawet znokautować go, jak zrobił to w 2012 roku Juan Manuel Marquez. Manny musi być ostrożny jak w walkach z De La Hoyą i Cotto, gdzie wyraźnie obawiał się uderzeń przeciwników i pozostawał dla nich niemal nieuchwytny. Floyd też może przestrzelić, jego timing nie jest już tak dobry jak kiedyś, a to oznacza, że także on może wejść na kontrę. Do błędu trzeba go jednak zmusić, a to wymaga najwyższej koncentracji.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Przygodę z Bokser.org rozpoczął w 2009 roku, obecnie zastępca redaktora naczelnego serwisu. Twórca artykułów i felietonów. Z ramienia portalu relacjonuje gale z Polski i Europy. W swoim dziennikarskim CV posiada wywiady z Royem Jonesem Jr, Evanderem Holyfieldem, Shannonem Briggsem, Oliverem McCallem, Olą Afolabim czy choćby ostatnimi wielkimi mistrzami wagi ciężkiej - braćmi Kliczko. Od lutego 2014r. także dziennikarz redakcji sportowej Super Expressu.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: PanJanekTygrys
Data: 03-05-2015 01:00:28 
Dajcie jakieś linki panowie.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.