BOXCINO: ZA NAMI ĆWIERĆFINAŁY TURNIEJU WAGI CIĘŻKIEJ

Za nami pierwsza odsłona turnieju Boxcino w wadze ciężkiej. Zgodnie z przypuszczeniami ćwierćfinały - jeszcze sześciorundowe, przyniosły sporo emocji, ale również niespodzianki.

W pierwszym pojedynku między liny wyszli Lenroy Thomas (19-3, 9 KO) i najbardziej znany z całej stawki, choć głównie z dokonań sprzed lat, Jason Estrada (20-6, 6 KO). A w ringu to wszystko znalazło potwierdzenie... Olimpijczyk z Aten był lepiej wyszkolonym zawodnikiem, początkowo zyskał przewagę, jednak ważąc blisko 120 kilogramów był w tak kiepskiej formie fizycznej, że z każdą minutą tracił na wartości. Finisz rywala okazał się na tyle skuteczny, że po ostatnim gongu sędziowie mieli na swoich kartach remis i zarządzono siódmą rundę dogrywki. W niej Estrada - niegdyś rywal takich mocarzy jak Adamek czy Powietkin, krańcowo wyczerpany atakował, ale te ataki polegały głównie na tym, że szedł do przodu i raz na jakiś czas machnął obszernym sierpem. Nakręcony Thomas bardzo dobrze pracował na nogach, unikał tych akcji, samemu skutecznie kontrując z defensywy ciosami prostymi. Tym samym zapewnił sobie jednogłośne zwycięstwo i awans do dalszej fazy turnieju.

W drugim ćwierćfinale, ale już po drugiej stronie drabinki, zaboksował jeden z dwóch głównych faworytów - ponad dwumetrowy Razvan Cojanu (13-1, 7 KO). Naprzeciw niego stanął silny, za to surowy technicznie Ed Fountain (10-1, 4 KO). Amerykanin od razu zabrał się za skracanie dystansu, a już z bliska radził sobie lepiej niż rumuński olbrzym. Ten od drugiej rundy przeszedł więc do swojej ofensywy, polował lewym hakiem w okolice wątroby i zdominował przeciwnika w rundach dwa, trzy i cztery. W pewnym momencie wydawało się nawet, że może wygrać przed czasem. Jak się jednak okazało, Cojanu nie jest tytanem jeśli chodzi o kondycję. Spuchł, oddał dwie ostatnie odsłony i choć jeden arbiter widział jego przewagę (58:56), to dwaj pozostali typowali remis i znów potrzebna była dogrywka. Rumun wziął się w garść, wydusił z siebie resztki energii i zdołał zepchnąć Fountaina do odwrotu. Po ostatnim gongu zwyciężył 68:65 i dwukrotnie 67:66, ale na pewno zawiódł.

Innym faworytem Boxcino wydawał się przed startem Andriej Fedosow (26-3, 21 KO) i on akurat zrobił co do niego należało. Zaraz po gongu ruszył pressingiem na wyższego Nate'a Heavena (9-2, 7 KO), szukając luki w jego gardzie. Po kilku niecelnych prawych nagle wystrzelił lewym sierpowym na skroń, posyłając rywala na deski. Ten zdołał się podnieść z trudem na osiem, lecz do przerwy zostawało jeszcze 80 sekund. Rosyjski bombardier kilka razy chybił, aż w końcu przycelował prawym sierpem i było po wszystkim. Tak oto awansował do półfinału, w którym zmierzy się z Thomasem.

Ostatnią parę tworzyli Donovan Dennis (11-1, 9 KO) i niepokonany dotąd Steve Vukosa (10-1, 4 KO). Starszy pan, kierowca autobusu, którego karierę przerwała kontuzja kolana, a po ponad dekadzie reaktywowało niespodziewane zwycięstwo nad Estradą, tym razem był bez szans. Młodszy Dennis od początku górował nad nim szybkością. W trzecim starciu po akcji prawy-lewy prosty Vukosa zatoczył się i padł na matę. Zdołał jednak powstać na osiem i dotrwać do przerwy. Po niej zainkasował kilka kolejnych uderzeń i na sekundy przed końcem został poddany przez swój narożnik.

Tak więc 10 kwietnia w półfinałach - już na dystansie ośmiu rund, zobaczymy walki Thomas vs Fedosow oraz Cojanu vs Dennis. A wielki finał 22 maja.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Rollins
Data: 21-02-2015 08:40:14 
No to Estrada może kończyć karierę.

W takim razie faworytem imprezy Fedosow.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.