SAKIO BIKA DLA GROVESA?

Mimo dotkliwej porażki z Carlem Frochem George Groves (19-2, 15 KO) wciąż ma przed sobą ciekawe perspektywy. Niewykluczone, że wkrótce 26-latek zmierzy się z innym mistrzem świata w wadze super średniej, Sakio Biką (32-5-3, 21 KO).

- Mamy dla Grovesa przygotowane opcje A, B i C, nie będziemy długo czekać z decyzją. Sakio Bika niewątpliwie jest na naszym celowniku. To świetny czempion – powiedział promotor Brytyjczyka Kalle Sauerland.

Bika, posiadacz pasa WBC, przymierzany był też do walki z Frochem. "Kobra" ma jednak poważniejsze plany i chce stoczyć mega walkę w Las Vegas. Wśród potencjalnych rywali wymieniani są Andre Ward, Giennadij Gołowkin oraz Julio Cesar Chavez Jr.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: slayer85
Data: 02-06-2014 13:26:59 
Groves tak czy inaczej będzie mistrzem po odejściu Abrahama.
 Autor komentarza: Ghostbuster
Data: 02-06-2014 19:11:59 
jestem fanem Grovesa od wielu lat i przyznam szczerze, że trochę się podłamałem po tej jego drugiej porażce z Frochem. Mam nadzieję, że święty szybko pozbiera się po tej porażce, przede wszystkim psychicznie. Ja przed rewanżem już snułem w głowie marzenia o zwycięstwie Grovesa, przysłowiowej zmianie warty na wyspach i jego walki z Andre Wardem, a tu takie zaskoczenie. Nie podoba mi się to, że Groves nie współpracuje z Adamem Boothem. On nie poruszał się tak sprawnie na nogach w walce z Cobrą jak go pamiętam z poprzednich walk, nie czuł też tak dobrze dystansu, chociaż walka do czasu zastopowania wyglądała na remisową. Wiadomo, był mniejszy ring, który służył na korzyść Frocha, ale to raczej słabe usprawiedliwienie.

Nie chcę walki Grovesa z Jamesem DeGalem, bo może skończyć się dokładnie tak samo, albo nawet przegraną Grovesa. Moim zdaniem to DeGale jest najlepszym zawodnikiem wagi super średniej na wyspach. Brzmi jak herezja, ale tutaj rządzi biznes. Jeżeli Froch weźmie walkę z DeGalem to uznam, że jest przede wszystkim sportowcem, a później biznesmenem, bo prawdziwe wyzwanie dla Frocha to właśnie walka z DeGalem, który nie jest tak popularny na wyspach jak Groves (mimo, że są z tej samej dzielnicy Londynu i łączy ich podobna droga do kariery), ale za to jest niesamowicie niewygodny, trudny do trafienia, śliski, dobrze czujący się w dystansie jak i półdystansie, o wszechstronnych umiejętnościach. Niestety DeGale nie potrafi przyciągać tłumów, nie walczy efektownie, nie potrafi wzbudzać sympatii, nie ma tego kontaktu z kibicami i przez to walka z nim jest mało opłacalna a za to bardzo ryzykowna.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.